Jura opuściła boisko bardzo zadowolona z przebiegu dnia i powędrowała do koszar kobiecych, żeby się wykąpać i odpocząć.

Pod koniec drugiego dnia zostało tylko szesnaście dziewcząt, które miały z sobą konkurować w dniu finałów.

– Jura – powiedziała Cilean – każda, która wy- losuje Meallę do zapasów, przegra z nią.

– Może nie – odrzekła Jura wiedząc, że to nieprawda. Jutro wczesnym rankiem będą ciągnęły ciosy, żeby w ten sposób wybrać partnerkę do zawodów w parach. Prawie każda mogłaby pobić Meallę, jeśli idzie o szybkość, natomiast w zapasach ona będzie lepsza. – Może ktoś inny ją wylosuje i przegra.

– Boję się tylko, że któraś z nas będzie musiała z nią walczyć.

– Ja – prędko powiedziała Jura – mnie może pobić, ale przynajmniej tobie zostaną tylko zawody na drewniane drągi. Na pewno będzie bardzo zmęczona po walce ze mną. Zapewniam cię.

Cilean nawet się nie uśmiechnęła.

– Chodź ze mną, chcę iść do miasta.

– Po co? – spytała ostro Jura. – Nic tam dla nas ciekawego nie ma, a powinnyśmy wypocząć.

– Mam się spotkać z królewiczem Rowanem – odpowiedziała cicho Cilean.

Sama nie” wiedząc dlaczego, Jura wpadła w złość.

– Ach, proszę! Chce już zacząć próbować tego, co ma dostać. Czy sypia również z innymi zawodniczkami? Może z Meallą?

– Przestań – nakazała Cilean. – Zmieniłaś się, odkąd on przyjechał. Nie, nie planuję spędzać z nim nocy. Jeśli już musisz wiedzieć, to Daire organizuje spotkanie.

– Daire? – spytała Jura, przerażona.

– Byłaś tak zajęta treningami, że nie miałaś czasu zobaczyć się ze swoim przyszłym, ale ja nie jestem taka. Rowan jest moim narzeczonym, w każdym razie ja go tak traktuję, i chcę się z nim zobaczyć, żeby mi osobno życzył szczęścia. Pomyślałam, że może byś chciała iść ze mną i zobaczyć się z Daire.

– Tak – wymamrotała Jura – oczywiście. – Od paru dni w ogóle o nim nie myślała. – Oczywiście, bardzo bym chciała go zobaczyć.

Tereny na zewnątrz murów były jasne jak w dzień. Setki pochodni oświetlały pijanych i tańczących ludzi, świętujących radośnie. Tyle osób poklepywało Jurę i Cilean po plecach, że Jura już sięgała po nóż, ale natrafiła tylko na pustą pochwę.

Rowan czekał na nie ukryty w cieniu kamiennego zamku Thala. Czekał już dość długo i bolały go plecy od opierania się o kamienie, ale czekałby i kilka dni, aby tylko móc być chwileczkę sam na sam z Jurą. Ona znacznie lepiej udawała, że się nie znają niż on. Właściwie był zadowolony, że nie spojrzała na niego, gdy zaczynały się zawody, bo mógłby się zapomnieć.

W miarę jak kończyły się konkurencje, a Jura była druga, trzecia, a nawet czwarta, zaczął powątpiewać, czy w ogóle ma szansę, by w końcu wygrać. Nerwowo wypytywał Daire o jej umiejętności jako strażniczki. Pod koniec drugiego dnia czuł, że już dłużej nie potrafi zachować ostrożności i musi zaryzykować prywatne spotkanie z Jurą. Poprosił Daire, by to zorganizował.

Teraz na nią czekał.

Jura wyczuła jego obecność, jeszcze zanim go zobaczyła.

– Tam – powiedziała do Cilean zdławionym głosem.

Patrzyła, jak Cilean weszła w cień, z którego wyłoniło się potężne ramię Rowana i przygarnęło ją do siebie. Jura zacisnęła pięści. Więc to prawda, była jedną z wielu. Ten lubieżny stary satyr maca i obłapia wszystkie kobiety. Ciekawe, czy wyznał Cilean miłość? Wszyscy opowiadali, że tak wytrwale trenował, ale jeśli spędzał tyle czasu na kryciu się po stajniach i całowaniu dziewcząt, to ile mu czasu zostało na treningi? „

– Ty jesteś Cilean – usłyszała głos Rowana. Oboje stanęli w świetle, a Jura cofnęła się w ciemność.

– Czy Daire ci nie mówił, że mamy się spotkać? – spytała Cilean.

– Powiedział, że spotkam tę, która… Tak, tak, oczywiście – powiedział. – Jesteś sama?

Jura widziała, jak wpatrywał się w ciemność.

– Jest ze mną Jura. Przyszłyśmy odebrać osobiście twoje życzenia.

Jego wzrok przeszukiwał ciemność i zatrzymał się na Jurze, chociaż była pewna, że nie może jej dostrzec.

– Jura – powiedział i wyciągnął rękę w jej kierunku.

Nie drgnęła.

– Rowan – odezwała się Cilean, przesuwając się w kierunku Jury.

Rowan podszedł do Jury z wyciągniętą ręką.

– Czy mogę cię pocałować na szczęście? – zapytał miękko.

Otrząsnęła się.

– Dosyć się nacałowałeś, jak na jeden wieczór – rzuciła.

Rozzłościło ją to, że zachichotał.

– Mam coś twojego – powiedział i podał jej nóż. Szybko go odebrała uważając, by nie dotknąć nawet koniuszka jego palców.

– Nie dostanę nic w podzięce za tę zgubę? Jura zdała sobie nagle sprawę, że Cilean stała cały czas za Rowanem i słuchała ich rozmowy.

– Muszę iść – powiedziała. – Ty jeszcze zostań i życz Cilean szczęścia. – Odwróciła się i odbiegła od tych dwojga.

Oślepiona z wściekłości, nie widziała ani nie słyszała Daire, póki ten jej nie dogonił. Sądząc, że to Rowan, szamotała się w jego uścisku, zanim stwierdziła, że trzyma ją Daire.

– Kto cię skrzywdził? – spytał z wściekłością w głosie. – Od kogo uciekasz?

Przytuliła się do niego. Nikt nie zwracał na nich najmniejszej uwagi, bo wiele par obejmowało się po pijanemu, a hałas, śpiewy i przekrzykiwanie były ogłuszające.

– Chodź – powiedział Daire i pociągnął ją dalej, do przybudówki kowala. Było tu spokojnie, a jedyne towarzystwo stanowiły konie.

– Co się stało?

Zarzuciła mu ręce na szyję.

– Nic, zupełnie nic. Po prostu przytul mnie i pocałuj. – Pocałował ją, ale obraz Rowana nie znikał z jej myśli.

– Jutro Cilean wygra i wyjdzie za Anglika… Czy my nie moglibyśmy też się jutro pobrać?

Daire był zdumiony.

– Skąd to nagłe zainteresowanie mną i moimi pocałunkami? Skąd nagle to kobiece zachowanie?

Odepchnęła go.

– Bo jestem kobietą. To, że się nie ubieram jak córka Thala, nie znaczy, że jestem mniej kobieca.

– Znam cię, Jura. Znam cię od dziecka. Nigdy uczucia nie przesłaniały ci rozsądku.

– Nigdy, aż do teraz! – krzyknęła, odsunęła się i pobiegła z powrotem do koszar.

Cilean czekała na nią i była okropnie zła.

– Chcesz go wygrać dla siebie, prawda? – powiedziała, usiłując ukryć złość. – Pocałował mnie, ale sądził, że to byłaś ty. Zalecasz się do niego za moimi plecami i kłamiesz. Nigdy nie byłaś moją przyjaciółką. Nasza przyjaźń to same kłamstwa.

Cilean wybiegła trzasnąwszy drzwiami, pozostawiając drżącą Jurę. To on zrobił. Od czasu, gdy przyjechał do Lankonii, wszystko w jej życiu się zmieniło: Thal jej nienawidzi, Cilean nienawidzi, a Daire ją podejrzewa.

Jedynym sposobem przekonania ich, że nie jest zdrajczynią, byłoby zapewnienie jutro zwycięstwa Cilean. Cilean wygra, a Jura uwolni się od Rowana. Może poślubić Daire, który tak jej zajmie wszystkie noce, że nawet nie pomyśli o innym. Jej zainteresowanie Rowanem było wyłącznie fizjologiczne, czemu trudno się dziwić w przypadku osiemnastoletniej cnotliwej dziewczyny. Potrzeba jej silnego, zdrowego mężczyzny do łóżka, a wtedy zapomni o delikatnym Angliku.

Delikatny, pomyślała. Gdyby był delikatny, nie miałaby teraz kłopotów.

Rozbierając się do spania postanowiła walczyć do upadłego, gdyby tego wymagało zwycięstwo Cilean. Ona i Cilean będą ze sobą walczyły na drągi i gdy Cilean tylko uniesie swój, Jura upadnie – pokonana.

Jutro o tej porze Cilean znów będzie jej przyjaciółką, a Daire – mężem. Jutro o tej porze nie będzie już dziewicą.

6

Rano Cilean źle wyglądała i nie odzywała się do przyjaciółki. Jura chciała ją pocieszyć, ale Cilean odwróciła się od niej.

Dziewczęta pomaszerowały na boisko. Jura czuła, jak krew się w niej gotuje ze złości. Prędzej jej ręce opadną, niż przegra jakąś konkurencję. Wyciągnęły losy i, ku swemu przerażeniu, Cilean wylosowała Meallę w zapasach. Pozostałe zawodniczki najwyraźniej odetchnęły wiedząc, że Mealla nie traktowała tych zawodów jak zabawy. Grała, żeby wygrać.

Jura próbowała szepnąć Cilean jakieś słowa otuchy, ale ta spojrzała na nią zimno.

– Powinnaś się cieszyć. Teraz będziesz królową. Czy masz zamiar otruć Rowana, a tron oddać swojemu bratu? A może to właśnie o Rowana ci chodzi?

Jura się wyprostowała.

– Jeśli nie potrafisz pokonać Zerny, to nie zasługujesz na to, żeby być królową. – I odeszła od nachmurzonej Cilean.

Tego ostatniego dnia musiała walczyć tylko trzy razy, a ostatni raz z Cilean, jeśli oczywiście ona wygra zapasy. Gdyby przegrała, Jura musiałaby walczyć z Meallą. Niezależnie od tego, czy Jura wygrałaby czy przegrała, wynik byłby nie po jej myśli: albo musiałaby zostać żoną Rowana, albo Mealla zostałaby królową.

Cilean musi wygrać.

Pierwsze trzy konkurencje poszły Jurze gładko. Zwyciężyła w biegach jedną z irialskich uczennic, a następnie sześć razy pod rząd trafiła w sam środek tarczy strzelniczej, pokonując zawodniczkę Fearenów, która niespodziewanie doszła aż do finałów. Trzecie zadanie było trudniejsze: musiała przeskoczyć przez drążek umieszczony wysoko nad ziemią. Udało jej się to, ale z trudem. Prawie się popłakała z radości, gdy grubsza od niej zawodniczka Zernów strąciła poprzeczkę i tym samym przegrała.

Teraz pozostał tylko mecz Cilean z Meallą, i Jura będzie walczyć ze zwyciężczynią.

Zapasy Cilean z Meallą właśnie się rozpoczęły i tłum szybko się zorientował, że to najpoważniejsze zawody. Zmagania tych dwóch kobiet wyglądały jak walka orla z kolibrem. Mealla ważyła co najmniej pięćdziesiąt funtów więcej, więc jedyną przewagą Cilean była inteligencja, szybkość i zwinność, co niewiele znaczyło, gdy łapska przeciwniczki jak ciężkie dębowe konary oplatały i zgniatały jej ciało.

Jura stanęła wraz z innymi zawodniczkami koło płotu otaczającego ring i przyglądała się walce. Nie krzyczała jednak jak inne, lecz po cichutku modliła się z całego serca.

Mealla objęła żebra Cilean swymi ogromnymi łapskami i ścisnęła.