Więc zamknij się i ani słowa na temat seksu między tobą a tamtą dziewczyną, dobra?
A skoro już jesteśmy przy temacie, gdzie się podział pomysł zabrania tej dziewczyny na obiad? Co? W filmach to zawsze działa. Bierzesz dziewczynę na jakiś miły, romantyczny obiad, może na przejażdżkę dorożką po Central Parku (chyba że dziewczyna nie uznaje takich głupot), i jeśli masz farta, ona się zgodzi na łóżko. Jasne?
Więc weź ją w jakieś przyjemne miejsce. Pamiętasz tego Davida Belewa? Czy to nie jest najprzyjemniejsza restauracja w mieście? Zaprowadź ją tam.
I tym razem, jeśli ten głupi kot zachoruje, niech sobie zdycha. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Jason
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Brittany i Haley Trent ‹weluvbarney@freemail.com›
Temat: CZEŚĆ WUJKU JOHNIE
JAK CI SIĘ PODOBA NASZ NOWY ADRES MAILOWY? TATA GO NAM ZAŁATWIŁ, ŻEBYŚMY PRZESTAŁY UŻYWAĆ JEGO KONTA. USŁYSZAŁYŚMY, JAK MAMUSIA I TATUŚ ZNÓW ROZMAWIALI O TOBIE I TEJ RUDEJ PANI. POWIEDZIELI, ŻE NIE JESTEŚ PEWIEN, JAK JEJ OKAZAĆ, ŻE JĄ LUBISZ.
NO CÓŻ, W DRUGIEJ KLASIE, JEŻELI JESTEŚ CHŁOPCEM I LUBISZ JAKĄŚ DZIEWCZYNKĘ, DAJESZ JEJ SWOJĄ NAJLEPSZĄ KARTĘ Z POKEMONEM. ALBO JĄ CIĄGNIESZ ZA WŁOSY. ALE NIE ZA MOCNO, ŻEBY NIE ZACZĘŁA PŁAKAĆ.
ALBO MOŻESZ JĄ POPROSIĆ, ŻEBY POJEŹDZIŁA Z TOBĄ NA ROLKACH TYŁEM, A WTEDY TRZYMASZ JĄ ZA RĘKĘ, ŻEBY SIĘ NIE PRZEWRÓCIŁA. MAMY NADZIEJĘ, ŻE TO COŚ POMOŻE.
CAŁUSY BRITTANY I HALEY
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Temat: Nawet nie zamierzam…
…pytać, co miało znaczyć to wszystko na imprezie charytatywnej. Mogę tylko założyć, że podobnie jak twoi kuzyni, komplet nie oszalałeś. Domyślam się, że to była TA panna Fuller z Fullerów z Lansing w stanie Illinois. Naprawdę nie potrafię pojąć, czemu ją tak przed nami ukrywasz. Uważam, że ona jest absolutnie urocza! Rozumiem, że jest przeziębiona i nie zawsze wymawia „d”.
A jednak ty z nią ewidentnie grasz w jakąś grę. Moja kostka, powinnam ci to uświadomić, jest czarnosina po wszystkich twoich kopnięciach.
Zawsze byłeś beznadziejny, kiedy chodziło o kobiety, więc pozwól, że udzielę ci jednej rady: w cokolwiek z nią grasz, to nie zadziała, John. Dziewczyny nie lubią gierek. Nawet, jak mi mówią, te z Lansing w stanie Illinois.
Mim
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Wczorajszy wieczór
Czy to tylko te leki przeciwgorączkowe, które wczoraj brałam, czy to był strasznie dziwny wieczór? Nie miałam pojęcia, że cię spotkam. Napisałeś już po moim wyjściu. Mój okropny, wredny szef zmusił mnie, żebym tam poszła. Nie miałam na to ochoty. Czułam się paskudnie. Ale kazał mi iść, więc utuszowałam sobie rzęsy, włożyłam sukienkę i poszłam, z katarem i gorączką, i wszystkim. Nie było aż tak źle. Krewetki były smaczne. Właściwie nie bardzo czuję jakikolwiek smak, ale nieważne. Nie miałam pojęcia, że chodzisz na takie imprezy. Robiłeś zdjęcia? Jakoś nie zauważyłam aparatu. Ta pani Trent była bardzo miła. Skąd ją znasz? Robiłeś jej kiedyś portret? To zabawne, że słyszysz o ludziach mnóstwo różnych rzeczy, a potem ich spotykasz i okazuje się, że są zupełnie inni, niż ci mówiono. Ja zawsze słyszałam, że Genevieve Randolph Trent to okropna, zimna suka. A przecież ona jest ujmująca. Wiesz, gdyby nie to, że ma chyba ze sto lat, powiedziałabym, że robi do ciebie słodkie oczy, bo przez cały czas ci się przyglądała.
W sumie to dobrze, że przy tych wszystkich swoich pieniądzach ona robi takie charytatywne gesty. Pisałam już o wielu ludziach, którzy postępują inaczej. Właściwie wszystkie dzieci pani Trent (a miała ich OŚMIORO, wyobrażasz sobie?) to straszni nieudacznicy, którzy albo mieszkają w komunach, albo siedzą w więzieniu. Żal mi ich. I jej też mi trochę żal.
W każdym razie, wracam do pracy, bo po prostu nie mogą się tam beze mnie obejść, ale zastanawiałam się, czy dałbyś się zaprosić na obiad któregoś wieczoru, jakoś tak niedługo, bo chciałabym ci podziękować za opiekę, kiedy czułam się tak paskudnie. Daj mi znać, kiedy będziesz miał trochę czasu… Pani Trent, jak rozumiem, powinna mieć tu pierwszeństwo, gdybyś się z nią ożenił, mógłbyś od razu spłacić debety na wszystkich swoich kartach kredytowych i nie musiałbyś się już martwić o przekraczanie limitu. To tylko taki pomysł.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Obiad
Nie, to nie chodziło wyłącznie o ciebie. Wczoraj wieczorem WSZYSTKO było bardzo dziwne. No cóż, to znaczy, poza tobą. Ty nigdy nie jesteś dziwna. Mówiąc WSZYSTKO, miałem na myśli okoliczności.
Znam Genevieve Trent od bardzo dawna. Właściwie odkąd pamiętam. Ale nie wydaje mi się, żeby istniała jakakolwiek możliwość wywiązania się między nami romantycznego związku, chociaż istotnie mogłoby to rozwiązać problem moich kart kredytowych.
A przy okazji, ona naprawdę się ucieszyła, że cię poznała. Ten kawałek, który napisałaś o imprezie, był bardzo poruszający. Wyobrażam sobie, że każda organizacja charytatywna w mieście będzie teraz do ciebie dzwonić i zapraszać cię, żebyś w następnej kolejności napisała o nich, robisz to tak wymownie. Jeśli chodzi o obiad, byłbym zachwycony. Tylko wolałbym, żebyś to ty pozwoliła mi się zaprosić. Ciągle mam u ciebie dług wdzięczności za uratowanie ciotki Helen, pamiętasz? To może jutro wieczorem? Jeżeli czujesz się na siłach, rzecz jasna. Zrobię rezerwację – to będzie niespodzianka. Ale obiecuję, że nie pójdziemy do Fresche.
John
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Obiad
No dobra, skoro nalegasz. Ale naprawdę nie trzeba. Wiesz, gdybyś tylko pozwolił mi coś ugotować, mógłbyś oszczędzić pieniądze i po prostu zacząć spłacać swoje karty kredytowe. To całkiem nowa myśl, ja wiem, ale właśnie TAK robią normalni ludzie.
Ale zdaje się, że żadne z nas nie jest tak całkiem normalne. Normalni ludzie nie miewają hopla na punkcie huraganów i dziur w jezdniach, prawda?
No właśnie, dlatego przypuszczam, że wszystkie normalne reakcje są wykluczone w przypadku takich osób jak my. Cóż zrobić.
Po prostu obiecaj mi, że nie wydasz zbyt wiele. Ja wcale nie jestem szampańską dziewczyną. Piwo zupełnie mi wystarczy.
Mel
Do: David J. Belew ‹djbelew@belew-restaurant.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Obiad
Drogi Davidzie,
pamiętasz, jak namówiłem Patty, żeby zrobiła ten artykuł na temat restauracji, w których trudno zamówić miejsce i twoja okazała się jedyną, którą uznała za wartą trzymiesięcznego oczekiwania na stolik? A ty powiedziałeś, że mam u ciebie stolik w każdej chwili?
No cóż, chcę mieć stolik. Dla dwojga. Masz go zarezerwować na nazwisko Max Friedlander, a kiedy się pokażę, twoi kelnerzy mają się do mnie właśnie tak zwracać. Okay? Poza tym upewnij się, że będziesz miał lody z dodatkami na deser. Najlepsze są kawałki czekolady. Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Zadzwonię później i potwierdzę.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: David J. Belew ‹djbelew@belew-restaurant.com›
Temat: Obiad
John, przykro mi, że cię muszę rozczarować, ale w mojej restauracji, która otrzymała cztery gwiazdki od tej wspaniałej gazety, dla której trudzisz się codziennie, trzy gwiazdki w przewodniku Michelina, tytuł najlepszej restauracji w Nowym Jorku i nie jedną, ale dwie nagrody Beard (a wszystko dzięki kulinarnym talentom twojego uniżonego sługi), nie podajemy „lodów z dodatkami”.
Nie, nawet z kawałkami czekolady. Oczywiście dopilnuję, żeby czekał na ciebie stolik, a nawet poinstruuję kelnerów, żeby zwracali się do ciebie per Max Friedlander, ale obawiam się, że muszę postawić granicę przy dodatkach do lodów.
Dave
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Najwyraźniej czujesz się lepiej
A może jest jakiś inny powód, dla którego nucisz pod nosem I feel pretty? Tak przy okazji, trochę to denerwuje tych z nas, którzy muszą pracować w pobliżu.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Moje podśpiewywanie
Cóż, jak by to powiedzieć? Czuję się lepiej ORAZ jestem szczęśliwa.
Wiem, trudno uwierzyć. Ale taka jest prawda. Chcesz wiedzieć, dlaczego jestem szczęśliwa? Bo dziś wieczorem wychodzę. Na randkę. Na prawdziwą randkę. Z mężczyzną. Z jakim mężczyzną, zapytasz. No, skoro musisz wiedzieć, z Maksem Friedlanderem. Dokąd idziemy? To niespodzianka.
Ale wiesz co? On płaci.
I chociaż ma to być podziękowanie za to, że ocaliłam życie jego ciotce – muszę przyznać, że nie jestem pewna, czy ona naprawdę doceniłaby moje wysiłki, biorąc pod uwagę jakość tego życia w obecnej chwili – mimo wszystko, jest to randka.
A pani Friedlander może się polepszyć. Więc tak, chyba można powiedzieć, że ogólnie jestem szczęśliwa.
Ale jeśli moje podśpiewywanie cię drażni, to oczywiście, przestanę.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Czy ktoś tu powiedział: „randka”?
Kotku, to prawda? To znaczy, ty i Max? Przyjmujesz to tak spokojnie, kochanie, że musiałam zapytać. To znaczy, biorąc pod uwagę, że mężczyzna zaprosił cię na randkę po raz pierwszy od… No cóż, sama wiesz. A, o wilku mowa… Kręci się tutaj właśnie w tej chwili i marudzi nad kopiarką. Biedny, biedny Aaron.
Uważam, że powinnaś przynajmniej wybrać się do Bamble and Bamble na masaż twarzy i manikiur. Pedikiur również, jeżeli zamierzasz iść w odkrytych pantoflach. Och, i znam doskonałe, urocze miejsce, gdzie można wydepilować sobie okolice bikini – to znaczy, jeżeli uważasz, że dzisiaj będzie TEN dzień. Bo przecież warto wyglądać jak najlepiej, nieprawdaż? Wiesz, słyszałam, że teraz całkiem popularny staje się sfinks. Pewnie nie masz pojęcia, co to jest, więc wyjaśniam: to wtedy, kiedy woskują ci nie tylko okolice bikini, ale całą… Och, kurczę. Peter dzwoni. Później napiszę więcej. Obiecuję.
"Chłopak z sąsiedztwa" отзывы
Отзывы читателей о книге "Chłopak z sąsiedztwa". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Chłopak z sąsiedztwa" друзьям в соцсетях.