No cóż, to wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że podobała ci się lekcja – i że była zrozumiała. Wiesz, jestem w tej chwili pijany w trupa.

Max


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Ty

Proszę cię, nie pisz do mnie więcej. Będę wyprowadzał psa twojej ciotki i karmił koty twojej ciotki. Będę udawał, że jestem tobą.

Ale nie pisz do mnie więcej. Czytanie twoich żałosnych wynurzeń na temat, którego najwyraźniej nigdy, ale to przenigdy nie pojmiesz, to po prostu więcej, niż mogę na tym etapie mojego życia znieść.

John


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Ruda

Cześć, John, to ja, S tacy. Jason nie chciał cię zapytać, więc sama to zrobię: Jak leci? To znaczy, z tą dziewczyną j udawaniem Maksa Friedlandera, i tak dalej? Daj mi znać!

Całuję Stacy

PS Brakowało nam ciebie na otwarciu tamtego skrzydła. Szkoda, że cię nie było. Twojej babce było bardzo przykro, dziewczynkom też. Naprawdę nie dają mi spokoju i wypytują, czy jeszcze kiedyś do nas przyjdziesz. Przyjdziesz?


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: Jak leci?

Jak leci? Pytasz mnie, jak leci, Stacy? No to ci powiem: jak krew z nosa, dziękuję. Tak właśnie. Jak krew z nosa. Wszystko jest do chrzanu. Oczywiście, nic nie powinno być do chrzanu. Wszystko powinno być wspaniale. Poznałem tę ABSOLUTNIE świetną dziewczynę. Naprawdę ABSOLUTNIE świetną, Stace: ona lubi tornada i bluesa, i wszystko, co dotyczy seryjnych morderców. Z takim samym entuzjazmem łyka ploteczki na temat sławnych ludzi i zabiera się za talerz wieprzowiny moo shu, nosi buty na o wiele za wysokich obcasach i wygląda w nich rewelacyjnie – ale wygląda tak samo świetnie w tenisówkach i w dresie. I jest MIŁA. No naprawdę, z gruntu miła. W mieście, w którym nikt nie zna swoich sąsiadów, ona nie tylko swoich zna, ale jeszcze się nimi INTERESUJE. A przecież mieszka na MANHATTANIE. Na Manhattanie, gdzie ludzie jakby nigdy nic przechodzą nad ciałami bezdomnych, żeby się dostać do ulubionej restauracji. Jeżeli chodzi o Mel, ona nigdy tak naprawdę nie wyjechała z Lansing w stanie Illinois, miasteczka o trzynastu tysiącach mieszkańców. Broadway równie dobrze mógłby się nazywać: ulica Główna.

I zrozum jeszcze jedno: wczoraj wyszliśmy razem na miasto i ona nie chciała mi pozwolić, żebym za nią płacił. Tak, dobrze to przeczytałaś: NIE CHCIAŁA POZWOLIĆ, ŻEBYM ZA NIĄ PŁACIŁ. Powinnaś była widzieć jej minę, kiedy się zorientowała, że już zdążyłem kupić bilety do kina. Żadna kobieta, z którą się umawiałem (a w przeciwieństwie do tego, co mógł ci wmawiać mój brat, wcale aż tak wiele ich nie było), nigdy nie zapłaciła za swój bilet do kina, kiedy się ze mną umawiała – ani za nic innego, skoro już o tym mówimy.

Nie chodzi o to, że kiedykolwiek przeszkadzało mi, że płacę. Tylko żadna z nich nigdy nawet nie ZAPROPONOWAŁA. I tak, owszem, wszystkie wiedziały, że się umawiają z Johnem Trentem z tych Trentów z Park Avenue. Ale one nigdy nawet nie PROPONOWAŁY.


Nadążasz za mną, jak do tej pory, Stace? Po Heather i Courtney, i Meghan (mój Boże, pamiętasz Meghan? I katastrofę z teksańskim dipem?), i Ashley, i wszystkich innych, wreszcie poznałem jakąś Mel, która prawdopodobnie bardziej interesuje się mną niż moim portfelem inwestycyjnym… A ja nawet nie mogę jej powiedzieć, jak się naprawdę nazywam. Nie, ona myśli, że jestem Maksem Friedlanderem. Maksem Friedlanderem, którego mózg, zaczynam żywić pewne obawy, uległ atrofii, kiedy facet miał mniej więcej szesnaście lat. Maksem Friedlanderem, który spisał dla mnie panoptikum typów kobiecego charakteru. Moim zdaniem na pewno podparł tę wiedzę oglądaniem porannych kreskówek Hanna-Barbera. Wiem, co na to powiesz. Dokładnie wiem, co zasugerujesz, Stace. A odpowiedź brzmi: nie. Nie mogę. Może gdybym nie okłamywał jej od samego początku. Może gdybym w pierwszej chwili, kiedy ją poznałem, powiedział: „Słuchaj, ja nie jestem Max. Max nie mógł przyjść. Martwi się tym, co się stało jego ciotce, więc wystał mnie w zastępstwie.”

Ale ja tego nie powiedziałem. Skrewiłem. Spieprzyłem sprawę od samego początku.

Teraz jest już za późno, żeby powiedzieć jej prawdę, bo cokolwiek będę jej próbował wyjaśnić, pomyśli, że znów ją okłamuję. Może się do tego nie przyzna. Ale w głębi ducha zawsze będzie myślała: „Może teraz też kłamie”. Nie próbuj mi wmawiać, że tak nie będzie, Stace. A teraz ona chce, żebym poszedł z nią odwiedzić ciotkę Maksa. Uwierzyłabyś? Tę pogrążoną w śpiączce ciotkę! Mówi, że czytała, że ludzie w śpiączce czasami słyszą, co się wokół nich dzieje, a nawet rozpoznają głosy znajomych osób. Cóż, ciotka Helen w żaden ludzki sposób nie rozpozna mojego głosu, prawda?

No więc sama widzisz. Oto moje cholerne życie w pigułce. Masz na to jakąś radę? Jakieś sensowne słowa kobiecej mądrości? Nie, nie sądzę. Jestem doskonale świadom, że sam sobie wykopałem tę mogiłę. Chyba nie mam teraz innego wyjścia, tylko się w niej położyć. Pogrzebowo twój,

John


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Kotku, nie mogłam nie podsłuchać twojej małej pogawędki z Nadine przy faksie – czy to prawda, że obydwie zapisałyście się na siłownię i zaczynacie zajęcia na rowerach stacjonarnych? No cóż, brawo dla tych pań! Życzę wam jak najwięcej pary. Dajcie mi znać, czy są tam jakieś ławki albo trybuny, na których można sobie usiąść, przyglądać się i dopingować was (i czy oferują tam napoje chłodzące, najchętniej alkoholowe, bo to jedyny sposób, żeby MNIE zaciągnąć do siłowni, na Boga!).

W każdym razie, chciałabym coś dodać do tej drugiej sprawy, o której wspominałaś, jak słyszałam. Zastanawiasz się, czemu Max Friedlander się do ciebie nie przystawiał? Pomyśl trochę, a wszystko stanie się jasne… Weź tylko pod uwagę wszystkie historie, które słyszałaś o jego przygodach z KOBIETAMI, mimo tego jego lęku przed podjęciem zobowiązań, jego obsesję zrobienia jak najlepszego ujęcia, cokolwiek akurat fotografuje, jego stalą potrzebę akceptacji, jego odmowę ustatkowania się i teraz tę dziwaczną zmianę imienia…

Naprawdę, wszystko to da się sprowadzić do jednego prostego faktu:

On jest gejem.

Kotku, to zupełnie oczywiste. To dlatego nie próbował cię podrywać.

Buziaki Dolly


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Uspokój się

On nie jest gejem. Jasne? To cała nasza Dolly. Ona ci robi wodę z mózgu. Nudzi się. Peter Hargrave nie chce opuścić dla niej swojej żony, Aaron wciąż marzy o tobie, a Doiły nie ma nic lepszego do roboty, niż się nad tobą znęcać. A ty zgadzasz się grać jej kartami, kiedy tak się pozwalasz dołować. No dobra, jutro idziemy na rowerek o dwunastej czy o siedemnastej trzydzieści?

Nadine

PS Nie muszę ci chyba mówić, z jakim obrzydzeniem zgadzam się na to, prawda? Na te całe ćwiczenia? W razie gdybyś nie wiedziała, nie cierpię tego. Z całego serca nienawidzę się pocić. To wbrew naturze. Naprawdę.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Ale to by wyjaśniało…

…dlaczego on nie próbował mnie pocałować ani objąć, ani nic!

On jest gejem!

A ja zaproponowałam, że następnym razem, kiedy będzie szedł do szpitala odwiedzić ciotkę, pójdę z nim. Na pewno wyszłam na największą narzucającą się idiotkę na świecie!

Mel

PS Chodźmy na dwunastą i będziemy miały z głowy. Wiem, że tego nie cierpisz, Nadine, ale to dla twojego dobra. A pocenie się jest zgodne z naturą. Ludzie to robią od tysięcy lat.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Czy ty…

…cierpisz na uszkodzenie połączeń synaptycznych?

Po pierwsze, on nie jest gejem.

Po drugie, gdyby nawet był gejem, propozycję, że pójdziesz z nim odwiedzić jego pozostającą w stanie śpiączki ciotkę, trudno nazwać narzucaniem się. To w gruncie rzeczy bardzo miłe z twojej strony.

Tłumaczyłam ci, żebyś nie słuchała Doiły. Przypominasz sobie koronkową narzutę? Pamiętasz, że widziałaś, jak karmił psa alpo na środku łóżka? Czy jakikolwiek gej zrobiłby coś TAKIEGO z koronkową narzutą na łóżko?

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Och

Tak. Masz rację. Żaden gej nigdy nie potraktowałby koronek w taki sposób.

Dzięki Bogu, że mam ciebie, Nadine.

Mel

PS Ale jeżeli nie jest gejem, to dlaczego do tej pory mi nie odpisał? Całe wieki temu wystałam mu maiła na temat jakichś tropikalnych niżów, które tymczasem już zdążyły się zamienić w huragan!


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Och, na litość boską…

Po prostu zadzwoń do tej dziewczyny, dobra? Ty tam siedzisz i posypujesz sobie głowę popiołem, a tymczasem jakiś inny facet sprzątnie ci ją sprzed nosa!

Nie przejmuj się, problem z Maksem Friedlanderem sam się jakoś rozwiąże. Nie uwierzyłbyś, jakie kłamstwa opowiadał mi Jason, kiedy zaczynaliśmy ze sobą chodzić… A najlepsze było chyba to, jakoby kiedyś spotykał się z Jodie Foster. Zapomniał tylko dodać, że działo się to na promie, którym płynął do Kalifornii.


Tak, „spotykał się” z nią, jasne.

Och, a twoja babka pokazała mi zdjęcie Michelle, o której twój brat twierdzi, że to najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widział. Ha? Ktoś tu ma źle w głowie. A świstak siedzi i zawija je w te sreberka…

Jason właśnie przyszedł. Wrzeszczy coś o spalonym serze i dlaczego sobie nie założę własnego konta pocztowego, i czemu muszę ciągle grzebać w jego własnym, a na dodatek usiłuje zepchnąć mnie z krzesła, mimo że jestem w siódmym miesiącu ciąży z jego nienarodzonym synem; już nie wspomnę, że jestem matką dwóch jego córek.