Siedząc obok niej, Emily wreszcie wypowiedziała pytanie, które nurtowało wszystkich przez te tygodnie.

– Dlaczego, Letty? Nikt z nas, wierzę, nie gniewa się na ciebie, ani cię nie wini. Po prostu nie rozumiem, dlaczego to zrobiłaś? Czego się obawiałaś?

Letty zacisnęła usta, po czym z wahaniem wyznała:

– John. I tak źle się stało, że przez te lata trzymałam to przed nim w sekrecie. Nie mogłam znieść myśli, że będzie mną zawiedziony. – Wydawało się, że jej błękitne oczy błagają o zrozumienie. Wzięła głęboki oddech. – Ty też masz prawo znać prawdę. Powiedziałam ci, że Tony i ja obiecaliśmy sobie, iż się pobierzemy i że jego ojciec sprzeciwiał się temu małżeństwu. Czego ci nie powiedziałam, to że Tony i ja uciekliśmy razem.

Emily pomyślała przede wszystkim, że Tony tak bliski był uniknięcia więziennych cierpień, utraty miłości, niemalże utraty nazwiska i majątku. Co zatem poszło źle?

– Złapali was? – spytała.

– Nie, bardzo dobrze to zaplanowaliśmy. Nikt nie dowiedział się, że nas nie ma, dopóki nie mieliśmy co najmniej jednego dnia przewagi. Prawie nam się udało.

– Co wam przeszkodziło?

– Ja. Nie mogłam tego uczynić. Kiedy przyszła pora zatrzymać się na noc, moja odwaga zawiodła. Nie dlatego, żeby Tony zachowywał się jakoś niewłaściwie, zapewniam cię – powiedziała żarliwie. – Po prostu dlatego, że mogłam myśleć tylko o tym, co nasze rodziny i nasi przyjaciele powiedzą i czy będziemy mogli pokazać się w towarzystwie.

Co pomyślał Tony? – zastanawiała się Emily. Powiedział jej raz, że nie chciałby jej rozczarować, jeśli zasłuży na jej przyjaźń. W tych słowach odczytała potwierdzenie własnego credo – nie wolno zawieść przyjaciela. Jak musiał się czuć – odrzucony, ponieważ Letty nie mogłaby znieść wykluczenia z towarzystwa?

Teraz zrozumiała zmartwienie Letty. Poglądy Emily dotyczące skandali były tak ekscentryczne, że na początku ten aspekt ich przygody nie był dla niej oczywisty. Biedna Letty. Winić ją za rozsądek byłoby nie fair. Nawet teraz ta historia mogła uczynić niewypowiedzianą szkodę jej reputacji, a z Johna – pośmiewisko. Ślub z Tonym byłby straszliwą pomyłką.

Niemniej jednak, szeptał jej głos wewnętrzny, on musi czuć się zdradzony. A Letty uczyniła to jeszcze raz, choć nienaumyślnie, poślubiając Johna. Nic dziwnego, że wahała się znowu z nim spotkać.

Letty siedziała i coraz ciaśniej skręcała chusteczkę.

– Zmusiłam Tony'ego, żeby mnie odwiózł z powrotem – ciągnęła. – Moi rodzice i jego ojciec mogli to wszystko utrzymać w tajemnicy. Stary lord Palin zgodził się w końcu na nasz ślub, kiedy Tony wróci z podróży na Kontynent. I tyle. Tony'ego pospiesznie wysłano, a ja zadebiutowałam w Londynie.

– Emily dokończyła:

– Potem, oczywiście, Tony został aresztowany i sądzono, że umarł. A ty przez cały czas dźwigałaś tę okropną tajemnicę.

Biedna Letty, rzeczywiście. Tajemnica, jakakolwiek tajemnica byłą dla Letty ciężarem. Ta jedyna najoczywiściej ciążyła jej przez tak długi czas. Jednakże współczucie w głosie Emily podszyte było radością.

– To poważne – podkreśliła Letty, najwidoczniej nieco urażona lekkością, z jaką Emily potraktowała jej zwierzenia. – Nie rozumiesz? Moja reputacja mogła lec w gruzach. Jeszcze może. Wszystkich nas mogą wykluczyć z towarzystwa. Nie tylko mnie, ale i Johna, ciebie, bliźnięta…

– Ależ Letty, nie wyobrażasz sobie chyba, że Tony mógłby kiedykolwiek opowiedzieć o waszej ucieczce!

– Nie, nie rozmyślnie. Jednak to był taki porywczy chłopak. Jeśli byłby bardziej wściekły i zraniony z powodu mojego małżeństwa z Johnem, kto wie, co mógłby powiedzieć?

Emily spojrzała na nią z jawnym niedowierzaniem. Jak Letty mogła znać tak długo Tony'ego i tak niewiele go rozumieć? Ona znała go kilka krótkich tygodni, a wiedziała lepiej.

Letty niechętnie ciągnęła:

– Jak mogłabym teraz go prosić o milczenie? To najlepszy dowód, jakim dysponuje. Wiesz dobrze, tak jak i ja, że Edward będzie twierdził, iż Tony to oszust, który spotkał prawdziwego lorda Varrieura w więzieniu. Jest jedna rzecz, której nie mógłby się dowiedzieć w ten sposób. Tony nigdy, w żadnych okolicznościach nie powiedziałby nikomu o naszej ucieczce.

Emily poczuła nagłą pokusę. Przyjemnie byłoby ustalić wszystko tak łatwo, tak całkowicie. Letty zrobiłaby to, gdyby czułą, że musi. Tylko jedna osoba powstrzymałaby się.

– Tony nie chciałby zwyciężyć za tę cenę – powiedziała Emily z pewnością w głosie.

– NIe – zgodziła się Letty. – Choć pozwoliłam mu za nim John powiedział, że muszę to zrobić. W końcu powiedziałam Johnowi wszystko, dziś po południu. Bardzo się na mnie gniewał – dodała ciszej.

– John? Gniewał się? – Emily potrząsnęła głową, wciąż pełna wątpliwości. – Nie z powodu odrobiny młodzieńczej głupoty.

– Nie, tylko że nie ufałam mu na tyle, by wiedzieć, że nie będzie się gniewał z powodu mojej ucieczki. – Po minucie dotarła do niej dwuznaczność tego, co powiedziała i Letty uśmiechnęła się znowu. – Och, tak go kocham. Tyle mam szczęścia.

Emily nawiedził atak niegodnej zazdrości. To nie było fair. Nie zazdrościła Letty kochającego męża i dzieci, tylko miłości, której Letty nie chciała. Niestety, ta miłość nie była rzeczą, którą można oddać, tak jak opalową broszkę.

Jednakże Emily nie miała czasu na rozmyślanie. Letty wyszła, żeby dokonać kilku poprawek w stroju, a przyszedł z kolei John. Emily poczęła odnosić wrażenie, jakby jej sypialnia była bufetem w gospodzie, taki ruch panował tu dzisiaj. W dodatku nie miała jeszcze okazji, by porozmawiać z Johnem. Teraz oczywiście wiedziała, że zamknął się na tak długo z Letty ze szczególnego powodu, nie tylko po to, by się z nią pogodzić, razem się nacieszyć.

Właściwa reakcja Johna na jej zachowanie była dla Emily czymś, w co nigdy naprawdę nie wątpiła. Jednakże teraz przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna.

Usiadł, raczej ostrożnie, na kruchym buduarowym krześle.

– Tak, to dziwny układ, kotku, bez wątpienia. Któż by w to uwierzył?

Emily czekała, aż John wypoleruje swoje okulary. Niekiedy potrzebował czasu, by dojść do sedna. Jej brat nie był osobą, którą można by przynaglić.

– Mówiłem z tym człowiekiem na dole. Miły chłop – powiedział z aprobatą. – Letty powiedziała mi, jakie miał parszywe szczęście i jak powinniśmy mu pomóc. Zrobię to z radością, oczywiście, ale…

Pomyślała, jak jedno słowo może wzbudzić taki strach w czyimś sercu.

Brat pochylił się i przemówił poufnym tonem:

– Twoja szwagierka to wspaniała kobieta, Em, ale nie zawsze dostrzega wszystkie konsekwencje. Tak, ten człowiek to prawowity lord Palin, więc właściwe jest i sprawiedliwe pomóc mu zająć jego miejsce. Jednakże sprawi to ból twojemu Edwardowi.

– Wiem, Johnie – powiedziała Emily. – Myślałam o tym od dawna. Już sama strata będzie dla niego trudna do zniesienia. Obawiam się, że odczuje to tak, jak byśmy go zawiedli, jak bym go zdradziła.

– Za dobrze cię zna, żeby w to uwierzyć – powiedział John z niewłaściwą ufnością. – Łatwo zrozumieć, jak to się stało. Oto ty chcesz, żeby wszystko się ułożyło, żebyście mogli zrealizować wasze małżeńskie plany. A więc decydujesz się osobiście do tego przyłożyć. Tylko okazało się to nie całkiem tak, jak się spodziewałaś, prawda?

– Nie – wyszeptała. Kiedy zgodziła się wyjść za Edwarda, porzuciła wszelką nadzieję na miłość. Ostatnią rzeczą, której się spodziewała, to że Tony okaże się Nemezis dla jej serca.

– Edward uświadomi sobie, że próbowałaś tylko mu dopomóc – zapewniał ją John. – To samo próbujemy zrobić teraz, prezentując tego człowieka w towarzystwie, które może niełaskawie obejść się z Edwardem – dodał niewinnie, umniejszając własne zasługi. – Próbowałem dziś złapać go w klubie, żeby porozmawiać, ostrzec go, ale nie mogłem go znaleźć.

Emily ogarnęło poczucie winy. Powinna była pomyśleć o wysłaniu Edwardowi jakiegoś ostrzeżenia, ale głowę miała pełną Tony'ego. Oczywiście, odpowiedział jej cyniczny głos wewnętrzny, liściki niewiele pomogą, jeśli Edward tak starannie unika okazania cienia poufałości z Meritonami.

– Więc chciałbym byś go zapewniła, Emily – ciągnął John – że nawet jeśli nie jest markizem Palinem, jest wciąż przyjacielem tej rodziny. Ilekroć zapragnie odwiedzić nas i swego kuzyna, będzie bardziej niż mile widziany.

Emily musiała ukryć zaskoczenie udając kaszel. Zdarzało jej się myśleć o Edwardzie z dużo większym miłosierdziem, lecz nigdy nie oczekiwała, że jej brat zachowa się tak łaskawie.

– – Dobrze, John – obiecała. – Mam tylko nadzieję, że on zechce mnie wysłuchać.

Gdyby nie zechciał – to rozwiązałoby problem, lecz nie życzyła sobie tego rozwiązania za cenę długiej i cenionej przyjaźni.

– No, jeśli nie zechce, to jest głupcem i nie zasługuje na ciebie. Ale bardziej wierzę w jego osąd. Powiedziałaś mu, że tytuł i majątek nic dla ciebie nie znaczą, więc musi wiedzieć, że będziesz przy nim na dobre i złe. Powiedz mu, że zmiana jego stanu nie ma wpływu na nasze zdanie co do zaręczyn. John Meriton nie jest człowiekiem, który stanąłby na drodze Prawdziwej Miłości.

John objął ją ciepłym uściskiem, za co była wdzięczna, mając szansę ukrycia płonących policzków.

Miała teraz nowy kłopot. Nie tylko musiała znaleźć bolesny sposób zerwania zaręczyn z Edwardem, musiała znaleźć sposób, który nie rozczarowałby jej brata.

Rezultatem tych niemiłych rozmyślań było kilka poprawek, których Emily musiała dokonać w swoim wyglądzie, zanim udała się po Letty, a potem na dół, gdzie czekało na nie dwóch dżentelmenów. John, najwyraźniej uradowany, gawędził z mężczyzną, który kiedyś uciekł z jego żoną. Tego się Emily mogła spodziewać ze strony swojego brata, lecz zadowolona była widząc, że Tony'emu udzieliło się spokojne dostojeństwo Johna. Emily wiedziała, że to dla niego nie było łatwe. Lecz wszelki ból, jaki odczuwał Tony, spotykając męża Letty, wydawał się nie zawierać urazy.