Jej dziecięco błękitne oczy zwilgotniały, tusz rozmazał się dokoła.


– Och, Parker – westchnęła.

– Już nie będzie ci więcej dokuczał – zapewnił ją Parker. Jej usta, krwistoczerwone i wilgotne, rozchyliły się zapraszająco.

Parker nie był głupcem. Pochylił głowę, aż wreszcie ustami rozgniótł jej wargi.

Od pierwszego dotyku ust stała się miękka i bezwolna w jego ramionach. Przy czwartym piętrze jej ciało zdało się pozbawione kości. Przy szóstym do końca rozsunął zamek małej czarnej sukienki. Zanim wjechali na dziesiąte piętro, sukienka do połowy zsunęła jej się z ramion. W okolicach jedenastego piętra Parker odkrył, że nie nosiła stanika.

Ani, zorientował się na trzynastym, majtek. Kiedy drzwi windy otworzyły się na piętnastym piętrze, Parker wziął ją na ręce i zaniósł przez korytarz, a sukienka osunęła się na ziemię. Żadne z nich tego nie zauważyło.

W jej mieszkaniu panowała ciemność i chłód – dokładnie tak, jak lubił Parker. Łóżko stało w plamie światła księżyca, wlewającego się przez pozbawione zasłon okna. Położył ją na środku tej srebrzystej smugi, a potem cofnął się, żeby na nią popatrzeć.

Była naga w taki sposób, jak nagie bywają tylko najpiękniejsze kobiety – dumnie, odważnie naga. Nie dla niej sięganie obronnym ruchem i okrywanie się prześcieradłem. Światło księżyca igrało na krzywiźnie talii i wzdłuż smukłych ud. Włosy, tysiąc ciemnorudych loków, rozsypały się na poduszce, a oczy, którymi wpatrywała się w niego, głęboko pociemniały.

Nie powiedziała ani słowa. Nie musiała. Ruszył ku niej, jak przypływ podąża za księżycem. A kiedy przyszedł do niej, był tak samo nagi jak ona. Parker w przeszłości znał wiele kobiet. Mnóstwo kobiet. Jednak teraz… To było coś zupełnie innego. ONA była inna. Kiedy sięgnął dłońmi, by rozchylić te szczupłe, gładkie uda, ogarnęło go wrażenie, że oto otwiera wrota do innego świata, świata, z którego być może nigdy nie powróci.

Świata, zrozumiał, zanurzając się w jej gorący, mocny uścisk, świata, którego nigdy nie zechce z własnej woli opuścić.


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: Ty faktycznie JESTEŚ…

…zakochany, prawda? Och, John, to takie urocze.

OCZYWIŚCIE, że powinieneś wysłać jej róże.

Czy mogę przestać Rozdział 17 do Mim? PROSZĘ.

Stacy


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: NIE, nie możesz przesłać…

…rozdziału 17 do Mim! Czyś ty oszalała? Żałuję, że w ogóle ci go wysłałem. Skasuj go, dobra?

John


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Przepraszam…

…że dopiero teraz odpisuję. Musiałam iść i oblać sobie twarz zimną wodą. Myślę, że poważnie powinnaś rzucić dziennikarstwo. Zrobiłabyś karierę jako pisarka romansów. Woda po latach włóczęgi na pustyni?

Muszę przyznać, że odkąd cię znam, nie widziałam jeszcze, żebyś była taka… Szczęśliwa. A więc? Powiedział, że cię kocha?

Nadine


PS Jeśli chodzi o Doiły, wrzuca spinacze do twojego boksu dlatego, że po prostu usiłuje sprawdzić, czy przypadkiem nie chodzisz dzisiaj jakoś dziwnie w efekcie znacznych rozmiarów… ee, adoracji Maksa Friedlandera dla twojej osoby. Więc cokolwiek będziesz robiła, nie wstawaj przy niej z krzesła.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nie powiedział

No, kiedy się zastanowić, nie powiedział, że mnie kocha. Mój Boże, zdjęłam na korytarzu sukienkę dla faceta, który nawet nie powiedział, że mnie kocha! Zastrzel mnie. Czy możesz po prostu mnie zastrzelić?

Mel

PS I właściwie czemu on do tej pory nie zadzwonił? Zauważyłaś, że on jeszcze nie zadzwonił?


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Daj sobie spokój

Zaledwie przed chwilą byłaś szczęśliwsza niż kiedykolwiek. W jednej chwili popadłaś w rozpacz tylko dlatego, że zdarzyło mi się wspomnieć głupie słówko „kocham”? No cóż, chętnie odgryzłabym sobie język. Nie przejmuj się tym, Mel. Facet ma na twoim punkcie kompletnego bzika. No bo przecież radośnie spędził z tobą dwadzieścia cztery godziny w łóżku. To znaczy, na litość boską. Tony’emu się to nigdy nie zdarzyło.

No cóż, fakt, ja go zawsze zmuszam, żeby wstał i coś mi ugotował. Nie martw się, on zadzwoni.

Nadine


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dollyvargas@thenyjoumal.com›

Temat: Mam nadzielę, że nie uważasz, że się wtrącam…

…w twoje sprawy osobiste, ale uważam, że powinnaś spotkać się ze mną w łazience dla pań za jakieś pięć minut. Mam coś, czego właśnie potrzebujesz na ten przykry przypadek podrażnień od męskiej brody, których się nabawiłaś na całej dolnej połowie twarzy.

Poważnie, kochanie, wyglądasz tak, jakby cię wylizało po brodzie wszystkie sto jeden dalmatyńczyków. W głowie mi się nie mieści, że nie nałożyłaś ani odrobiny podkładu. Nic się nie martw. Odrobina clinique i będziesz jak nowa. Ale opowiesz mi wszystko, prawda?

Buziaki Doiły


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@trienyjournal.com›

Temat: Tak, uważam, że się wtrącasz…

…a jeżeli ci się wydaje, że opowiem ci cokolwiek, to chyba cię pogięło.

Dzięki za chęć podzielenia się ze mną clinique, ale zamierzam nosić te otarcia z dumą, jak honorowe blizny. I przestań wrzucać spinacze do mojego boksu. Wiem, że to ty, Dolly, i wiem, czego chcesz. Nie mam zamiaru wstawać.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Temat: Ty niegrzeczna dziewczynko

Mała Mel, coś ty wyrabiała?

Zaczekaj. Nie odpowiadaj. Wiedziałem w tej samej chwili, w której rzuciłem okiem na wyraz tej małej buzi, promieniejącej jak światło latarni morskiej. (Naprawdę musisz go skłonić, żeby częściej się golił, jeśli zamierzacie regularnie obcałowywać się po twarzach, jesteś klasycznym rudzielcem o bardzo delikatnej cerze do kompletu. Musisz mu o tym od czasu do czasu przypominać, albo skończy się tak, że będziesz wiecznie chodziła z podrażnioną buzią. Wyglądasz, jakbyś zasnęła pod kwarcówką),

A kiedy zobaczyłem ten zapierający dech w piersiach bukiet krwistoczerwonych róż, które właśnie ci dostarczono, no cóż, zyskałem pewność, że:

NASZA MAŁA MEL BYŁA BARDZO NIEGRZECZNA.

Coś ty wyprawiała, żeby zasłużyć na tak niesamowity kwiatowy hołd? Wyobrażam sobie, że było to coś zupełnie nie w twoim zwykłym stylu.

Gratulacje.

Tim


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@tlienyjournal.com›

Temat: No widzisz?

Tłumaczyłam ci, że zadzwoni. Nawet zrobił coś jeszcze lepszego. W życiu nie widziałam większego bukietu róż. No więc, co mówi karteczka?

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: O MÓJ BOŻE

ON MNIE KOCHA.!!!

Karteczka mówi:

Lecz widzieć ją znaczyło kochać,

Kochać ją jedną i kochać na zawsze.

John

Czy on to sam ułożył? Chodzi o mnie, prawda? Nie sądzisz? Ze ta „ona” to ja?

O mój Boże, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Nikt nigdy przedtem nie przysłał mi kwiatów do pracy, a co dopiero z karteczką, która zawiera słowo przez duże K!!!

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mój Boże…

…niewiele trzeba, żeby cię uszczęśliwić, prawda? Oczywiście, że ta „ona” z wiersza, to ty. A ty myślałaś, że o kim on mówi?

O swojej matce???

Ale Max Friedlander tego nie wymyślił. Zrobił to Robert Burns. Jakim cudem ty w ogóle zrobiłaś dyplom? Naprawdę niewiele wiesz.

Poczekaj, cofam to. Wiesz wszystko o Harrisonie Fordzie, George’u Clooneyu oraz o tym nowym, jak mu tam? Och tak, o Hugh Jackmanie.

Nie siedź tam, uśmiechnięta jak idiotka. Odpisz mu, na litość boską.

Nadine


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nie powinieneś był…

…wysyłać mi tych wszystkich róż. Naprawdę, John, musisz trochę myśleć o swojej sytuacji finansowej. Ale są takie piękne. Nawet nie mogę się na ciebie wściec, że jesteś takim rozrzutnikiem. Po prostu je uwielbiam – i cytat też. Nie jestem bardzo mocna w takich rzeczach. To znaczy, w cytatach. Ale chyba mam jeden dla ciebie:

„Gdybym cię mniej kochała, może umiałabym lepiej o tym mówić”.

Fajny, prawda? To z Emmy.

Co robisz dziś wieczorem? Zastanawiałam się, czy nie kupić trochę świeżego włoskiego makaronu i może zrobić pesto? Chciałbyś zajrzeć koło siódmej?

Całuję

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: Co powiesz na to?

Kocham cię.

Han Solo Powrót jedi

John


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Co powiesz na to?

Wiem.

Księżniczka Leia Powrót jedi

Mel


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

No cóż, zjawiła się nareszcie. I miałeś rację. Nie sprzedał jej jako białej niewolnicy.

Ale zrobił drugą z kolei najgorszą rzecz, moim zdaniem. Sprawił, że się w nim zakochała.

O co mi właściwie chodzi. Tony? No bo posłuchaj: nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej i podekscytowanej. Nawet tego dnia, kiedy rozeszła się pogłoska o księciu Williamie i Britney Spears. To było nic w porównaniu z tym. Wtedy była w skowronkach. Teraz jest w ekstazie.