Och, znów dzwoni Peter. On mi po prostu nie daje żyć. Więcej potem, kochana.

Buziaki

Dolly


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Twoje wykroczenie

Najdroższy Johnie!

Potrafię zrozumieć, że twoje nowe, niezależne życie ogromnie cię pochłania – zwłaszcza kiedy chodzi o Fullerów z Lansing w stanie Illinois – ale mógłbyś pamiętać, że kiedyś miałeś rodzinę i że oni bardzo by się cieszyli, gdybyś się od czasu do czasu do nich odezwał. Jak rozumiem, twój brat próbował wielokrotnie skontaktować się z tobą w ciągu ostatnich kilku dni, natomiast ty, używając wulgarnego współczesnego określenia, „spuściłeś go”.

Może powinieneś przypomnieć sobie, John, taki stary wierszyk z moich czasów harcerskich:


Nowe przyjaźnie zawieraj,

Lecz i o starych pamiętaj.

Nowa jak srebro jest szczere,

Ze starej złoto się zbiera.

To się tak samo odnosi do rodziny, wiesz?

Mim

PS Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieją DWA miasteczka Lansing w stanie Illinois? Jedno to mała farmerska mieścina, a drugie składa się niemal wyłącznie z dzielnicy handlowej. Twoja mała panna Fuller pochodzi, zdaje się, z pierwszego. Tak tylko sobie pomyślałam, że może chciałbyś wiedzieć.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Przepraszam

Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie chciałam cię wystraszyć. Jak widzisz, nic mi nie jest. Dostałam kolejne z tych zawiadomień o spóźnieniach od Amy Jenkins. Co jej dolega, tej kobiecie? Nie wiesz, czy George jest wściekły? Jak wygląda sytuacja na froncie mountain dew? Czy automat jest właściwie zaopatrzony? Czy może George znów cierpi na niedobór kofeiny? Naprawdę miałam zamiar zadzwonić, ale mi się nie udało. Za każdym razem, kiedy sięgałam po telefon, no cóż, coś mnie rozpraszało. Wybaczysz mi?

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Dzięki Bogu!

Jesteś niewiarygodna. Czy ty wiesz, jak myśmy się tu wszyscy martwili?

No cóż, niech będzie. Czy wiesz, jak JA się martwiłam? Nigdy więcej nie napędzaj mi takiego stracha. Przebaczę ci, jeżeli prześlesz mi dokładny opis randki: oczekuję szczegółów na temat tego, dokąd poszliście i DOKŁADNIE co robiliście.

Jakbym nie wiedziała. „Rozpraszało”. Taaa. Jasne.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: On

Co mogę powiedzieć?

Och, Nadine, to było niewiarygodne! Pamiętam, jak kompletnie byłaś nieprzytomna po pierwszym weekendzie z Tonym. Myślałam wtedy, że zwariowałaś. Może główna druhna nie powinna mówić takich rzeczy, ale taka jest prawda. Ale teraz absolutnie rozumiem, przez co przechodziłaś. To MIŁOŚĆ! Miłość robi z człowiekiem takie rzeczy, prawda? Mogę nawet w tej chwili zrozumieć, czemu – mimo różnicy wieku – Winona nie chce opuścić Chrisa Notha. Jeśli czuje do niego to, co ja do Johna… Od czego mam zacząć? Och, od obiadu: zabrał mnie do Belewa. No, naprawdę! Wiem, wiem. Wiem, że tam trzy miesiące czeka się na rezerwację, tymczasem my po prostu weszliśmy do środka jakby nigdy nic, Nadine. A oni zaprowadzili nas natychmiast do takiego absolutnie uroczego stolika dla dwóch osób, ustawionego w kąciku, a tam szampan już chłodził się w kubełku


z lodem. Poważnie. I to nie był Korbel, Nadine. To był Cristal. CRISTAL. To gdzieś tak ze trzysta dolarów za butelkę. Powiedziałam od razu:

– John, czyś ty oszalał? Przecież cię na to nie stać. Ale on odparł, że mam się o to nie martwić, bo David Belew jest mu winien przysługę.

No cóż, to musiała być niemała przysługa, bo zjedliśmy tam zupełnie niesamowity posiłek – to przekracza nawet twoją wyobraźnię, Nadine, chociaż jadałaś w Nobu na koszt gazety. Zaczęliśmy od ostryg i kawioru z bieługi, a potem jedliśmy tatara z łososia. Potem foie gras zapiekane z figami w porto, prosciutto z kaczki i…

Och, sama już nie pamiętam, co jeszcze. Przepraszam. Zawiodłam cię.

Ale, Nadine, to było takie dobre, a do każdej potrawy podawano nam inne wino, i zanim zabraliśmy się za danie główne, w skład którego wchodziły chyba przepiórki, ja nawet nie zwracałam już uwagi na jedzenie, bo John tak ładnie wyglądał w garniturze, ciągle się do mnie nachylał i uśmiechał, powtarzał moje imię, a ja wtedy pytałam go: „Co?”, a on powtarzał: „Co?”, i wtedy się śmialiśmy, i zanim nadjechał deser, całowaliśmy się ponad stolikiem, a kelner ledwie mógł się między nami przecisnąć, żeby pozbierać zastawę. No więc wtedy John powiedział:

– Wynośmy się stąd.

Tak zrobiliśmy, i ja nawet nie wiem, jak i kiedy wróciliśmy do domu, ale jakoś nam się udało. Całowaliśmy się przez cały czas i zanim wjechaliśmy na piętnaste piętro, sukienkę miałam z tyłu zupełnie rozpiętą, ale wtedy przypomniałam sobie coś okropnego i powiedziałam:

– A Paco?

A wtedy John wypowiedział pięć najpiękniejszych słów, jakie słyszałam w życiu:

– Zapłaciłem odźwiernemu, żeby go wyprowadził. Moja sukienka wylądowała na podłodze, zanim jeszcze udało mi się włożyć klucz do zamka.

I wiesz, co? Kiedy dziś rano wychodziłam, ciągle jeszcze leżała na podłodze w korytarzu! Ktoś ją znalazł i ładnie poskładał. Tak mi wstyd! Wyobrażasz sobie, Nadine? A gdyby tak pani Friedlander nie leżała w szpitalu ze śpiączką i znalazła moją sukienkę na korytarzu?

No cóż, pewnie gdyby pani Friedlander nie leżała w śpiączce w szpitalu, moja sukienka w ogóle nie znalazłaby się na korytarzu. Bo pewnie w ogóle nie poznałabym Johna, gdyby ktoś nie walnął w głowę jego ciotki i gdybym nie została z tym psem i kotami na głowie. Nieważne.

Wiesz, jak w książkach zawsze mówią, że bohaterowie mają ciała jak stworzone dla siebie? Rozumiesz, jak dwa pasujące do siebie elementy układanki? Idealnie dopasowane? To o mnie i o Johnie. Po prostu do siebie pasujemy. Mówię serio, Nadine, zupełnie jakby to było nam przeznaczone, czy coś. I to chyba dlatego tak się dzisiaj spóźniłam. Ale, och, Nadine, nic mnie to nie obchodzi, ile zawiadomień o spóźnieniach wyśle do mnie Amy Jenkins. Totalnie było warto. Kochanie się z Johnem jest jak napicie się naprawdę zimnej wody po wieloletniej włóczędze na pustyni.

Mel

PS Dlaczego Doiły ciągle wrzuca spinacze do mojego boksu?


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: No to mnie podaj do sądu, jak chcesz

Byłem zajęty, jasne? A czy ty musisz lecieć od razu do Mim i wypłakiwać się jej w rękaw, ilekroć nie odezwę się do ciebie przez parę dni? Myślisz, że tylko dlatego, że tata jest w więzieniu, możesz…

Ach, nieważne. Nawet nie mogę się na ciebie wściec. Jestem za bardzo, wręcz cholernie, szczęśliwy.

John

PS Zrobiliśmy to.


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Tak się składa, że tata jest…

…w ośrodku reedukacji społecznej o najniższym rygorze, z całą resztą kryminalistów w białych kołnierzykach. Trudno to nazwać więzieniem. Zwłaszcza że każdy ma tam swój telewizor. Nie wspominając o HBO.

A co konkretnie masz na myśli, pisząc to tajemnicze: „zrobiliśmy to”? Mam nadzieję, że nie chodziło ci o to, co mnie się wydaje. Po pierwsze, czy ty jesteś w pierwszej klasie liceum? A po drugie, co ty wyprawiasz, „robiąc to” z kimś, kto nawet nie wie, jak się naprawdę nazywasz??? Mam nadzieję, że przez „zrobiliśmy to” rozumiesz fakt, że jedliście razem trującą rybę fugu na surowo czy coś takiego.

Jason


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: Co???

Zrobiliście TO? ZROBILIŚCIE TO? Co to ma znaczyć? Chcesz powiedzieć, że kochałeś się z nią? Czy o to ci chodziło? I to wszystko, co masz na ten temat do powiedzenia? Myślałam, że się umówiliśmy, że będę mogła na ciebie liczyć. Myślałam, że rozumiesz, że jestem kobietą, która potrzebuje obecnie pożywki dla wyobraźni.

No więc puść farbę, facet, albo skończy się na tym, że wyślę dziewczynki na dłuższą wizytę z nocowaniem do wujka Johna…

Stacy


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Moje życie uczuciowe

Załącznik: Powrót Parkera

Stacy, nie zamierzam opowiadać się z mojego życia seksualnego własnej szwagierce. A przynajmniej nie w takich szczegółach, jakich oczekujesz. Czy ty naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł – wysiać dziewczynki z wizytą do mnie, kiedy mieszkam z dwoma kotami? Przecież Haley jest alergiczką. Tak czy inaczej, co mam ci opowiedzieć? Że to byty najbardziej naładowane emocjami dwadzieścia cztery godziny w moim życiu? Że dokładnie takiej kobiety szukałem od lat, tylko nigdy nie śmiałem wierzyć, że ją kiedykolwiek znajdę? Ze jest moją bratnią duszą, moim kosmicznym przeznaczeniem? Ze liczę minuty, póki znów jej nie zobaczę? Proszę. Dobrze. Powiedziałem to.

John

PS Jeśli chcesz, możesz przeczytać ostatni rozdział mojej książki, który przesyłam ci w załączniku. Dzisiaj był jakiś taki mało ciekawy dzień, jeżeli chodzi o wydarzenia, więc wykorzystałem ten fakt, żeby popracować nad powieścią. Może dzięki temu znajdziesz nieco pożywki dla wyobraźni. Pamiętaj jedynie o tym, że to utwór fikcyjny i jakiekolwiek podobieństwo do osób prawdziwych, żywych czy umarłych, jest czysto przypadkowe.

Czy twoim zdaniem przesłanie jej róż byłoby narzucaniem się?


Załącznik: E!

POWRÓT PARKERA

JOHN TRENT

Rozdział 17

– A Paco? – zapytała bez tchu.

– Nie martw się o to, kotku – warknął Parker, – Zastrzeliłem go.