7. NIE ZAPOMNI; zabrać ze sobą jadalnych olejków do masażu. Takich rzeczy po prostu nie sprzedają w tych zabitych dechami miasteczkach, więc jeśli ich zapomnisz, to cześć pieśni. Mam nadzieję, że ci to pomoże, kotku. I nie zapomnij: baw się dobrze!

Buziaki

Dolly


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Dobrze…

Kto powiedział Doiły, że wyjeżdżam z Johnem? Ludzie, MUSICIE wreszcie przestać. Dłużej tego nie zniosę. PRZESTAŃCIE OPOWIADAĆ DOLLY RÓŻNE RZECZY O MNIE l O JOHNIE.

To naprawdę nie jest zabawne. Nie chcę, żeby ona cokolwiek wiedziała o moich sprawach. Przynajmniej nic poza tym, co jej powiem sama.

Mel


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Dobra, stało się

Wyjeżdżamy rano. A ja zamierzam to zrobić. Przysięgam, że to zrobię. Zadzwoniłem do Chucka do stróżówki i kazałem mu zajrzeć do domku narciarskiego, upewnić się, że wanna działa, wstawić parę butelek szampana do lodówki i zacząć odmrażać kilka filetów z sarniny. Chyba jestem gotowy.

Życz mi powodzenia.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Naprawdę jesteś…

…pomylony, wiesz o tym, prawda? Jak w ogóle mogłeś dopuścić do tego, żeby znaleźć się w takiej sytuacji – ani jak mogłeś pozwolić, żeby to tak długo trwało – tego nie pojmuję.

Ale życzę ci powodzenia, bo, stary, będziesz go potrzebował.

Jason


Do: Lenore Fleming ‹lfleming@sophisticate.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Sos

LENORE!!!

WSZYSTKO SKOŃCZONE. NIE CHCE Ml SIĘ W TO WIERZYĆ. NAWET NIE UMIEM W TO UWIERZYĆ. LEDWIE MOGĘ PISAĆ, TAK BARDZO JESTEM ZAPŁAKANA.

DZISIAJ WRÓCIŁAM DO DOMU ZNAD BASENU I JAK SĄDZISZ, CO ZOBACZYŁAM?

BYŁ Z INNĄ KOBIETĄ, LENORE! W NASZYM ŁÓŻKU, Z POKOJÓWKĄ!!! Z POKOJÓWKĄ.!!

ONA NAWET NIE BYŁA SPECJALNIE ŁADNA. UŻYWA PŁYNNEGO EYELINERA I NOSI ZESZŁOSEZONOWE KLAPKI MANOLO BLAHNIKA. I TO NAWET NIE ORYGINALNE. TANIĄ PODRÓBKĘ.!!

NO CÓŻ, TO WSZYSTKO. WSZYSTKO SIĘ SKOŃCZYŁO. MUSISZ MNIE STĄD WYDOSTAĆ NASTĘPNYM LOTEM POWROTNYM DO NOWEGO JORKU. WIEM, WIEM, CO MASZ ZAMIAR POWIEDZIEĆ: MUSZĘ COŚ ZROBIĆ, ŻEBY SIĘ NA NIM ODEGRAĆ ALBO NIGDY NIE BĘDĘ MIAŁA POCZUCIA, ŻE ZAMKNĘŁAM TEN ZWIĄZEK.

ALE CO JA MAM ROBIĆ? NIE MOGĘ PRZESŁAĆ MU BUKIETU ZWIĘDŁYCH RÓŻ, (AK ZAWSZE ROBIĄ TO FACECI, KIEDY ICH RZUCAM. NO WIESZ, TO MĘSKA SZTUCZKA. MYŚLAŁAM, CZY MU NIE WYSŁAĆ METALOWEGO OCHRANIACZA NA GENITALIA, JAKI NAOMI WYSŁAŁA BOBBY’EMU. ALE TUTAJ NAWET NIE SPRZEDAJĄ METALOWYCH OCHRANIACZY NA GENITALIA.

JAKOŚ MUSZĘ SIĘ NA NIM ZEMŚCIĆ, WIEM. MUSZĘ UDERZYĆ GO TAM, GDZIE GO NAJBARDZIEJ ZABOLI. OCH, POCZEKAJ SEKUNDKĘ, MAM POMYSŁ. ŻYCZ MI POWODZENIA.

VIVICA

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: CZEŚĆ

NIE ZNASZ MNIE, MAM NA IMIĘ VIVICA I UWAŻAM, ŻE POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ŻE FACET, KTÓRY WYPROWADZA PSA CIOTKI MAKSA, TO WCALE NIE JEST MAX, ALE JEGO PRZYJACIEL, JOHN, KTÓRY WINIEN BYŁ MAKSOWI PRZYSŁUGĘ, BO MAKS KIEDYŚ WYRATOWAŁ JOHNA Z TARAPATÓW W VEGAS, KIEDY JOHN OMAL NIE OŻENIŁ SIĘ Z RUDOWŁOSĄ TANCERKĄ REWIOWĄ IMIENIEM HEIDI. JOHN TYLKO UDAJE, ŻE JEST MAKSEM, DLATEGO ŻE MAX NIE MÓGŁ WRÓCIĆ DO NOWEGO JORKU, ŻEBY WYPROWADZAĆ PSA SWOJEJ CIOTKI, BO JEST TUTAJ W KEY WEST ZE MNĄ, ALE NIE CHCIAŁ, ŻEBY JEGO CIOTKA POMYŚLAŁA, ŻE SIĘ NIĄ NIE INTERESUJE, WIĘC NAMÓWIŁ JOHNA, ŻEBY ROBIŁ TO ZA NIEGO. I MYŚLĘ, ŻE JEŻELI CIOTKA MAKSA KIEDYŚ SIĘ OBUDZI, TO POWINNAŚ JEJ POWIEDZIEĆ, CO ZROBIŁ MAX. POWINNA ZDECYDOWANIE WYKREŚLIĆ GO ZE SWOJEGO TESTAMENTU, BO ON NIE ZASŁUGUJE NA ŻADNE JEJ PIENIĄDZE.

POZA TYM, POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ŻE MAX FRIEDLANDER JEST OKROPNĄ OSOBĄ l KAŻDY, KTO SIĘ Z NIM PRZYJAŹNI, PEWNIE JEST TAKI SAM. WSZYSCY MĘŻCZYŹNI TO ŚWINIE l MAM NADZIEJĘ, ŻE WYMRĄ, A MAŁPY PRZEJMĄ WŁADZĘ, JAK W PLANECIE MAŁP, BO WTEDY ŚWIAT WYGLĄDAŁBY O WIELE LEPIEJ. TO WSZYSTKO…

VIVICA

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Czy ktoś zechciałby mi wyjaśnić…

…o co chodziło z tym wielkim wrzaskiem przed chwilą? I dlaczego żadna z was nie siedzi przy swoim biurku? Przysięgam na Boga, jeżeli znów wszystkie siedzicie w damskiej łazience, wejdę tam i wywlokę was za kudły. Nic mnie nie obchodzi. NIE MOGŁO BYĆ TAK, ŻE WSZYSTKIE MUSIAŁYŚCIE WYJŚĆ W TYM SAMYM MOMENCIE. To nie jest obóz dla cheerleaderek. Co wy sobie myślicie, że ja jestem idiotą?

Czy żadna z was nie może pojąć faktu, że jest czas na plotki i czas na pracę, i że kiedy trzeba gazetę oddać do składu, to znaczy, że właśnie jest czas na PRACĘ???

WRACAĆ Ml DO SWOICH BIUREK l TAM SIEDZIEĆ!

George


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel, po prostu zadzwoń…

…do niego. Zadzwoń i zapytaj. Jestem pewna, że to po prostu chory żart jakiejś jego byłej dziewczyny, czy coś takiego. Możesz to wszystko wyjaśnić jednym telefonem. Zwyczajnie do niego zadzwoń. Pewnie istnieje jakieś sensowne i racjonalne wytłumaczenie tego wszystkiego.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nie

Ty nie rozumiesz. Ja właśnie przejrzałam maile, które dostawałam w ciągu ostatnich kilku miesięcy, bo pomyślałam, że adres zwrotny tego ostatniego wyglądał mi jakoś znajomo, ale wiem, że to nie adres Johna, bo on pisze spod: jerryzyje@freemail.com. I patrz. Patrz, co znalazłam. Jego pierwszy list do mnie. Spójrz na adres nadawcy:

› Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

› Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

› Temat: Moja ciotka

› Droga panno Fuller,

› Jestem wstrząśnięty – głęboko wstrząśnięty i zaszokowany tym, co spotkało moją ciotkę Helen. Jest ona, jak zapewne pani wiadomo, moją jedyną żyjącą krewną. Nie potrafię pani wyrazić swojej wdzięczności za wysiłki poniesione, aby się ze mną skontaktować i dać mi znać o tej tragedii.

› Chociaż w chwili obecnej jestem na zleceniu w Afryce (być może słyszała pani o suszy w Etiopii? Przeprowadzam tutaj właśnie sesję zdjęciową dla fundacji Chrońmy Dzieci), zacznę natychmiast szykować się do powrotu do Nowego Jorku. Gdyby moja ciotka odzyskała przytomność, zanim tam dotrę, proszę ją zapewnić, że jestem w drodze.

› Dziękuję pani jeszcze raz, panno Fuller. Wszystko, co mówi się o chłodzie i obojętności nowojorczyków, jest najwyraźniej w pani przypadku nieprawdziwe. Niech Bóg panią prowadzi.

› Z poważaniem

› Maxwell Friedlander

To ten sam adres zwrotny co w mailu, który właśnie dostałam od Viviki. I przeczytaj to. Przecież to w ogóle nie BRZMI jak John. John tego nie napisał. Nadine, uważam, że ta cała Vivica może mówić prawdę!

O mój Boże, co ja mam teraz zrobić? Nie mogę tak po prostu do niego zadzwonić. Co ja mam mu powiedzieć?

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Co masz mu powiedzieć?

Nie mieści mi się w głowie, że ty mnie o to pytasz. Masz powiedzieć: „Hej, koleś, o co tu do cholery chodzi? Jeśli uważasz, że po tym wszystkim pojadę z tobą do Vermont, to musisz się jeszcze ostro zastanowić, tyle ci powiem. A poza tym, kto to, u licha, jest Vivica?”

Boże, Mel, nie jesteś idiotką, więc dlaczego zachowujesz się jak idiotka? ZADZWOŃ DO NIEGO!!!

Nadine


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Kochanie…

Wiem, że musisz być strasznie zmartwiona i chcę cię tylko zapewnić, że trzymam twoją stronę w stu pięćdziesięciu procentach. Mężczyźni potrafią zachowywać się jak straszne dzieci, nieprawdaż?

A ponieważ tak bardzo ci współczuję w twojej godzinie próby, wykonałam parę telefonów i wreszcie udało mi się namierzyć agenta Maksa Friedlandera.

Kochanie, przykro mi, że to ja muszę ci to powiedzieć, ale Sebastian twierdzi, że Max od kilku miesięcy siedzi w Key West w towarzystwie tej supermodelki, Viviki! Oczywiście, powiedziałam mu: „Ależ, Sebastian, skarbie, to musi być jakaś pomyłka, Max wyprowadza psa swojej ciotki i zaleca się do mojej koleżanki, Melissy”, na co Sebastian, który jest po prostu kochaniutki, odparł: „Dolly, słonko, to już nie są lata dziewięćdziesiąte, one poszły z dymem. Trzy razy dziennie dostaję od Maksa telefon z pytaniem, kiedy wreszcie znajdę mu pracę, bo Vivica spłukała go na czysto”. No więc sama widzisz. Kimkolwiek jest ten twój John, nie może być Maksem Friedlanderem.

Och, jak bardzo żałuję, że nie było mnie tego wieczoru, kiedy przyprowadziłaś go do Fresche na nasze oględziny. Mogłabym ci wtedy z miejsca powiedzieć, że to nie jest Max. Czuję się winna. Czy relanium już zadziałało?

Buziaki Dolly


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›.

Temat: Zginąłeś

Co się z tobą dzieje, człowieku? Co się z tobą, do cholery, porobiło? Zabawiasz się z sąsiadką mojej ciotki? Tą reporterką z „Journal”? I robisz to POD MOIM NAZWISKIEM??? Czyś ty na głowę upadł? Mówiłem ci, żebyś wyprowadzał psa ciotki Helen. To wszystko. Żebyś wyprowadzał głupiego psa. Więc dlaczego dostaję telefon od mojego agenta, który mi mówi, że ta lalunia. Dolly Vargas, jedyna osoba, którą znam w „Journal”, wydzwaniała i wypytywała o mnie? A konkretnie o to, jak mogę być w Nowym Jorku i chodzić z jej koleżanką, Melissą, skoro podobno jestem w Key West i zabawiam się z Vivicą? Facet, nie jest dobrze. Jestem tutaj w bardzo trudnej sytuacji, a ty mi ją jeszcze tylko komplikujesz. Vivicą przyłapała mnie na zabawianiu się z pokojówką – co zupełnie nie było moją winą, kobieta po prostu nie mogła utrzymać rąk z dala ode mnie – a teraz wyjechała.