Chociaż nie mam pojęcia, co im się stało, tym z „Chronicie”. Przecież to się nadaje do kolumny z plotkami. Zawsze myślałam, że na takie rzeczy za bardzo zadzierają nosa!

Mel


Do: Tom Barrett ‹recepcja@paradiseinn.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Wiadomość

Szanowni Państwo,

proszę przekazać poniższą wiadomość pani Vivice Chandler, Sopradiua Cottage.


Viv, nie odbieraj – powtarzam: NIE ODBIERAJ – żadnych wiadomości, telefonów, faksów, maili, itd. do mnie od kobiety nazwiskiem Fuller. Melissa Fuller.

Nie, nie martw się, to nie jest żadna moja była. To sąsiadka mojej ciotki. Najwyraźniej Helen przewróciła się, a baba usiłuje się ze mną skontaktować, żebym się zajął jakimś głupim psem. Ale nie pozwolimy, żeby nam zepsuta tę małą wycieczkę, prawda?

Więc nawet nie otwieraj nikomu drzwi, dopóki nie wrócę. Kończę już sesję z Neve Campbell, a potem złapię nocny lot, więc powinienem zdążyć w samą porę, żeby obejrzeć z tobą zachód słońca, mała.

Buźka Max


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Tom Barrett ‹recepcja@paradiseinn.com›

Temat: Wiadomość

Szanowny Panie Friedlander,

mam przyjemność zakomunikować panu, że pańska wiadomość dla panny Chandler została przekazana. Jeśli pracownicy Paradise Inn mogą jeszcze czymkolwiek służyć, aby uprzyjemnić panu pobyt, prosimy niezwłocznie się do nas zwracać. Mamy nadzieję, że jutro znów pan do nas zawita.

Z poważaniem

Tom Barrett

Recepcjonista Paradise Inn Key West, Floryda


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Moja ciotka

Droga panno Fuller,

jestem wstrząśnięty – głęboko wstrząśnięty i zaszokowany tym, co spotkało moją ciotkę Helen. Jest ona, jak zapewne pani wiadomo, moją jedyną żyjącą krewną. Nie potrafię pani wyrazić swojej wdzięczności za wysiłki poniesione, aby się ze mną skontaktować i dać mi znać o tej tragedii. Chociaż w chwili obecnej jestem na zleceniu w Afryce (być może słyszała pani o suszy w Etiopii? Przeprowadzam tutaj właśnie sesję zdjęciową dla fundacji Chrońmy Dzieci), zacznę natychmiast szykować się do powrotu do Nowego Jorku. Gdyby moja ciotka odzyskała przytomność, zanim tam dotrę, proszę ją zapewnić, że jestem w drodze.

Dziękuję pani jeszcze raz, panno Fuller. Wszystko, co mówi się o chłodzie i obojętności nowojorczyków, jest najwyraźniej w pani przypadku nieprawdziwe. Niech Bóg panią prowadzi.

Z poważaniem Maxwell Friedlander


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: SOS

Słuchaj, facet! Mam kłopoty.

Mówię poważnie. Nawet nie wyobrażasz sobie, o jaką stawkę gram – mam możliwość pojechać na dłuższe wakacje z Vivicą. Tak, dobrze przeczytałeś, z Vivicą. Z tą supermodelką. Tą, która właśnie rzuciła Donalda Trumpa. Tą z reklam nowego stanika z pompką wodną. Tą z okładki „Sports Illustrated”. Tak. Z NIĄ.


Ale nie uda mi się, stary, jeżeli nie wyświadczysz mi pewnej drobnej przysługi. Małej, malutkiej przysługi. O nic więcej nie proszę. I wiem, że nie muszę ci przypominać o tamtym numerze, kiedy w Las Vegas uratowałem ci sam wiesz co. Pamiętasz? Wiosenne ferie na ostatnim roku? Nigdy nie widziałem jeszcze, żeby ktoś wypił tyle szklanek margharity, ile ty wypiłeś tamtej nocy. Mówię ci, człowieku, gdyby nie ja, dzisiaj płaciłbyś alimenty. URATOWAŁEM cię. A ty następnego dnia przysiągłeś (przy basenie, pamiętasz?), że jeśli będziesz mógł zrobić dla mnie cokolwiek, zrobisz to.

No cóż, dzisiaj nadszedł ten dzień. Odgrzewam sprawę. Przysługa za przysługę.

Cholera, każą mi wyłączyć urządzenia elektroniczne przed startem samolotu. Napiszę później, facet.

Max


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Max Friedlander

Wiedziałem, że ta chwila nadejdzie. Wiedziałem, że to się prędzej czy później stanie, no i właśnie stało się: dostałem wiadomość od Maksa Friedlandera, który domaga się, żebym mu się odwdzięczył za przysługę, jaką mi wyświadczył na ostatnim roku studiów.

Mój Boże, to było dziesięć lat temu. Ten człowiek ma pamięć jak sito. Nie pamięta własnego numeru ubezpieczeniowego, ale o tej „przysłudze”, którą mu zawdzięczam, nie zapomniał. Za co mnie to spotyka?

Pamiętasz Maksa, prawda, Jase? Na ostatnim roku mieszkałem z nim w akademiku, a potem wspólnie wynajęliśmy pierwsze mieszkanie, kiedy przeniosłem się do miasta po dyplomie. Ta dziura w Hell’s Kitchen, gdzie facet oberwał nożem w plecy zaraz pierwszego wieczoru po naszej przeprowadzce – pamiętasz? Było o tym w gazetach następnego dnia… W gruncie rzeczy myślę, że właśnie to zdecydowało, że zostałem reporterem od spraw kryminalnych.

Pamiętasz, jak Mim proponowała, że zapłaci moją część kaucji, żebym mógł przeprowadzić się do niej i mieszkać, cytuję jej wyrażenie, „jak człowiek”? Boże, po dwóch miesiącach życia z Maksem omal się nie zgodziłem. Facetowi się wydawało, że wciąż jesteśmy na studiach – pół Manhattanu co tydzień, w poniedziałek, zwalało się do naszego salonu, żeby oglądać mecz. Chociaż odkąd się wyprowadziłem, nie mam pretensji. Nadal dzwoni do mnie co parę miesięcy dowiedzieć się, co słychać. A teraz to.

Bóg raczy wiedzieć, czego Max ode mnie chce. Pewnie mam uratować tratwę pełną baletnic, które uciekły z Kuby. Albo przenocować u siebie w domu australijską reprezentację rugby. Albo pożyczyć mu pięćdziesiąt tysięcy dolarów, które jest winien rosyjskiej mafii.

Poważnie rozważam wyjazd za granicę, Jase. Jak myślisz, czy Mim pozwoliłaby mi wziąć lear jeta na weekend?

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Max Friedlander

Oczywiście, trochę się waham, zadając to pytanie, ale jako twój starszy brat uważam, że mam prawo wiedzieć:

Co konkretnie zrobił Max Friedlander, że masz u niego taki dług wdzięczności?

Jason

PS Stacy mówi, żebyś do nas wpadł z wizytą. Dzieci dopytywały się o ciebie. Brittany nauczyła się jeździć galopem, a Haley dostała nagrodę w skokach przez przeszkody na zeszłotygodniowych zawodach. Leara wybij sobie z głowy. Julia z niego korzysta.


Do: Jason Trent ‹Jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Max Friedlander

Na imię miała Heidi. Była tancerką rewiową. Miała pióra we włosach i mocno wycięty dekolt. No dobra, niezupełnie. Ale faktycznie na imię miała Heidi i była tancerką. A ja, najwyraźniej, byłem mocno zdecydowany uczynić ją panią Trent. Oczywiście, ty tego nie zrozumiesz, skoro w całym swoim trzydziestopięcioletnim życiu nigdy nie zrobiłeś niczego choć trochę niewłaściwego, ale spróbuj się postawić na moim miejscu:

To były wiosenne ferie. Miałem dwadzieścia dwa lata. Byłem zakochany. Wypiłem o wiele za dużo margharity. Max wywlókł mnie z kaplicy ślubnej, wysłał Heidi do domu, odebrał mi kluczyki, żebym nie mógł za nią pojechać, otrzeźwił mnie i położył do łóżka.

Czasami jeszcze o niej myślę. Miała rude włosy i nieco wystające zęby. Była urocza. Ale niewarta TEGO.

John

PS Pogratuluj Haley i Brittany ode mnie. Jedziecie do Vineyard w ten weekend? Mógłbym tam do was zajrzeć. W zależności od tego, w jaki sposób będę się musiał odwdzięczyć Maksowi.


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Max Friedlander

Aha. No to teraz wszystko jasne. Wiem, jak na ciebie działają rude.

No więc co ma być tym rewanżem, którego on oczekuje?

Jason PS Nie, jedziemy do domu w Hampton. Zapraszamy cię do nas.


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: SOS

Aż się boję zapytać. No więc, czego chcesz ode mnie, Max? I proszę, błagam cię, niech to nie będzie nielegalne w Nowym Jorku ani żadnym innym stanie.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: SOS

Słuchaj, to pestka. Chcę tylko, żebyś trochę pobył mną. Tylko przez tydzień czy dwa. No cóż, dobra, może przez jakiś miesiąc.

Proste, prawda? No to masz gryplan:

Moja ciotka – wiesz, ta wstrętna bogata starucha, która zawsze trochę przypominała mi twoją babkę, Mimi, czy jak tam jej, cholera, na imię. Ta, która okazała się taka skąpa w sprawie naszego mieszkania. Okolica NIE BYŁA wcale aż taka zła.

W każdym razie moja ciotka, najwyraźniej w chwili starczego zaćmienia, wpuściła do swojego mieszkania jakiegoś psychopatę, który trzepnął ją w głowę i zwiał, a teraz ona leży w charakterze warzywa w szpitalu na OIOM-ie.

Według lekarzy istnieje pewna szansa – chociaż niewielka – że uda jej się z tego wyjść.

Rozumiesz więc, że po prostu nie można pozwolić, żeby obudziła się i stwierdziła, iż jej ukochany Maksio nie przybiegł w te pędy czuwać przy jej łóżku, gdy tylko usłyszał o wypadku. Testament ciotki Helen jest podzielony w stosunku osiemdziesiąt do dwudziestu – osiemdziesiąt procent z dwunastu milionów dolarów, które warta jest moja ciotka, ma po jej śmierci przejść na mnie, a dwadzieścia procent zapisała różnym organizacjom charytatywnym, które wspiera. Nie chcielibyśmy, żeby doszło do jakiejś nieprzemyślanej zamiany w tych proporcjach, kiedy okaże się, że Max podczas tej okropnej tragedii bawił się w dom z pewną supermodelką, nieprawdaż? Oczywiście, że nie chcielibyśmy. I w tym miejscu wkraczasz ty, mój przyjacielu:

Powiesz sąsiadce ciotki, że jesteś mną. To wszystko. Po prostu będziesz mną, żeby panna Melissa Fuller mogła powtórzyć ciotce – o ile ta kiedykolwiek się ocknie, co jest bardzo wątpliwe – że tak, oczywiście jej ukochany siostrzeniec pojawił się, kiedy tylko usłyszał o tym przykrym wypadku.