– Trafiła pani w sedno – powiedział Tony. – Niedawno pomyślałem, że musi istnieć paru moich starych przyjaciół, którzy ciekawi są choćby, czy potrafią mnie rozpoznać, ale nie odważą się na jeden krok, by odszukać moje mieszkanie.
– Właśnie. To trzeba wyraźnie powiedzieć. Lecz jeśli byliby w stanie zaspokoić swą ciekawość bez przedsiębrania specjalnych działań… – Emily pozwoliła, by jej głos wskazał niezliczone możliwości.
– Jasne. Tak! – Oczy Letty błyszczały psotnie. Energicznie zatarła ręce.
– Tak, co? O czy pomyślałaś, Letty? – spytała Emily.
– Nie możemy teraz zaplanować balu, a zwykłe przyjęcie nie wystarczy. Które z przyjęć, według ciebie, jest najbardziej prestiżowe z tych, na które zaproszono nas w tym tygodniu?
– Och, tak. – Emily kiwnęła głową ze zrozumieniem. – To chyba dziesiejszy bal u Devonshire'ów, tak, bez wątpienia.
– Doskonale – powiedziała Letty z zadowoleniem. – Jako że to zabawa wigów, Edwarda tam nie będzie, więc nie musimy się obawiać, że wieczór skończy się bójką dwóch pretendentów.
Emily pragnęła osobiście wyjaśnić Edwardowi całą sprawę trochę później, lecz ostatecznie nie chciała stanąć przed nim z Tonym u boku. Letty była tak przejęta swymi planami, że zdawała się nie pamiętać o Edwardzie, chyba jako o kimś mało ważnym, kto ją drażnił.
– Letty, nie oczekujesz chyba, że pojawię się tam bez zaproszenia – zaprotestował Tony, odgadłszy, w jakim kierunku zmierzają jej myśli.
– Oczywiście, że nie. Co za szokujący pomysł? Jednakże nie wątpię, że jeśli poproszę gospodynię balu o pozwolenie wprowadzenia ciebie…
– Letty, nie możesz. – W głosie Tony'ego było przerażenie, fascynacja i poufałość, które świadczyły o tym, jak często miewał do czynienia z kaprysami Letty.
– Najoczywiściej na świecie mogę i zrobię to. Zbyt długo przebywałeś z dala od towarzystwa, Tony. Dlaczego mielibyśmy się krępować? To będzie prawdopodobnie gwóźdź jej przyjęcia.
– POwiedziano mi, że mój problem to miła odmiana po plotkach o zagranicznych monarchach, ale… – Trzymając dłonie uniesione, jakby bronił się przed jej perswazją, Tony cofnął się.
– Monarchowie! Och, nie. Emily, szybko, co za dzień dzisiaj? – wyraz twarzy Letty przeszedł następną transformację, zmieniając się znowu z radosnego w przerażony.
– Środa – odpowiedziała Emily, zakłopotana szybkością, z jaką zmieniły się myśli i uczucia Letty. – Dwudziesty pierwszy. A co?
– Och, co ja narobiłam? Nie zdawałam sobie sprawy, jak długo się ukrywałam – jęknęła Letty.
– Nie rozumiem. O co chodzi, Letty?
– Nie widzisz tego? – Letty spojrzała najpierw na jedno, potem na drugie. Wzdychając z przesadą, rozrzuciła ręce w geście, który miał oznajmić, że nie ma do nich cierpliwości. – On jutro wyjeżdża – wyjaśniła powoli, jak dziecku. – To moja ostatnia szansa, żeby zobaczyć cara!
Letty oczywiście nie myliła się co do gospodarzy balu. Devonshire'owie bardziej niż chętnie otworzyliby drzwi, choćby na jeden wieczór, dla dżentelmena, który twierdzi, że jest lordem Palinem. Jeśli ryzyko się nie powiedzie i Tony'ego ogłoszą oszustem, to ucierpi Letty jako jego patronka, nie oni. W międzyczasie będą mieli przyjemność dokuczenia Edwardowi, który pozwalał, by jego ambicje polityczne przysparzały mu tyle wrogów wśród wigów, ilu przyjaciół miał wśród torysów.
Podczas gdy pomiędzy domami Devonshire'ów i Meritonów i pomiędzy domem Meritonów i mieszkaniem Tony'ego w tę i z powrotem krążyły liściki, Emily przygotowywała się na bal. Pozwoliła, by pokojówka ubrała ją w bladobłękitną suknię wykończoną srebrną koronką, lecz nie cieszyła się jak zwykle świadomością, że dobrze wygląda. Nie przewidywała wielu przyjemności na tym balu, oprócz tego, że oczekiwała, iż zakończy się sukcesem Tony'ego.
Straciła swój cel. Tony i Letty, jak to oni, zapewniali, że wciąż niezbędna jest, by mu się powiodło, lecz to nie była prawda. Od teraz wpływ Letty i prawość, i urok Tony'ego będą odnosić zwycięstwa. Tak naprawdę on już jej nie potrzebuje. Emily nie zdawała sobie dotąd sprawy, jak bardzo pragnie być potrzebna, nie tylko ceniona jako ktoś, kto zawsze chętnie wszystkich wysłucha.
To duma nią teraz kierowała, duma kazała jej wyglądać dziś wieczorem jak najpiękniej. Stroiła się więc przed lustrem, starannie czesząc włosy i dobierając ozdoby. Grzebiąc w szkatułce z biżuterią, Emily znalazła opalową szpilkę, którą Letty podarowała ją zaledwie dwa tygodnie temu. W poprzednim życiu.
Trudno jej było wyobrazić sobie czasy, kiedy nie znała nawet imienia Tony'ego. A więc tak bardzo się zmieniła, tak bardzo zachwiany został spokój jej umysłu. Choć nie mogła żałować, że Tony wszedł w jej życie.
Emily przypomniała sobie wszystko, co Letty opowiedziała, dając jej szpilkę. Przypomniała sobie także pierwszy apel Tony'ego, przekazany przez kapitana Hottendorfa: "Proszę spytać lady Meriton, czy pamięta okoliczności, w których Tony podarował jej tę opalową broszkę…". To musiała być dla nich obojga wyjątkowa chwila, cenne wspomnienia.
Za plecami Emily stanęła Letty i przerwała jej rozmyślania.
– To będzie przepiękne na tej sukni. Mogę ci pomóc?
– Zastanawiam się, czy nie powinnam tego zwrócić Tony'emu – powiedziała Emily spokojnie. – W końcu dałaś mi to tylko dlatego, że wierzyłaś, iż on nie żyje i dlatego, że myślałaś, iż będę markizą Palin. Teraz wszystko się zmieniło.
Najwidoczniej Letty nie zastanawiała się nad tym, jak Tony przyjmie fakt, że jego miłosny prezent przeszedł do kogoś innego. Usiadła na brzegu łóżka Emily i odpowiedziała niedbale, całkiem, pomyślała Emily, bez serca.
– Nie – Letty potrząsnęła głową. – Nie sądzę, żebyś ty albo ja, jeśli o tym właśnie mówisz, żebym powinna mu to oddać. Myślę, że to by go zraniło najbardziej.
– Może. – Emily wciąż nie była pewna. Szpilka stała jej się droga, bo przypominała o Tonym, o tym, jak pierwszy raz go ujrzała, ale nie mogła się nią cieszyć… myślała o jego reakcji. Ta szpilka była niegdyś symbolem jego miłości do Letty. Jak mógłby znieść jej widok na innej kobiecie?
– Myślę – powiedziała Letty przypinając szpilkę do sukni Emily i ignorując jej objekcje – że Tony będzie zadowolony widząc, iż jego prezent przeszedł do kogoś, kto tak wiele dla niego zrobił.
– Nie tak znowu wiele – zaprotestowała Emily; czuła się niezręcznie.
– Dla ciebie nie, ale dla Tony'ego to bardzo dużo. Pięknie. No, teraz jesteś już gotowa. – Odstąpiła do tyłu, żeby spojrzeć, po czym usiadła znowu na jej łóżku. – Emily, muszę z tobą pomówić o ostatnich tygodniach.
Tymi słowy Letty w końcu udało się odwrócić uwagę Emily od szpilki.
– Wciąż jesteś na mnie zła, Letty? – spytała lekko zdziwiona. – Myślałam, że jak dowiedziałaś się, co robię i dlaczego, i kiedy dowiedziałaś się, że nie zadaję się z żadnym łobuzem, powinnaś zrozumieć.
Przez chwilę patrzyła na zmartwioną minę szwagierki.
– To Georgy mnie zdradziła, prawda? – zaryzykowała. Georgy była z pewnością jedyną osobą, która mogłaby przedstawić jej zachowanie w kłopotliwy sposób. – Lepiej powiedz mi dokładnie, co ci powiedziała.
– Georgy przyszła i zwierzyła mi swoją troskę o ciebie – przyznała Letty – ale ostatecznie zdradziła cię własna nieostrożność. – Żartobliwa nuta wkradła się w jej głos.
– W jaki sposób? – spytała Emily.
– Nie zaprzysięgłaś wszystkich swoich świadków – podpowiedziała Letty.
Emily na sekundę przymknęła oczy, zdegustowana własnym brakiem rozumu. Jak mogła zapomnieć?
– Och, miła, bliźnięta. Co powiedziały?
– Tak, jak usłyszałam, że Georgy wyszła, trzeba mi było tylko jednego słowa od nich, i zrobiły mi tę grzeczność. Powiedziały "Tony".
Emily ukryła twarz w dłoniach.
– I dzięki Bogu, że to zrobiły – ciągnęła Letty. – Wiem, że nie mogę oskarżać, iż mi nie zaufałaś, kiedy sama trzymałam się z boku. I cieszę się, że dzięki tobie Tony nie został bez pomocy.
Emily podniosła głowę.
– Ale – dokończyła za Letty – nie możesz nic na to poradzić, że ciągle się zastanawiasz, czy coś się nie kryje za uwagami Georgy. – Miała już gotowe wyjaśnienie. – Rozumiem, Georgy powiedziała mi, że jaśnieję. A jeśli tak, to z powodu tego, co robię. Cieszyły mnie bardzo dochodzenia, które prowadziłam dla Tony'ego. Lubiłam czuć, że czegoś dokonałam, wiedzieć, że służę sprawiedliwości. Dzięki temu czułam się pożyteczna. Georgy najwidoczniej błędnie odczytała moje zadowolenie jako coś innego. – Emily roześmiała się, tak, to brzmi całkiem dobrze. – Prawdę mówiąc, przypuszczam, że cieszyłam się też intrygą i konspirowaniem. Kiedy aranżowałam sekretne spotkania z zaginionym spadkobiercą, nie czułam się jak stateczna ciotka-stara panna.
Letty westchnęła. Tak, chyba udało mi się wykręcić, pomyślała Emily. Prawdopodobnie Letty miała nadzieję na zmianę uczuć w ostatniej chwili, co zerwałoby zaręczyny Emily z Edwardem. Emily pragnęła odważyć się na wyznanie Letty, że nie będzie żadnego ślubu, lecz obawiała się, że Letty rozentuzjazmowana nie zwróci uwagi na metody, którymi doprowadzi do zerwania.
– Wiedziałam, że to będzie coś takiego – powiedziała Letty, wyglądała na rozczarowaną. – Bez względu na to, co powiedziałam dziś rano, wiem, że masz zbyt wiele rozsądku, by nabrać się na piękne słówka czy porzucić ostrożność.
Och nie, nie rozważna, rozsądna panna Meriton. Emily zastanawiała się, dlaczego to takie niewypowiedzianie przygnębiające wiedzieć, że się nie jest uważanym za głupca. Zatem zapewnienia Letty o zaufaniu nie miały spodziewanych głębszych następstw. Jeśli zaś Letty nie martwiła się o zachowanie Emily, co się w ciągu ostatnich tygodni wydarzyło, co sprawiło, że na jej czole pojawiły się zmarszczki?
– Letty, czy dręczą cię jakieś wyrzuty sumienia? Czy o to chodzi? – spytała.
Letty, nieszczęśliwa, opuściła głowę.
– Nie mogę na to nic poradzić, że myślę, iż moglibyśmy oszczędzić sobie tyle zdenerwowania, gdybym tylko miałą odwagę spotkać się z Tonym na samym początku.
"Brylant czystej wody" отзывы
Отзывы читателей о книге "Brylant czystej wody". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Brylant czystej wody" друзьям в соцсетях.