Temat: Jaki on jest

Dobra, gliny już poszły. Wyjaśniłam im, że moja matka ma obsesję na temat seryjnego mordercy, wiesz, tego transwestyty. Nawet się tak bardzo nie wściekali. W każdym razie, Nadine, chcesz się jeszcze czegoś dowiedzieć? To znaczy, o Maksie Friedlanderze. Jeżeli wytrzymasz jeszcze trochę… Z miejsca, w którym siedzę tu, w domu, mogę zajrzeć do jego mieszkania – to znaczy, do mieszkania pani Fricdiander. Dokładnie mówiąc, do gościnnej sypialni, w której pani Friedlander zawsze opuszczała rolety, ale Max je podniósł do samej góry (pewnie żeby popatrzeć na światła miasta – tu, na piętnastym piętrze, mamy naprawdę piękny widok) i obserwuję teraz, jak leży na łóżku, pisząc coś na laptopie. Tweedledum leży na łóżku obok niego, no i oczywiście Paco też (ani śladu Pana Peppera, ale on jest nieśmiały).

Wiem, że nieładnie jest kogoś podglądać, ale Nadine, oni razem wyglądają tak ładnie i są tacy szczęśliwi! I to chyba nic nie szkodzi, że Max ma bardzo ładne przedramiona… O Boże, lepiej pójdę spać. Zdaje się, że mi odbija.

Całuję Mel


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Jak poszło?

Ona jest ruda. Ratunku.

John


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Kotku, czy ja dobrze podsłuchałam, kiedy dziś rano wpadłam na ciebie i Nadine w Starbucks? Naprawdę powiedziałaś, że Max Friedlander WPROWADZIŁ SIĘ DO MIESZKANIA OBOKCIEBIE? l że ty go, w gruncie rzeczy, PODGLĄDASZ? I że widziałaś go NAGIEGO???

W ostatni weekend u Stevena musiało mi się dostać do uszu trochę wody, więc po prostu chcę się upewnić, czy dobrze cię zrozumiałam, zanim obdzwonię wszystkich swoich znajomych i im opowiem.

Buziaki Dolly


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Dolly

Mel!

Przestań, popadasz w obsesję. Komu ona niby powie? Dolly nie zna aż tak wielu ludzi tu w redakcji.

A ci, których zna, wszyscy zgodnie jej nienawidzą. I tak by jej nie uwierzyli.

Zaufaj mi.

Nadine


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›

Temat: Ty

Mel, czy ja dobrze usłyszałem, co mówiła Dolly? Do mieszkania obok ciebie wprowadził się nagi mężczyzna? A co się stało z tą starszą panią? Koniec końców umarła? Nic nie wiedziałem. Przykro mi, że poniosłaś taką stratę. O ile tak to odbierasz. Wiem, że jak na manhattańskie stosunki sąsiedzkie, byłyście dość blisko ze sobą związane.

Ale nie uważam, by to było w porządku, że jakiś facet paraduje nago przed swoimi sąsiadami. Naprawdę powinnaś poskarżyć się w tej sprawie do zarządu osiedla, Melisso. Wiem, że tylko wynajmujesz tam mieszkanie i że pewnie nie chcesz wywoływać zamieszania, skoro na takich korzystnych warunkach udało ci się tę kawalerkę załatwić, ale tego typu zachowania można podciągnąć pod molestowanie seksualne. Naprawdę, można. Melisso, zastanawiałem się, czy myślałaś choć trochę na temat tego, co ci powiedziałem parę dni temu w windzie. Naprawdę mówiłem serio. Myślę, że już czas.

Pamiętam ten dzień, kiedy poszliśmy na spacer przez Central Park w czasie lunchu. Wydaje mi się, że to było tak dawno temu, ale przecież to się działo zaledwie wiosną. Kupiłaś sobie hot doga na ulicznym stoisku, chociaż ci odradzałem. Akurat pisałem wtedy ten artykuł o rakotwórczych czynnikach w jedzeniu z fast foodów.

Nigdy nie zapomnę, jak twoje błękitne oczy zabłysły, kiedy na mnie spojrzałaś i powiedziałaś: – Aaron, żeby umrzeć, najpierw trzeba trochę pożyć. Melisso, zdecydowałem się: chcę żyć. A osobą, z którą chciałbym żyć, bardziej niż z kimkolwiek innym na tym świecie, jesteś ty. Wierzę, że jestem w stanie podjąć takie zobowiązanie. Och, Melisso, proszę, pozwolisz mi podjąć takie zobowiązanie wobec ciebie?

Aaron Spender

Redaktor Działu Zagranicznego

„New York Journal”


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Spóźnienia

No więc. Doiły mi mówi, że wreszcie skontaktowałaś się z facetem od psa. To by wyjaśniało, czemu dzisiaj rano pojawiłaś się w pracy punktualnie po raz pierwszy od dwudziestu siedmiu dni. Gratulacje, dzieciaku. Jestem z ciebie dumny. Jeśli jeszcze zaczniesz na czas dostarczać mi materiały, nie będę musiał cię wywalać z pracy. Ale pewnie nie mam na co liczyć, skoro słyszę, że twój nowy sąsiad całkiem nieźle wygląda bez ciuchów.

George


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Doiły, przysięgam na Boga, jeżeli jeszcze jednej osobie powiesz, że widziałam Maksa Friedlandera bez ubrania, przyjdę i osobiście wbiję ci w serce kołek, co, słyszałam, jest jedynym sposobem na uśmiercenie kogoś takiego jak ty. On nie był NAGI, dobra? Jak najbardziej miał na sobie ubranie.

PRZEZ CAŁY CZAS BYŁ KOMPLETNIE UBRANY.

No cóż, pomijając przedramiona. Ale to wszystko, co widziałam, przysięgam. Więc przestań wmawiać ludziom coś innego!!!


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Kotku, czyżbym trafiła w jakiś czuły nerw, czy co? Nigdy jeszcze nie widziałam, żebyś nadużywała wielkich liter. Max naprawdę musiał wywrzeć na tobie wrażenie, skoro jesteś taka podekscytowana.

No, ale on już tak działa na kobiety. Nic na to nie może poradzić. Wiesz, feromony. Ten facet od nich pęka. Nieważne, muszę lecieć. Peter Hargrave zabiera mnie na lunch. Tak, zgadza się: Peter Hargrave, redaktor naczelny. Kto wie, kiedy wrócę z lunchu, może będę miała w garści miłą, tłustą podwyżkę i awans. Ale nie martw się, nie zapomnę o maluczkich.

Buziaki Dolly

PS Co myślisz o nowych spodniach Aarona? Dokładnie to, o co mi chodziło. Hugo Boss.

Wiem, wiem. Ale zawsze to jakiś początek.


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Sobota

Cześć! Piszę tylko parę słów, żebyś się nie martwił – będę tam w sobotę.

Tak, facet od psa wreszcie się pojawił!

Do zobaczenia.

Dumna, że jestem główną druhną twojej przyszłej żony,

Mel


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od; Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Jak poszło?

Ona jest ruda? To WSZYSTKO? Masz zamiar tak mnie z tym zostawić? JAK POSZŁO???

Jason

PS Stacy też jest ciekawa.


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Jak poszło

Przepraszam. Musiałem się zająć jedną sprawą, a potem wrócić do mieszkania Maksa Friedlandera i wyprowadzić psa na spacer. Max zapomniał zaznaczyć, że Paco jest DOGIEM NIEMIECKIM. Ten pies waży więcej niż Mim. No więc, co chcesz wiedzieć?

Czy uwierzyła, że jestem Maksem Friedlanderem? Przykro mi to stwierdzić, ale owszem.

Czy perfekcyjnie odegrałem rolę Maksa Friedlandera? Chyba tak, inaczej nie uwierzyłaby, że ja to on.

Czy czuję się jak gówniarz z pierwszej klasy, bo to zrobiłem? W rzeczy samej. Należy mi się samobiczowanie.

Co najgorsze… No cóż, najgorsze już ci powiedziałem. ONA UWAŻA MNIE ZA MAKSA FRIEDLANDERA. Maksa Friedlandera, zimnego drania, którego nie obchodzi nawet to, że ktoś usiłował wykończyć jego osiemdziesięcioletnią ciotkę. Melissę to jednak obchodzi.

Tak ma na imię ta ruda. Melissa. Ludzie mówią na nią Mel. Tak. mi właśnie powiedziała: „Ludzie mówią na mnie Mel”. Przeprowadziła się do miasta tuż po studiach, co znaczy, że ma gdzieś tak około dwudziestu siedmiu lat, bo mieszka tu już od pięciu. Urodziła się w Lansing w stanie Illinois. Słyszałeś kiedyś o Lansing w stanie Illinois? Ja słyszałem o Lansing w stanie Michigan, ale nie o Lansing w stanie Illinois. Ona mówi, że to małe miasteczko, gdzie można spacerować ulicą Główną, a wszyscy cię witają: „Cześć, Mel”. Właśnie tak: „Cześć, Mel”.

Na półkach, poza całą masą innych książek, ma chyba wszystko, co kiedykolwiek napisał Stephen King. Melissa wyznaje taką teorię, że w każdym stuleciu pojawia się jakiś pisarz, który jest uosobieniem kultury masowej swojego czasu, i że jeśli dla dziewiętnastego wieku był nim Dickens, to dla dwudziestego jest to Stephen King.

Mówi, że jeszcze trzeba się zastanowić nad tym, kto będzie uosabiał wiek dwudziesty pierwszy.

Jason, wiesz, co miała na półkach z książkami moja była dziewczyna, Heather? (Pamiętasz Heather, prawda, Jason? Tę, którą ty i Stacy nazywaliście żabą?).

Dzieła zebrane Kierkegaarda. Oczywiście, nigdy tego Kierkegaarda nie czytała, ale okładki książek pasowały jej do koloru poduszek na kanapie.

I tak mnie właśnie widziała. To znaczy, Heather. Byłem dla niej książeczką czekową o wzroście metr osiemdziesiąt pięć, która zapłaci rachunki od dekoratora wnętrz. Możesz mi jeszcze raz przypomnieć, czemu Mim przeżyła takie rozczarowanie, kiedy Heather i ja zerwaliśmy? Och, a skoro już przy tym jesteśmy, poczęstowała mnie piwem. Melissa, nie Heather.

Nie wodą mineralną. Nie winem. Nie glenfiddich z lodem ani nie cosmo. Piwem. Powiedziała, że ma dwa rodzaje: jasne i ciemne. Wziąłem sobie ciemne. Ona też. Pokazała mi, gdzie ciotka Maksa trzyma kocie i psie jedzenie. Powiedziała mi, gdzie mam kupić więcej, jeżeli mi się skończy. Powiedziała mi, jakie są ulubione trasy spacerowe psa. Pokazała mi, jak wywabiać spod łóżka kota, który ma na imię (i wcale nie żartuję) Pan Pepper.

Zapytała mnie o moją pracę dla fundacji Chrońmy Dzieci. Zapytała mnie o pobyt w Etiopii. Zapytała mnie, czy już odwiedziłem ciotkę w szpitalu i czy bardzo się zmartwiłem, widząc ją z tymi wszystkimi rurkami, które z niej wystają. Poklepała mnie po ramieniu i powiedziała, żebym się nie przejmował, bo jeżeli ktoś zdoła wyjść ze śpiączki, to właśnie moja ciotka Helen. A ja tam stałem uśmiechnięty jak idiota i udawałem, że jestem Maksem Friedlanderem.