Rozdział DRUGI
BURGUNDZKI WYSŁANNIK
- Madonno, musisz mi uwierzyć, byłem gotów raczej umrzeć, niż zostać pokonanym w twojej obecności...
Luca Tornabuoni klęczał u kolan Fiory. Dziewczyna siedziała między arrasem przetykanym złotem i kredensem, wypełnionym weneckim szkłem o ciepłych barwach oraz cennymi wyrobami złotniczymi, w położonej na uboczu sali pałacu Medyceuszy, dokąd schroniła się w poszukiwaniu spokoju... Było tu niewiele osób. Większość gości znajdowała się w sąsiedniej komnacie, gdzie wesoła roma-nesca unosiła tancerzy przy dźwięku wioli, harf, fletów i bębenków.
Jak wszyscy mieszkańcy Florencji, Fiora uwielbiała muzykę, lecz tego wieczora wolała słuchać niż tańczyć. Widok Giuliana, który prowadził tańce trzymając Si-monettę za rękę nie był jej szczególnie miły. Schroniła się więc w spokojniejszym pomieszczeniu. Niestety, jak na złość, ten gamoń przyszedł tu za nią! Jego płomienne zapewnienia wynagrodziła kwaśnym uśmiechem:
- Umrzeć, może... ale nie zagniewać pana Lorenza -powiedziała. - Wszyscy wiedzieli, że Giuliano musi zwyciężyć, skoro „Gwiazda Genui" była królową giostry. W przeciwnym razie jej rozczarowanie podzielałby również Lorenzo...
- Zamierzasz powiedzieć,... że pozwoliłem się pokonać?
- Mniej więcej. Przecież jesteś dwa razy silniejszy od Giuliana i o pół głowy wyższy! Nie mówię, że Lorenza, ale jego brata powinieneś był zwyciężyć. Miałam nadzieję, że mój fant poprowadzi cię ku chwale. Ponieważ tak nie było... oddaj mi go!
Młodzieniec przyłożył dłoń do piersi, aby lepiej bronić cennego depozytu:
- Nie będziesz chyba tak okrutna?
- Nie lubię pokonanych. No już, oddaj moją chusteczkę! Nie jest przeznaczona do ocierania łez żalu.
Wybuch śmiechu sprawił, że odwróciła głowę. Oparty o gobelin, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, ozdobionej łańcuchem ze zgiętym wpół baranem, Filip de Selongey przyglądał się im z drwiącym uśmiechem, który dziewczyna uznała za wyjątkowo wstrętny. Kiedy wysłannik z Burgundii zobaczył, że Fiora na niego patrzy, zaczął klaskać z kpiącym wyrazem twarzy.
- Brawo! Zdaje się, że mimo swego młodego wieku dałaś, pani, dowód wyjątkowej bystrości umysłu...
- Co masz na myśli, panie? - spytała Fiora wyniośle.
- Nie nabrałaś się - jak i ja - na tę wojenną komedię, którą nam pokazano. Scenografia była doskonała, ale role źle odegrane.
- Co to znaczy? - zagrzmiał Luca, podchodząc do intruza, co pozwoliło dziewczynie zauważyć, że jeśli Tornabuoni był wyższy od Giuliana, to Burgundczyk był wyższy niż Tornabuoni.
- Sens jest jasny, jak sądzę - odparł Selongey pogardliwie, co sprawiło, że policzki Fiory spłonęły rumieńcem. -Widzieliśmy piękne widowisko... które niczym nie przypomina turnieju godnego tej nazwy.
- Cóż ty o tym wiesz, panie? To prawda, walczyliśmy bronią turniejową...
- Nazywasz to bronią turniejową? Powiedziałbym raczej, że była to broń symboliczna... lub nawet nie istniejąca. Jeśli chcesz, panie, zobaczyć, jak wyglądają prawdziwe zawody, pojedź do Brukseli, Brugii, Gandawy czy Dijon. Przekonasz się, że nasza broń paradna mogłaby służyć podczas wojny... ludziom takim jak ty!
Gniew pokrył nagle rumieńcem urodziwą twarz Tor-nabuoniego; wyciągając sztylet, zawieszony u pasa w pięknej pochwie z kordobańskiej skóry, rzucił się na prowokatora.
- Oto słowa, których pożałujesz!
Tamten nie rozplótł nawet ramion i spojrzał na napastnika z pobłażliwym uśmiechem, zastrzeżonym dla dzieci i osób nieodpowiedzialnych:
- Co zamierzasz uczynić, panie? Dowieść swej odwagi w tym domu, czyli w miejscu niewłaściwymi, czy też mnie zamordować?
- Żądam, abyśmy zmierzyli się zaraz, może w ogrodzie przy pałacu. Dowiodę czy jestem dzieckiem albo szaleńcem! Przyjdziesz czy mam cię uderzyć?
- Naprawdę upierasz się przy tym?
- Absolutnie tak!
- Boże, jaki z ciebie nudziarz! Tak bardzo masz ochotę skończyć noc w łóżku z podziurawioną skórą? Zdaje mi się, że dziś wieczorem są ciekawsze rzeczy do roboty. - Co na przykład?
- Ależ... powiedzmy, upić się. Wina jaśnie pana Lorenza, choć nie pochodzą z Burgundii, są godne szacunku. Można by zaprosić do tańca jakąś piękną damę. Pragnę tylko, żebyś sobie stąd poszedł. Wiedz bowiem, że mam wielką ochotę zająć twoje miejsce u kolan tej ślicznej panny, której nikt jeszcze nie raczył mnie przedstawić...
Był to zapewne wieczór przerwanych zdań, gdyż rozległ się jakiś cichy i zachrypnięty głos, i nagle wysoka postać Wspaniałego wyrosła między dwoma mężczyznami, którzy - trzeba to podkreślić - z szacunkiem cofnęli się o krok w lekkim ukłonie:
- Oto zaniedbanie, które mogę łatwo nadrobić - powiedział Lorenzo w doskonałej francuszczyznie. - Pozwól, madonno Fioro, że ci przedstawię hrabiego Filipa de Selongeya, kawalera Orderu Złotego Runa- jak sama widzisz - ambasadora jego wysokości księcia Karola Burgundzkie-go. Mam nadzieję, messire Filipie, że oceniasz tak jak na to zasługuje zaszczyt złożenia pokłonu donnie Fiorze Belframi, jednej z największych ozdób tego miasta i córce człowieka, którego mam w wielkim poważaniu. Czy jesteś usatysfakcjonowany?
- Całkowicie, panie!
Złożył przed Fiorą ukłon, który zadowoliłby cesarzową.
- W takim razie, uczyń mi ten zaszczyt i pozwól się odprowadzić do mojego gabinetu z medalionami. Musimy porozmawiać. Savaglio cię tam zaprowadzi. A ty, urocza Fioro, uszczęśliwisz mnie tańcząc ze mną tę pive?
Jakby za sprawą czarów, atmosfera, przed momentem napięta, poprawiła się. Dwaj przeciwnicy rozstali się: Filip de Selongey odszedł z kapitanem straży pałacowej, a Luca
Tornabuoni podał ramię jakiejś młodej, rudowłosej kobiecie, która właśnie się pojawiła. Fiora udała się do sali balowej, prowadzona przez władcę. Wysoko unosił w dłoni jej szczupłą rękę, jakby chciał, aby wszyscy podziwiali jego partnerkę. Zajęli wspólnie miejsce na czele podwójnego szeregu tancerzy, gdy tymczasem muzycy stroili instrumenty.
Figury tańca, wymagające perfekcji ruchów, na krótką chwilę powstrzymały ich od rozmowy. Fiora oddawała się przyjemności tańczenia w takt muzyki z zapałem właściwym jej młodości, lecz również z odrobiną dumy. Podniecało ją to, że tańczy z władcą, którego wielu nazywało po cichu księciem, i znajduje się pod obstrzałem wszystkich spojrzeń. Mocny uchwyt dłoni partnera dodawał jej dziwnej pewności siebie. Po raz pierwszy w życiu poczuła radość z bycia piękną i podziwianą. Wiedziała, że tak jest, widząc całkiem nowy wyraz ciemnych oczu Lorenza. Spoglądał na nią tak jakby nigdy przedtem jej nie widział i poczuła, że się czerwieni pod natarczywym wejrzeniem.
- Ile masz lat? - spytał nagle Lorenzo.
- Siedemnaście, panie.
- Naprawdę? Dałbym ci więcej, pewnie dlatego, że tak dumnie nosisz głowę i patrzysz prosto w oczy. Większość dziewcząt w twoim wieku spuszcza oczy, gdy tylko ktoś się do nich odezwie. Zawsze myślałem, że jest w tym zachowaniu sporo hipokryzji. U ciebie tego nie ma! Zachowujesz spokój we wszystkich okolicznościach... przynajmniej takie sprawiasz wrażenie.
- Ponieważ nie zemdlałam z emocji, kiedy mnie zaprosiłeś do tańca, panie? (Roześmiała się melodyjnym śmiechem, któremu ciepły timbre jej głosu nadawał nieoczekiwany czar). Co do mojego spokoju, to nie należy zbytnio w niego wierzyć. Potrafię wybuchnąć gniewem, ale również i zaczerwienić się...
- Widziałem... i było to bardzo ładne. Czy ojciec myśli wydać cię za mąż?
- Nie sądzę, aby już teraz tego pragnął. Ja również, panie Lorenzo, jeśli chcesz znać prawdę... Zresztą, tutejsze dziewczęta nie wychodzą za mąż przed dwudziestym rokiem życia.
- Dziwne z ciebie stworzenie! Inne dziewczyny już w wieku dziesięciu lat marzą o mężu, a tobie, jeśli dobrze widziałem, nie brak adoratorów. Jeśli dwaj mężczyźni są gotowi bić się, to chyba o czymś świadczy, prawda? Czy żaden z nich nie mógłby poruszyć twego serca?
- Żaden. To nie z mojego powodu Lu ca Tornabuoni i ten cudzoziemiec chcieli się bić, lecz z powodu tego jak pojmuje się turnieje tutaj i w Burgundii...
- Co za nieokrzesanie! Gdybym o tym wiedział, kazałbym ich aresztować. Z piękną kobietą powinno się rozmawiać tylko o niej. Doprawdy, jestem rozczarowany.
- A ja nie - powiedziała Fiora ze spokojem. - Widzisz, panie, nie jestem pewna czy jestem adorowana jedynie dla mnie samej... Zbyt często słyszę o majątku mojego ojca, a jestem jedynaczką.
Ramię, którym Lorenzo otoczył właśnie talię Fiory, wzmocniło nieco uścisk, a jego głos nabrał surowości.
- Takie pomysły nie przystoją twojemu wiekowi! Nigdy nie powinno cię to niepokoić. Powinnaś myśleć tylko o radości bycia młodą i śliczną, o szczęściu, które cię kiedyś spotka, o urokach, jakie odkryje przed tobą miłość. Naprąwdę, zaczynam sądzić, że w pałacu Beltramiego nie ma ani jednego porządnego zwierciadła...
Rozdzielili się do końcowego ukłonu i Fiora zobaczyła wprost przed sobą drwiący uśmiech Wspaniałego.
- Przyślę ci jakieś lustro. A teraz zwracam ci wolność, piękny ptaku, i idę tam, gdzie wzywa mnie polityka...
Tancerze zatrzymali się na wprost foteli, na których siedziały Lukrecja Tornabuoni, matka Lorenza i Giuliana, wysoka, majestatyczna dama w czarnych, zdobionych srebrem aksamitach, i Clarissa, rudowłosa Clarissa Orsini, żona Lorenza, w brązowym brokacie i złotej siatce. Fiora złożyła im pełen szacunku ukłon, którym zasłużyła sobie na podwójny uśmiech. Oddaliła się szukając wzrokiem Giuliana, aby zobaczyć czy był świadkiem tego co uważała za swój triumf. Ale młodzieniec, siedząc na płachcie aksamitu u stóp Simonetty, którą otaczał krąg poetów, nie zwracał najmniejszej uwagi na tańce. Patrzył na piękną genuenkę, która często pochylała się nad nim z uśmiechem. Oboje tworzyli tak doskonały obrazek dworskiej miłości sławionej w rycerskich romansach, że Fiora zapomniała o zazdrości i podziwiała okiem artysty tworzoną przez nich symfonię biełi, na której tle zaznaczało się wyraźnie lśnienie klejnotów i delikatny błysk pereł. Jednakże w doskonałości młodej kobiety tkwiło coś kruchego co zaskoczyło obserwatorkę. Biała skóra Simonetty wyde-likatniała ostatnio, tak że zdawała się być przezroczysta, a głęboki dekolt pozwalał nie tylko podziwiać nasadę uroczych piersi, ale również zauważyć delikatny, lecz jakby Wyraźniejszy zarys obojczyków. Ręce natomiast, z których jedną położyła na ramieniu Giuliana, były przejrzyście białe... Czyżby Simonetta była chora?
"Fiora i Wspaniały" отзывы
Отзывы читателей о книге "Fiora i Wspaniały". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Fiora i Wspaniały" друзьям в соцсетях.