Powodzenia Paul


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: On nie miał tego na myśli

Nadine, wiesz, że on nie miał tego na myśli. Przynajmniej nie tak, jak ty to ujęłaś.

Tony powiedział tylko, że jeżeli chcesz siedzieć i wciąż się żalić na swoją tuszę, to lepiej zrób z tym coś i zapisz się do siłowni. Nigdy nie powiedział, że jesteś gruba. Dobra? Byłam przy tym.

NIE POWIEDZIAŁ, ŻE JESTEŚ GRUBA.

I naprawdę serio chcesz mi wmawiać, że się źle bawiłaś na sobotnim przyjęciu? A przecież wujek Tony’ego, Giovanni, jest uroczy. Ten toast, który dla was wygłosił… To było takie słodkie! Przysięgam, Nadine, czasem tak ci zazdroszczę, że o mało nie pęknę.

Dałabym wszystko, żeby znaleźć takiego faceta – i żeby ten facet miał wujka Giovanniego, który mnie wrzuci do basenu i porówna do Wenus Botticellego.

A ty WCALE nie wyglądałaś grubo w kostiumie. Mój Boże, w nim jest tyle goreteksu, że sam Marlon Brando wyglądałby jak chudzina. Twój malutki brzuszek nie miał cienia szansy. Więc z łaski swojej przestań się wściekać i zacznij zachowywać jak dorosły człowiek.

Jeżeli będziesz grzeczna, to może pozwolę ci przyjść do mnie i podglądać ze mną Maksa Friedlandera… Oooch słuchaj, dzisiaj ma na sobie podkoszulek bez rękawów…

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mój tyłek

Kłamiesz. Kłamiesz o podkoszulku bez rękawów i kłamiesz co do znaczenia słów Tony’ego. Sama doskonale wiesz, o co mu chodziło. Ma dosyć mojego tyłka w rozmiarze szesnaście. JA też mam dosyć mojego tyłka w rozmiarze szesnaście. I nieodwołalnie zamierzam zapisać się na siłownię. Ja tylko nie potrzebuję, żeby Tony mi to podpowiadał. To jego wina, że noszę rozmiar szesnaście. Wiesz, że nosiłam dwunastkę, dopóki się nie zjawił i nie zaczął robić mi co wieczór swojej słynnej papardelle alla Toscana z czterema serami i sosem winnym. „Och, kotku, no chodź. Tylko spróbuj, nigdy czegoś takiego nie jadłaś”. Ha!

A jego rigatoni alla vodka? Wódka, kurczę blade. To sos ze śmietaną i niech mi nikt nie mówi, że jest inaczej. Jeśli chodzi o porównywanie kogoś do Wenus Botticellego, zapewniam cię, istnieją przyjemniejsze komplementy.

No dobra, co tak naprawdę ma na sobie ten facet od psa?

Nadine:-)


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Co on ma na sobie

A co cię to obchodzi, co on ma na sobie? Jesteś zaręczona. Ale skoro nalegasz…

Popatrzmy. Leży sobie (a może „wyleguje się”? Nic dziwnego, że utknęłam na stronie dziesiątej…) na łóżku w dżinsach i koszulce (wybacz, ale z rękawami – miałaś rację, skłamałam, żeby przekonać się, czy czytasz uważnie). Znów wyjął swój laptop. Paco jest tam obok niego. Paco ma nieprzyzwoicie szczęśliwą minę, muszę przyznać. Ten pies nigdy nie miewał takiej miny, kiedy ja tam bywałam. Może… O Boże! Nic dziwnego, że ten pies jest taki szczęśliwy! On go karmi alpo – i to na łóżku! Paco właśnie rozrzuca psie chrupki po całej koronkowej narzucie w gościnnym pokoju pani Friedlander! Czy ten człowiek oszalał? CZY ON NIE ZDAJE SOBIE SPRAWY, ŻE TAKĄ KORONKĘ CZYŚCI SIĘ CHEMICZNIE?

To jest takie żałosne. To jest takie żałosne, Nadine. Właśnie w tej chwili ogarnęło mnie poczucie, jakie to wszystko jest żałosne. Siedzę tutaj, w swoim mieszkaniu, opisując mojej najlepszej, zaręczonej przyjaciółce czynności faceta, który mieszka po sąsiedzku. Nadine, przecież ty wychodzisz za mąż! A ja co robię? Przesiaduję w domu w dresie i wysyłam maile do mojej najlepszej przyjaciółki.

JESTEM ŻAŁOSNA!!! Jestem gorzej niż żałosna, jestem…

O MÓJ BOŻE. o MÓJ BOŻE, Nadine! On mnie przed chwilą zobaczył. Nie żartuję. Właśnie mi pomachał!!! Tak mi głupio. Zaraz umrę. Mam zamiar… O mój Boże, on otwiera okno. Otwiera okno. Mówi coś do mnie. Odezwę się.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: ODPISZ!!!!

jeżeli jeszcze dzisiaj wieczorem nie odezwiesz się do mnie, przysięgam, wezwę gliny. Nie obchodzi mnie, czy jestem taka sama jak twoja matka. Nic nie wiesz o tym facecie, tyle tylko, że jego szalona ciotka mieszka drzwi w drzwi z tobą i że on wystawił swoje nagie zdjęcie w Whitney. Przy okazji, moim zdaniem powinnyśmy wybrać się we wtorek na maty rekonesans do galerii i je sobie obejrzeć. ODPISZMI…

Albo chłopaki z osiemdziesiątego siódmego komisariatu złożą ci kolejną wizytę.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadme.wilcock@thenyjoumal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Przestań wreszcie

Od przeszło dwóch godzin usiłuję dodzwonić się do ciebie, ale telefon jest stałe zajęty. Widzę tylko dwie możliwości; albo źle odłożyłaś słuchawkę, bo nie chcesz ze mną gadać, albo mielesz jęzorem z Mel w sieci. Jeśli to drugie, wyleguj się i oddzwoń do mnie do restauracji, jeżeli to pierwsze, przestań się wygłupiać.

Ja tylko powiedziałem, że jeśli jesteś do tego stopnia przerażona całą sprawą z suknią ślubną, to załatw sobie prywatnego trenera fitnessu, czy coś. fezu, Nadine, ty mnie doprowadzisz do szaleństwa tym rozmiarem dwanaście. Kogo to obchodzi, jaki rozmiar nosisz? Mnie nie obchodzi. Kocham cię dokładnie taką, jaka jesteś.

Przestań mnie częstować tymi bzdurami i wyliczać, ile twoich sióstr nosiło głupią suknię twojej matki. I tak nie cierpię tej sukni. Jest brzydka. Po prostu idź i kup sobie nową, taką, która będzie pasować do twojej OBECNEJ figury. Będziesz się w niej lepiej czuła i będziesz lepiej wyglądała. Twoja matka zrozumie, a kogo obchodzi, co pomyślą twoje siostry? A niech się walą i tyle.

Muszę iść. Stolik siódmy właśnie odesłał łososia, bo był niedogotowany. Widzisz, co przez ciebie zrobiłem?

Tony


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Nadme Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Wybacz, ale…

…nic podoba mi się twoja postawa wobec moich sióstr. Tak się składa, że Ja lubię swoje siostry. A gdybym Ja powiedziała: twoi bracia niech się walą? A gdybym powiedziała: ten twój wujek Giovanni niech się wali? Podobało by ci się. co? Łatwo ci mówić – Ty musisz tylko wrzucić na siebie jakiś smoking z wypożyczalni. JA z drugiej strony mam być olśniewająca.

NIE ROZUMIESZ??? Boże, faceci mają naprawdę lekkie życie.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nic się nie działo

On po prostu nie potrafił poradzić sobie z elektrycznym otwieraczem do konserw. Kupił Panu Pepperowi trochę prawdziwego tuńczyka, chcąc go wywabić spod łóżka. Oczywiście nie udało się. Zasugerowałam mu, żeby następnym razem kupił tuńczyka w sosie własnym, nic w oleju. Koty wcale nie przepadają tak bardzo za olejem.

W każdym razie, kiedy był u mnie, pytał, gdzie w sąsiedztwie najlepiej zamawiać chińszczyznę na wynos. No więc mu powiedziałam, a polem zapytał mnie, czy jadłam obiad i odparłam, że nie, więc spytał, czy nie miałabym ochoty zamówić czegoś z nim na spółkę. Zgodziłam się i zjedliśmy sobie żeberka z grilla, kluski z sezamem na zimno, wieprzowinę moo shu i kurczaka z brokułami.

Wiem, co mi teraz zamierzasz powiedzieć, ale nie, to nie była randka, Nadine. Na miłość boską, to była wyłącznie chińszczyzna. W kuchni jego ciotki. Z Paco siedzącym obok i czekającym, aż któreś z nas upuści coś, co będzie mógł zmieść z podłogi.

I nie, nie próbował się do mnie przystawiać. To znaczy Max, nie Paco. Chociaż naprawdę nie rozumiem, jak mógł mi się oprzeć. Przecież na pewno wyglądałam zabójczo w tym moim dresie: „Jest sobota, a ja siedzę w domu, bo z nikim się nie umówiłam”. W gruncie rzeczy Dolly musiała się mylić co do Maksa. Żaden z niego bawidamek. To wszystko było bardzo przyjacielskie i zwyczajne. Okazuje się, że mamy ze sobą mnóstwo wspólnego. On lubi kryminały, tak jak i ja, więc pogadaliśmy sobie o naszych ulubionych. Wiesz, że on jest całkiem oczytany, jak na faceta, który pracuje w branży artystycznej? Wyobrażasz sobie, żeby Larry konwersował ze znajomością rzeczy na temat Edgara Allana Poego? Bo ja nie.

O Boże, przyszła mi właśnie do głowy straszna myśl: może to wszystko, co mówiła mi Dolly, jest prawdą i on faktycznie JEST bawidamkiem? Rozumiesz? Jest bawidamkiem i w ogóle nie próbuje mnie poderwać. To może znaczyć tylko jedno! O Boże, jestem odrażająca!

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Idź, weź panadol…

…bardzo cię proszę, dobrze? Nie jesteś odrażająca. Jestem pewna, że wszystkie te rzeczy, które Dolly opowiadała o Maksie Friedlanderze, to bzdury. Przecież to DOLLY, na litość boską. Ona kiedyś zajmowała TWOJE stanowisko. Tylko że w przeciwieństwie do ciebie, nie bardzo przejmowała się tym, o czym pisała. Na przykład poważnie wątpię, czy ona czułaby moralne oburzenie na wieść o tym, jak Matt Damon potraktował Winonę.

Jestem pewna, że Max to bardzo miły facet, tak jak sama powiedziałaś.

Nadine:-)


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Dobra. Zeznawaj. Kim naprawdę jest ten facet? Bo on się praktycznie wprowadził do mieszkania obok Mel i ona jest najwyraźniej nim zauroczona, mimo że się tego wypiera. Naprawdę jest taki podły czy jak zwykle przesadzasz? I pamiętaj: ja jestem redaktorką rubryki kulinarnej w tej gazecie. Jeden telefon i sprawię, że nigdy więcej nie dostaniesz stolika w Nobu. Więc lepiej ze mną nie zadzieraj, Dolly.

Nadine


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›