Temat: Max Friedlander

Kotku, u siebie w dziale rozrywki, na końcu korytarza, słyszałam, jak wrzeszczysz. Myślałam, że co najmniej rozpadła się obsada Przyjaciół.

Ale teraz dowiaduję się, że to tylko Max Friedlander wysłał ci maila.

Czyja dobrze słyszę, że on do ciebie pisał z Etiopii? Max Friedlander NIGDY nie pojechałby do Etiopii. Mój Boże, ten kraj jest taki jakiś… zakurzony. Musiałaś pomylić go z kimś innym. A teraz posłuchaj, w kwestii Aarona: jestem gotowa (i zdeterminowana!) zmienić go w coś, czego nie będę się wstydziła przedstawić Stevenowi. Więc jak sądzisz, czy będzie się bardzo opierał, kiedy zacznę go dyskretnie popychać w stronę Barneya? On po prostu musi kupić sobie kilka par lnianych spodni, nie uważasz? W lnie wyglądałby zabójczo, zupełnie jak F. Scott Fitzgerald. Czy następnym razem, kiedy będziesz go mijać w drodze do kserokopiarki, nie mogłabyś mu, kotku, czegoś powiedzieć? Czegoś kompletnie kończącego, na przykład: „Jakie fajne bojówki, szkoda, że odrobinę przechodzone!” To go powinno wprowadzić w taki nastrój, w jakim go chcę widzieć.

Buziaki Dolly


Do: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Debbie Phillips

Cześć, mamo. Przepraszam, że tyle czasu zwlekałam z odpowiedzią. Byłam tu ostatnio bardzo zajęta, tak jak ci wspomina-łam przez telefon. Wciąż wyprowadzam psa pani Friedlander, ale dzisiaj wieczorem ma przyjść jej siostrzeniec i mam nadzieję, że razem znajdziemy jakieś wyjście z tej sytuacji. Byłoby dobrze, bo ze względu na codzienne spóźnienia zaczęłam mieć kłopoty w pracy. Nie wiem, dlaczego typki z działu kadr muszą się tak strasznie wyżywać na biednych pracujących ludziach. Zupełnie jakby im się wydawało, że są kimś specjalnym czy coś, bo mają wgląd do naszych akt osobowych.

W każdym razie, poza sprawą z panią Friedlander, wszystko jest w porządku. (Mamo, nie martw się, ta kamienica jest bardzo bezpieczna. Poza tym wiesz, że zapłaciłam kaucję za mieszkanie – nie mogę, ot tak, wziąć i wyprowadzić się. Poza tym zawsze zamykam drzwi i nigdy nie otwieram nieznajomym w dodatku Ralph, odźwierny, za nic nie wpuściłby na górę kogoś obcego, nie zadzwoniwszy najpierw do mnie). W dalszymi ciągu tkwię w robocie dla strony dziesiątej. Nie mogę przekonać pana Sancheza, mojego szefa, że naprawdę poradziłabym sobie z twardą reporterką.

Zastanówmy się, co jeszcze? Aha, zerwałam z tym facetem, o którym ci mówiłam. To do niczego nie prowadziło. No cóż, przynajmniej nie chciałam, żeby prowadziło w stronę, w którą on ten związek pchał. Poza tym okazało się, że zdradzał mnie z Barbarą Bellerieve. Właściwie zresztą nawet nie zdradzał, bo przecież my i tak nigdy ze sobą nie robiliśmy nic z tych rzeczy – nie pozwól tacie tego czytać, dobrze? Och, dzwoni domofon. To siostrzeniec pani Friedlander. Muszę iść.

Buźka

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Temat: Nieznajomi mężczyźni

Melisso!

Zadzwoń do mnie natychmiast, kiedy ten człowiek od ciebie wyjdzie! Jak mogłaś wpuścić do mieszkania kogoś, kogo nigdy wcześniej nie widziałaś na oczy? To mógł być ten seryjny morderca, o którym trąbią ostatnio w telewizji! Ten, który zakłada na siebie ubrania swoich ofiar, a potem paraduje w nich, kiedy już skończy rąbać ich ciała na kawałki! Jeżeli nie odezwiesz się do tatusia i do mnie w ciągu godziny, zadzwonię na policję. Melisso, ja nie żartuję.

Mamusia


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

No i??? Jaki on jest??? Nadine


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: l co???

NIE MÓW NADINE, ŻE DO CIEBIE PISAŁEM.

Ale posłuchaj, Mel, MUSISZ skłonić faceta, żeby przejął od ciebie to całe wyprowadzanie psa. Bo jeśli tego nie zrobisz i nie będziesz mogła pojechać na przyjęcie zaręczynowe do mojego wujka Giovanniego, to Nadine chyba się załamie psychicznie. Przysięgam na Boga.

Nie pytaj mnie czemu, ale wbiła sobie do głowy, że ma problem z wagą i potrzebuje wszelkiego twojego wsparcia moralnego, czy czegoś tam, za każdym razem, kiedy musi włożyć na siebie kostium kąpielowy.

Jako jej główna druhna masz obowiązek pojawić się na tym przyjęciu w sobotę. Więc zmuś faceta, żeby tego dnia wyprowadził psa, okay?

Jeśli będzie ci robił trudności, daj mi znać. Zajmę się nim. Ludziom się wydaje, że każdy kucharz to mięczak, ale to nieprawda. Zrobię z twarzy gościa to, co zrobiłem dziś ze specjalnością dnia, a tak się składa, że jest to picatta z cielęciny – cieniutko rozbitej i pływającej w sosie z białego wina, najdelikatniejszym, jaki możesz sobie wyobrazić. Jeśli będziesz chciała, dam ci później przepis. TYLKO NIE ZAPOMNIJ!!!

Tony


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Operacja Paco

Miałeś sznurowadła, prawda? W tenisówkach? Dziś wieczorem, kiedy poszedłeś ją odwiedzić? Proszę, powiedz mi, że miałeś sznurowadła.

Max


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Jak poszło?

Ciekaw jestem tylko, jak wyszło ci dziś wieczorem to małe przedstawienie.

A Stacy pyta, czy przyjdziesz w niedzielę na obiad, tak jak planowaliśmy.

Jason


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: CZEŚĆ!!!

CZEŚĆ!!! TO JA, VIVICA, PRZYJACIÓŁKA MAKSA. WŁAŚNIE PISZĘ DO CIEBIE MAIŁA. MAX JEST W WANNIE, ALE PROSIŁ MNIE, ŻEBYM ZAPYTAŁA, JAK CI POSZŁO Z TĄ DZIWACZNĄ BABĄ, KTÓRA MA PROBLEM Z PSEM. UWIERZYŁA, ŻE TY TO MAX???

DZIWNIE ML SIĘ PISZE DO CIEBIE, SKORO NAWET CIĘ NIE ZNAM. JAKA JEST TERAZ POGODA W NOWYM)ORKU? TU JEST DWADZIEŚCIA SZEŚĆ STOPNI I BARDZO PIĘKNIE.

DZISIAJ OBE|RZELIŚMY PRZEDSTAWIENIE TAŃCZĄCE KOTY. TO BYŁO PRZEDZIWNE!! KTO BY POMYŚLAŁ, ŻE KOTY TYLE POTRAFIĄ??? OCH, MAX MÓWI, ŻEBY CIĘ POPROSIĆ, ŻEBYŚ ZADZWONIŁ TUTAJ, JAK TYLKO DOSTANIESZ TĘ WIADOMOŚĆ. NASZ NUMER TO: 305-555-6576. PROŚ O POŁĄCZENIE Z SUPRADILLA COTTAGE. SUPRADILLA TO TAKI KWIAT. ROŚNIE WSZĘDZIE W POBLIŻU KEYWEST. KEYWEST LEŻY ZALEDWIE STO PIĘĆDZIESIĄT KILOMETRÓW OD KUBY, GDZIE KIEDYŚ MIAŁAM SESJĘ ZDJĘCIOWĄ KOSTIUMÓW KĄPIELOWYCH. MUSZĘ LECIEĆ, MAX WYSZEDŁ Z WANNY.

VLVICA


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Jaki on jest

Dobra, tak w skrócie:

Powiedziałabym, że ma z metr osiemdziesiąt pięć. Szerokie ramiona. No, naprawdę szerokie. Ciemne włosy, ale nie za ciemne. Piwne oczy. Sama wiesz jakie. Chwilami zielone. Chwilami brązowe. Chwilami zaglądające w głąb mojej duszy… Żartuję tylko.

Co do reszty, sama nie wiem. Trochę mi to trudno wyjaśnić. Nie spodziewałam się, że będzie właśnie taki, to na pewno. To znaczy, z tego co słyszałam o różnych sesjach z modelkami i tak dalej, oczekiwałam naprawdę pewnego siebie kolesia, wiesz?


Ale widziałaś, żeby pewny siebie koleś chodził w koszulce Grateful Dead? Poza tym miał na sobie dżinsy. I tenisówki bez sznurowadeł.

A ja się spodziewałam co najmniej mokasynów od Gucciego. I był taki skromny – to znaczy, jak na faceta, który wysłał swoje nagie zdjęcie na biennale. Myślę, że Dolly przesadziła w swoich opowieściach. Może on wcale nie był nagi. Może miał na sobie takie trykoty w cielistym kolorze, jakie zakładają, no wiesz, w filmach.

I wcale nie chciał opowiadać o swojej podróży do Etiopii! Kiedy wspomniałam o pracy, jaką wykonuje dla fundacji Chrońmy Dzieci, wydał się wręcz zażenowany i próbował zmienić temat. Mówię ci, Nadine, on wcale nie jest taki, jak mówiła Doiły. Nawet pani Friedlander niesprawiedliwie go osądzała. Zawsze wyrażała się o nim tak, jakby uważała go za człowieka raczej nieodpowiedzialnego, ale powtarzam ci, Nadine, on mi się wcale taki nie wydawał. Wypytał mnie dokładnie o to, co się stało – to znaczy o włamanie i tak dalej. Chociaż to chyba wcale nie było włamanie, skoro drzwi nie były nawet zamknięte… W każdym razie trochę mnie wzruszył, bo wydawał się bardzo przejęty losem ciotki. Poprosił, żebym mu pokazała, gdzie ją znalazłam i w jakiej pozycji leżała, i pytał, czy z mieszkania cokolwiek zginęło…

Tak to brzmiało, jakby miał jakieś doświadczenie, jeżeli chodzi o napady, przemoc i takie tam… Sama nie wiem. Może podczas zdjęć do katalogu Victoria’s Secret dziewczyny się pobiły???!

I jeszcze jedna dziwna rzecz: wydało mi się, że trochę go zaskoczyło, że Paco jest taki duży. To znaczy, biorąc pod uwagę, że Max był na obiedzie u pani Friedlander parę miesięcy temu, a Paco ma pięć lat… rozumiesz, mało prawdopodobne, żeby pies od tamtego czasu urósł. Kiedy wspomniałam, że w zeszłym tygodniu Paco o mało nie wyrwał mi ramienia ze stawu, Max powiedział, że nie wie, jak taka krucha starsza pani w ogóle mogła regularnie wyprowadzać takiego wielkiego psa. Czy to nie zabawne? Chyba tylko siostrzeniec pani Friedlander mógł nazwać ją kruchą. Mnie zawsze wydawała się twardą staruszką. W końcu w zeszłym roku przejechała na rowerze całe Yosemite…

W każdym razie, Nadine, cieszę się, że mnie z nim skontaktowałaś! Bo powiedział, że to nie w porządku, żebym musiała wyprowadzać psa z tym swoim zwichniętym ramieniem i że ma zamiar wprowadzić się do ciotki, zająć się zwierzętami i mieć wszystko trochę na oku.

Uwierzyłabyś w to? Mężczyzna, który zachowuje się naprawdę odpowiedzialnie? Wciąż jestem w szoku. Muszę już iść – ktoś puka do drzwi. O Chryste, to gliny! Muszę lecieć.

Mel.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›