A pani Friedlander miała ponad dwieście dolarów w portmonetce na samym wierzchu.

Mówię ci, im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej jestem pewien, że panią Friedlander załatwił ktoś, kto ją znał. Ktoś, kogo oczekiwała, więc zostawiła drzwi otwarte. I ktoś, kto wiedział, w którym apartamencie ona mieszka, bo nie musiał pytać odźwiernego… A może nawet znał zwyczaje odźwiernego i wiedział, że w czasie meczu nie będzie zbyt gorliwie tkwił na swoim posterunku. I co ty na to?

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›

Temat: Mają być z lukrem, nie z cukrem pudrem

I zazwyczaj do pączków lubię dużą szklankę mleka.

Paul


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Twoja ciotka

Max, czy twoja ciotka miała jakichś wrogów, o których byś wiedział? Czy ktoś mógł życzyć jej śmierci? Wiem, że dla ciebie to straszny wysiłek myśleć o kimś innym niż o sobie samym, ale proszę cię, zastanów się, zrób to dla mnie. Wiesz, gdzie mnie znaleźć.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Ciotka Helen

Nie odzywasz się przez całe tygodnie, a kiedy wreszcie napisałeś, to tylko po to, żeby zadawać mi jakieś idiotyczne pytania na temat mojej ciotki? Co się z tobą dzieje, facet? Odkąd zacząłeś wyprowadzać tego przeklętego psa, zrobiłeś się w stosunku do mnie bardzo dziwny.

Wrogowie? Oczywiście, że miała wrogów. Starsza pani była prawdziwą suką na kółkach. Wszyscy jej nienawidzili, z wyjątkiem tej pomylonej miłośniczki zwierząt, która mieszka po sąsiedzku. Ciotka Helen wiecznie prowadziła jakieś krucjaty i zawsze na rzecz jakiejś idiotycznej, poronionej sprawy. Jak nie „Ocalić Gołębie”, to „Zamknąć Starbucks”. Mówię ci, gdybym był osobą, która lubi siedzieć w parku i pić kawę, sam miałbym powód, żeby jej przyłożyć.

Poza tym była skąpa. NAPRAWDĘ skąpa. Prosiłeś ją o pożyczkę – jakieś głupie pięćset dolców – i miałeś na głowie powtórkę z drugiej wojny światowej, wyobraź sobie jedynie, że ty to Londyn, a ona to Luftwaffe. I to kobieta, która ma ze dwanaście milionów. Posłuchaj, Trent, nie mam czasu na takie bzdury. Tutaj nie wszystko układa się tak, jak planowałem. Vivica okazuje się o wiele bardziej ptasim typem kobiety, niż się spodziewałem. Pieniądze zużywa w takim tempie, jakby to była odżywka do włosów czy coś. Byłoby miło, gdyby to były)E) pieniądze, ale tak nie jest. Zapomniała karty do bankomatu. Jakim cudem, pytam cię, człowiek może „zapomnieć” karty do bankomatu, jadąc na wakacje?

Nie przejmowałbym się, gdyby chodziło wyłącznie o kupienie jej od czasu do czasu kanapki, ale ona wciąż upiera się, że potrzebne jej nowe buty, nowe szorty, nowe kostiumy kąpielowe. Już ma dziewiętnaście par bikini z dobranymi pareo. Pytam cię, ilu kostiumów kąpielowych potrzebuje kobieta? Zwłaszcza że w tych kostiumach oglądam ją tylko ja i recepcjonista. Muszę lecieć. Naszła ją ochota na zakupy u Gucciego. U GUCCIEGO! Jezu!

Max


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Temat: Twoja wiadomość

Max, dostałem twoją wiadomość. Przykro mi, że mnie nie było. Skąd dzwoniłeś? Z domu Hemingwaya, czy co? Słyszałem, że tam obok mieszka banda dzikich kotów, co by jakoś wyjaśniało wariackie miauczenie, które słyszałem w tle. Posłuchaj, stary, nie mam w tej chwili zbyt wielu zleceń. Mówiłem ci, żebyś nie wybierał się na urlop, czy jak ty tam nazywasz tę swoją przedłużoną przerwę w pracy. Tydzień tu czy tam to inna sprawa, ale z tego już się zrobił pełny miesiąc. Takie znikanie jeszcze nikomu nie pomogło w karierze.

Ale nie łam się, nie jest tragicznie. Jeśli posiedzisz tam jeszcze parę tygodni, to niedługo będziemy robić edycje katalogów J. Crew i Victoria’s Secret na wakacje. Zastanawiają się nad Marokiem albo Korfu. Nie płacą zbyt wiele, sam wiem, ale to już zawsze coś.

Nie panikuj. Już niedługo znów będzie trzeba robić edycje z kostiumami kąpielowymi. Zadzwoń do mnie. Pogadamy.

Sebastian


Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Musisz mnie stąd wydostać

Ty nie rozumiesz. POTRZEBUJĘ pracy. Jakiejkolwiek pracy. Muszę się wydostać z Key West. Vivica oszalała. Właśnie TO słyszałeś, kiedy dzwoniłeś. Żadne koty. To była ONA. Płakała. I pozwól, że coś ci powiem – kiedy Vivica płacze, wcale nie wygląda jak supermodelka. Ani w ogóle jak modelka, tak po prawdzie. Chyba że jak takie modelki, które pojawiają się w horrorach, tuż zanim komuś skosi głowę przelatujący słup trakcji elektrycznej czy coś takiego.

Vivica obciążyła do granic limitu wszystkie moje karty kredytowe. Bez mojej wiedzy kupowała wszystkie idiotyczne rzeźby delfinów (w drewnie wyrzuconym przez morze), jakie udało jej się znaleźć i wysyłała je do Nowego Jorku. Mówię poważnie. Ona uważa, że ma „prawdziwe oko”, jeśli chodzi o to, co będzie niedługo modne, i to będą właśnie rzeźby w drewnie wyrzuconym przez morze. Do tej pory kupiła dwadzieścia siedem delfinów z drewna. NATURALNEJ WIELKOŚCI. Czy muszę mówić więcej? ZNAJDŹ MI PRACĘ. Wezmę COKOLWIEK.

Max

Do: Lenore Fleming ‹lfleming@sophisticate.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: SOS

KOCHANA LENORE,

CZEŚĆ! WIEM, ŻE JEST NAPISANE, ŻE TO OD MAKSA, ALE TAK NAPRAWDĘ TO ODE MNIE, OD VIVIKI. KORZYSTAM Z KOMPUTERA MAKSA, BO GO TU NIE MA. NIE WIEM, GDZIE JEST. PRAWDOPODOBNIE W JAKIMŚ BARZE. OSTATNIO ZAWSZE TAM SIEDZI. LENORE, ON |EST TAKI SAMOLUBNY! NAWRZESZCZAŁ NA MNIE ZA TE RZEŹBY DELFINÓW W DREWNIE. W OGÓLE NIE MA WRAŻLIWOŚCI NA SZTUKĘ. JEST DOKŁADNIE TAKI, JAK MÓWIŁAŚ – TOTALNY BURŻUJ. NO CÓŻ, OSTRZEGAŁAŚ MNIE.

W KAŻDYM RAZIE, USIŁOWAŁAM DO CIEBIE ZADZWONIĆ, ALE NIGDY CIĘ NIE MA. DIERDRE POWIEDZIAŁA, ŻE POWINNAM SPRÓBOWAĆ WYSŁAĆ CI MAILA. MAM NADZIEJĘ, ŻE GO DOSTANIESZ. NIE WIEM, CO MAM ROBIĆ. CHYBA POWINNAM WRÓCIĆ DO DOMU, TYLKO ŻE ZAPOMNIAŁAM KARTY BANKOMATOWEJ. PRAWDĘ MÓWIĄC, ZAPOMNIAŁAM CAŁEGO PORTFELA. NIE MAM NAWET KARTY KREDYTOWEJ l DLATEGO UŻYWAŁAM KART MAKSA, ALE NIE ZROBIŁABYM TEGO, GDYBYM WIEDZIAŁA, ŻE SIĘ OKAŻE TAKI SAMOLUBNY.

PROSZĘ CIĘ, CZY MOŻESZ POPROSIĆ DIERDRE, ŻEBY POSZŁA DO MOJEGO MIESZKANIA, WZIĘŁA MÓJ PORTFEL l WYSŁAŁA Ml GO NA ADRES PARADISE INN, KEY WEST? POPROŚ |Ą TEŻ, ŻEBY MI WYSŁAŁA TROCHĘ MLECZKA DO CIAŁA Z KHIEL’S, BO OBŁAŻĘ.

NO CÓŻ, TO WSZYSTKO. JEŚLI DOSTANIESZ TĘ WIADOMOŚĆ, ZADZWOŃ DO MNIE. POTRZEBUJĘ KOMUŚ SIĘ WYGADAĆ. MAX PRZEZ CAŁY CZAS JEST PO PROSTU PIJANY, A KIEDY NIE JEST PIJANY, TO ŚPI.

CAŁUJĘ VlVICA


DO: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Domek narciarski

Dobra, załatwiłem sprawę. Jeśli chcesz w przyszły weekend skorzystać z domku, jest twój – pod jednym warunkiem: MUSISZ JEJ POWIEDZIEĆ.

Poważnie, John, może ci się wydawać, że ta dziewczyna jest niezwykła, i pewnie tak jest, ale ŻADNA kobieta nie lubi, kiedy się ją okłamuje, nawet w dobrej sprawie – a wcale nie jestem pewien, czy o taką tu chodzi. W gruncie rzeczy wiem, że nie. Zresztą sam się zastanów, oszukiwanie starszej pani i jej sąsiadów? Godne podziwu, John, doprawdy godne podziwu. W każdym razie, powiem Higginsowi, żeby dostarczył ci jutro rano do redakcji klucze do domku. Dzisiaj wieczorem wybieramy się na obiad do Mim, więc pogadamy później.

Jason

PS Często przekonywałem się, że bardzo dobrze działa na kobiety (kiedy musisz im powiedzieć coś, co twoim zdaniem może im się nie spodobać), jeżeli twojemu wyznaniu towarzyszy para kolczyków z diamentami 0,75 karata oprawionymi w platynę, najlepiej od Tiffany’ego (widok tego turkusowego pudełeczka na większości kobiet robi wrażenie). Zdaję sobie sprawę, że to może być nieco poza zasięgiem możliwości reportera specjalizującego się w sprawach kryminalnych, ale chyba zamierzasz jej wyznać, że jesteś członkiem rodziny Trentów z Park Avenue. Masz zamiar o tym wspomnieć, prawda? Bo myślę, że to może Pomóc. To i kolczyki.


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: Domek narciarski

…cóż, jesteś może nadętym osłem, ale przynajmniej szczodrym. Dzięki za klucze.

Oczywiście, pójdę za twoją radą. Jednak w gruncie rzeczy wydaje mi się, żeby Mel była taką dziewczyną, która da omamić parą kolczyków, choćby od Tiffany’ego,

Ale, dzięki za podpowiedź.

Muszę lecieć. Wczoraj wieczorem zrobiła mi obiad, a dzisiaj moja kolej. Dzięki Bogu za dział garmażeryjny w Zabar’s.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Temat: Pamiętasz nas?

Cześć, kotku! Trochę czasu upłynęło. Nie odpowiedziałaś na moje wiadomości. Zakładam, że u ciebie wszystko w porządku i po prostu byłaś zajęta tą całą sprawą Lisy Marie Presley. Ja po prostu nie rozumiem tej dziewczyny. Dlaczego, na litość boską wyszła za mąż za Michaela Jacksona, nigdy nie pojmę. Przypuszczasz, że on jej płaci alimenty? Mogłabyś się tego dla mnie dowiedzieć?

Skoro mowa o małżeństwie, tatuś i ja właśnie wróciliśmy ze ślubu KOLEJNEGO twojego kolegi z klasy. Pamiętasz Donny’ego Richardsona, prawda? No cóż, on jest teraz kręgarzem i z tego co wiem, CAŁKIEM nieźle mu się powodzi. Ożenił się z uroczą dziewczyną, którą poznał na wyścigach NASCAR. Mogłabyś wziąć pod uwagę wybranie się na kilka wyścigów NASCAR, Mellie, hoBi z tego co słyszę, na takie imprezy chodzi wielu kawalerów. W każdym razie, ślub był po prostu uroczy, a wesele odbyło się w Fireside Inn. Pamiętasz – ty, twój brat i tatuś zawsze zabiera liście mnie tam na późne śniadanie w dzień matki. Panna młoda była po prostu prześliczna, a Danny wyglądał tak przystojnie. Prawie nie było widać licznych blizn, które ma po tamtym paskudnym wypadku z prażoną kukurydzą sprzed wielu lat. Naprawdę jest w formie!