– Niech go diabli! – wymamrotał. Geralt wszystko zniszczył, a teraz jeszcze trzeba będzie tego wariata zabierać ze sobą. Jeśli się nie myli co do niego, będzie musiał dobrze uważać na swoje plecy. Plecy, pomyślał z goryczą. Jura nigdy nie broniłaby męża przed strzałami brata.
Zwrócił się do Brity.
– Czas jechać. – Wyciągnął jej knebel z ust.
Splunęła mu w twarz.
– Moi strażnicy cię za to zabiją. Nigdzie z tobą nie pojadę, a moi ludzie nigdy nie uwierzą temu mojemu irialskiemu synowi. Skoro taki był głupi, że dał się zabrać Thalowi, niech sobie zostaje z wami! Po co mi taki tchórz?
– O ile wiem, Daire był chłopcem, gdy go zabrano, i sam zaatakował Thala.
– Ale przegrał – powiedziała. – Nie był prawdziwym synem swego ojca. Mój mąż był wspaniałym mężczyzną, Vatellem, a nie Irialem, jak ten cherlawy chłopaczek, którego mi przysłałeś do łóżka.
Rowan rozwiązywał jej ręce.
– Cokolwiek o nas sądzisz, teraz musisz nam pomóc.
– Myślisz, że przestraszyłam się gróźb tej głupiej dziwki, z którą się ożeniłeś?
Rowan zacisnął ręką kołnierz jej sukni.
– Jest więcej warta niż ty kiedykolwiek – powiedział. – A skoro nie wystarczyły ci jej pogróżki, to mogę cię zapewnić, że jeśli nie będziesz przekonująco kłamać swoim ludziom, żeby uwierzyli w twój dobrowolny wyjazd do Yaine, odetnę ci nie tylko nos, ale całą głowę.
Patrzyła na niego, ale już się nie odzywała, gdy ją rozwiązywał.
– Co ma Yaine do mnie?
– Chcę, żebyś za niego wyszła – wyjaśnił Rowan, ściągając ją z łóżka.
Brita zaczęła się śmiać.
– Jesteś większym głupcem, niż myślałam. Ja mam wyjść za tego bandytę? Gdybym to zrobiła, rządziłabym Fearenami i Vatellami, a ciebie bym zniszczyła.
Rowan wyciągnął ją z namiotu, wlókł do konia.
– Może Yaine uważa, że to on będzie rządził Vatellami.
– Zabiję go, jeśli odważy się odebrać mi władzę – zasyczała.
Rowan podniósł ją i wrzucił na siodło.
– Świetnie, wy będziecie z sobą walczyć o władzę, a ja wygram. Słyszałem, że Yaine ma piękną córkę, może ona wyjdzie za Daire.
– Ty bękarcie!
Usiadł za nią na koniu i ujął wodze.
– Moje pochodzenie jest udokumentowane, więc „głupiec” byłby słuszniejszym określeniem. Niewykluczone, że naprawdę nim jestem.
Popędził konia. Miał nadzieję, że Brita nie wyczuje walenia jego serca. Jeśli ta kobieta zrobi jeden fałszywy krok, będzie musiał ją zabić, a wtedy wszelkie nadzieje na pokój zostaną pogrzebane.
Jura wyjechała im naprzeciw. Cilean i Daire podążali tuż za nią.
– Jesteśmy gotowi – powiedziała chłodno.
– Gdzie Gerait? – spytał Rowan.
Jura wskazała wzgórze za nimi. Geralt siedział na koniu za strażnikiem Vatellów – martwym strażnikiem – który z tej odległości wyglądał na żywego.
Wyjaśnienie Brity, że wyjeżdża z Rowanem do krainy Fearenów, spotkało się z niedowierzaniem i protestem jej strażników. Właśnie ten protest uratował Rowana. Była zła na strażników, którzy nie wierzyli, że sama sobie da radę.
– Nauczyłam cię, jak walczyć – powiedziała do jednego z nich. – Czy powiesz mi teraz, że nie znam się na broni?
– Jesteś naszą królową i bardzo cię szanujemy
– powiedział młody człowiek – ale droga do wsi Yame jest daleka…
– Czy chcesz powiedzieć, że jestem za stara, żeby znieść tę podróż? – wyszeptała prawie. – Jestem za stara?
– Przebacz mi, królowo, nie chciałem.
Brita zwróciła się do Rowana.
– Jedziemy. Spotkam się z tym Yaine i zobaczymy, kto tu jest stary. – Wypadła z pokoju, zostawiając strażnika w osłupieniu.
Jura jechała trzecia po wąskiej, skalistej ścieżce. Pierwszy był Rowan, dalej Brita, za Jurą Geralt, a Cilean i Daire na końcu. Jura patrzyła na plecy Rowana, obserwując jednocześnie Britę, w obawie, żeby znów czegoś nie wymyśliła. Godziny, jakie upłynęły od momentu, gdy Gerait przywiózł związaną i zakneblowaną Britę, były dosyć denerwujące.
Jura uśmiechnęła się na wspomnienie namiotu i dwóch spędzonych tam nocy. Szybko jednak uśmiech znikł z jej twarzy; nie mogła sobie pozwolić na to, żeby rozkosze loża wpływały na jej decyzje dotyczące losów kraju.
Rzeczywiście, Gerait działał pośpiesznie i nierozważnie porywając Britę, ale nie bardzo wiedziała, co innego mógłby zrobić, prócz tego, co powiedział Rowan: ostrzec go. Jura potrząsnęła głową, żeby uporządkować myśli. Nie wiedziała już, któremu wierzyć. Ale to Geralt był Lankonem, a nie Rowan.
Jechali godzinami, starając się jak najbardziej oddalić od wioski Irialów. Nie rozmawiali, bo jechali gęsiego. Mieli przed sobą dwa dni na terytorium Vatellów, nim dotrą do terenów Fearenów. Starali się raczej nie pokazywać, bo wszyscy, z wyjątkiem Brity, ubrani byli w stroje Irialów. Vatellowie z południowej części kraju nie słyszeli o zawartym pokoju i Rowan nie chciał ryzykować, by strzelali do nich jak do intruzów.
Zapadała już noc, gdy się zatrzymali, ale tylko Brita wyglądała na zmęczoną. Przez ostatnie lata prowadziła bardzo unormowane życie i teraz brak wygód dał jej się dotkliwie we znaki.
Brita ruszyła sama w ciemność, ale Rowan złapał ją za ramię.
– Musimy cię mieć w zasięgu wzroku.
– Jestem królową i… – Przerwała, a wyraz jej twarzy z wyniosłego stał się uwodzicielski. – Pójdziesz ze mną?
Puścił jej ramię.
– Jura, idź z nią i pilnuj.
Jura przestała rozładowywać konia i poszła z Britą.
– Nie odda mnie Yaine – szepnęła Brita, gdy tylko inni nie mogli ich usłyszeć. – Chce mieć obok siebie królową, a ty jesteś…
– Młoda, zdrowa i zdolna mu dać dzieci – powiedziała Jura zmęczonym głosem. – Możesz sobie knuć gdzie indziej. Gdyby mój mąż cię chciał, to by cię wziął. Czy nie widzisz, że najważniejsze jest dla niego zaprowadzenie pokoju w Łankonii?
Brita przez chwilę milczała, jakby oceniając przeciwnika.
– Rządzić całą Lankonią… Nawet nie planowałam na taką wielką skalę. Jak pozbędzie się nas, którzy rządziliśmy przed nim?
– O ile wiem, nie ma zamiaru nikogo zabijać. Ten człowiek ma niezrozumiałą niechęć do zadawania śmierci. Nie zabije nawet Zerny.
Ta wiadomość tak zaskoczyła Britę, że z jej głosu zniknęła przymilna nuta.
– Zamierza mnie połączyć z Yaine i uważa, że obejdzie się bez ofiar?
Przez moment Jura poczuła jakąś więź z Britą.
– Jest Anglikiem i ma głowę twardą jak z kamienia. Poza tym wierzy, że Bóg do niego przemawia. Ja go nie rozumiem,. ale Thal go uczynił królem, i będzie miał władzę, dopóki… dopóki…
– Dopóki go ktoś nie zabije. Niedługo pożyje na tym świecie – podsumowała Brita. – Dobrze, że za niego nie wyszłam.
Znów stała się wrogiem Jury.
– Wcale nie chciał się z tobą ożenić. A teraz wracajmy. Tej nocy będziesz pilnowana. Wprawdzie mój mąż nienawidzi zabijania, a mój brat kobiety tylko związuje, to ja mam ochotę wypróbować na tobie nową sztuczkę z nożem, której się właśnie nauczyłam. Zabiję cię, jeśli będziesz próbowała uciekać.
Gdy wracały do obozu, Brita już się nie odezwała Siadła z jednej strony ogniska, podczas gdy pozostali z drugiej strony usiłowali przyrządzić skromny posiłek. Obserwowała Rowana, który ogłosił się królem Lankonii, a w rzeczywistości był tylko królem Irialów. On z kolei patrzył cały czas na Jurę i Brita uznała, że jest głupcem. Zakochał się w tej dziewczynie i w ten sposób się osłabił. Jeśli chce się być silnym, nie można kochać. Wiedziała o tym aż nazbyt dobrze. Ojciec Daire dał jej nauczkę. Kochała pewnego młodego człowieka, kochała z całego serca, a ojciec Daire kazał go zabić. Najbardziej doprowadziło ją do wściekłości to, że nie zrobił tego z zazdrości, lecz tylko po to, by dać jej nauczkę. Ktoś, kto kocha, jest słabszy. Brita nauczyła się tego i odtąd nigdy już nie kochała nikogo, ani męża, ani syna, którego jej zabrano, nikogo.
Teraz widziała, jak Rowan śledzi wzrokiem Jurę, i odkryła jego słaby punkt. Nigdy nie osiągnie celu, bo jest słaby. Patrzyła teraz na innych. Kobieta imieniem Cilean nie zainteresowała jej. Była to „poczciwa” kobieta, sprawiedliwa, łagodna, kochająca – nie zasługująca na uwagę. Kobieta zwana Jurą stanowiła potencjalne źródło konfliktów. Jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że kocha tego Rowana, więc mogła jaśniej myśleć. I nie miała żadnych zahamowań, jeśli idzie o zabijanie, bo nauczono ją to robić. Brita czuła, że Jury musi się strzec.
Przez dłuższą chwilę obserwowała swego syna, Daire. W tym przystojnym młodzieńcu można się było dopatrzeć fizycznego podobieństwa do ojca, lecz był całkowicie pozbawiony zdolności do samodzielnego myślenia. Nie miał też zupełnie ambicji matki. Nie sądziła, żeby udało jej się pozyskać syna do wspólnego wystąpienia przeciwko Anglikowi. Nie, Daire jest Irialem w tym samym stopniu, co Vatellem. W końcu jej oczy spoczęły na Geralcie i nareszcie znalazła to, czego szukała
– człowieka przepełnionego nienawiścią.
Brita musiała ukryć uśmiech na myśl o tym nieskomplikowanym chłopcu, bo tym w istocie był
– chłopcem. Przyszedł do niej tego wieczoru, gdy odbywały się uroczystości zaślubin. Wyglądał jak szczeniaczek, który koniecznie chce, żeby go polubić. Trochę się pysznił i przechwalał, ale widać było, że nie chce zostać odrzucony.
Z początku była wściekła, że Rowan przysłał jej tego chłopaka, jakby była niezaspokojoną klaczą, której wystarczy jakikolwiek ogier. Później jednak popatrzyła na Geralta, zobaczyła w jego oczach pożądanie i pomyślała, że może od niego wydobyć jakieś informacje.
Pozwoliła mu uwierzyć, że to on ją uwiódł. Nie był zbyt pomysłowym, ale za to energicznym kochankiem, i później dopiero Brita uświadomiła sobie, że bardziej potrzebował matki niż kochanki. Gdy okazała mu czułość i współczucie, Gerait zaczął jej się zwierzać. Opowiedział o swojej nienawiści do Rowana, którego Thal zawsze mu stawiał za wzór do naśladowania.
– A nigdy go nawet nie widział! – krzyknął Gerait. – Porównywał mnie z chłopakiem, którego nigdy nie widział! Ten Rowan był lepszy ode mnie z powodu swojej słabowitej angielskiej matki. Ale to ja byłem prawowitym królem Lankonii i byłbym wybrany, gdyby nie… – Odwrócił głowę.
"Dziewica" отзывы
Отзывы читателей о книге "Dziewica". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Dziewica" друзьям в соцсетях.