W każdym razie nie było już czasu, żeby tę sprawę rozważyć. Kiedy Emily rozmawiała z Tonym, Nancy ze wszystkich sił próbowała zabawić bliźnięta. Przyjaciel Nancy, lokaj hrabiny, i mały pudel również robili, co mogli, lecz dzieci były najwyraźniej zaintrygowane obcym, który tyle czasu spędzał z ich ciotką. W końcu wyrwały się niańce i podbiegły do ławki, entuzjastycznie rzucając się na Emily.
Niańka przybiegła za nimi, lecz Emily życzliwie odprawiła ją. Skoro Nancy jest towarzyszką w konspiracji, nawet nieświadomą, zasługuje na małą nagrodę. Emily była też zadowolona z przerwy. Ani myśli o przeszłości Tony'ego, ani świadomość jego teraźniejszości nie były przyjemne.
– W porządku, Nancy – powiedziała. – Nie chciałabym utrudniać twojej rozmowy z Jamesem. My możemy rozmawiać i jednocześnie popilnować dzieci.
Nancy na te słowa przystanęła niepewnie, lecz rada była, że ma okazję poszeptać w zaufaniu z lokajem lady Connaught.
– Mam nadzieję, że nie przeceniam naszych możliwości – musiała zaznaczyć Emily tuż po pogoni za Connorem i odciągnięciu go od interesującego paskudztwa na ziemi. – Nie, Connor, nie dotykaj tego.
Tony roześmiał się, po czym zaraz przybrał poważniejszy wyraz twarzy.
– Przepraszam, że tak gadam. Za każdym razem, kiedy panią spotykam, wydaje się, że więcej czasu spędzam po prostu z panią rozmawiając i to nie całkiem na temat. Wiem, że nie ma pani wiele czasu i nie chciałbym go marnować.
– Nie marnuje pan mojego czasu – zaprotestowała. – I lubię słuchać, jak pan mówi.
– Naprawdę? Nie wiem dlaczego, ale muszę przyznać, że cieszę się mogąc z panią rozmawiać. Choć zastanawiam się… – zawahał się chwilę, jakby obawiając się ciągnąć myśl. – Wszyscy przychodzą do pani ze swymi kłopotami. Do kogo chodzi pani ze swoimi?
Znowu zaskoczył ją swoją spostrzegawczością. Niemniej jednak te słowa zbudziły w niej bolesne myśli. Smutna prawda brzmiała tak, że jej serdeczne sekrety pozostawały jej sekretami. Och, wytłumaczyła, nawet logicznie, Letty powody, dla których przyjęła ofertę Edwarda. Wyznała Johnowi, że martwi się zachowaniem Edwarda. Jednakże ani razu nie wspomniała, że każdego wieczoru płacze, aż sen ją zmorzy.
Piękne, ciemne oczy Tony'ego obserwowały ją z oczekiwaniem. On naprawdę chce wiedzieć, uświadomiła sobie, wstrząśnięta. Zadał pytanie nie z grzeczności czy nawet ciekawości. Zasługiwało na uczciwą odpowiedź.
– Wina leży, być może, po mojej stronie. Nie lubię niepokoić przyjaciół takimi trywialnymi problemami.
Lub tak ekscentrycznymi, pomyślała sobie. Nawet jej bliska przyjaciółka Georgy niewiele wagi przykłada do miłości w małżeństwie. Jakże Emily mogłaby jej wyznać, że tęskni za taką miłością?Letty zrozumiałaby to, ale nie miała pojęcia, jak to jest, kiedy ktoś czuje się nieatrakcyjny i nie chciany. Ciekawe, że Tony nie wspominał o Letty, iż mogłaby zwierzyć się Letty.
Najwidoczniej jej odpowiedź nie zadowoliła Tony'ego.
– Jakże cokolwiek, co pani myśli czy czuje, mogłoby być trywialne? – zapytał. – Szczególnie dla przyjaciela.
Możliwe, że zwątpił w swoje prawa do tego tytułu, bo nagle przestał ją wypytywać.
– Proszę mi wybaczyć. Nie chciałem być wścibski – dodał po chwili.
Nieśmiały uśmiech przypomniał Emily jego oświadczenie, że w towarzystwie czuje się niezręcznie. Jego imponująca, wysoka postać i wielka energia sprawiały, że łatwo było zapomnieć, iż on również miewa wątpliwości.
– I teraz znowu pozwoliłem wciągnąć się w rozmowę – wyznał. – Jeszcze raz przepraszam. Zeszłego wieczoru próbowałem przypomnieć sobie więcej nazwisk, które mogłyby się pani przydać, ale… jakoś nie mogłem się skupić. Dziś wieczór spróbuję jeszcze raz. Dokąd pani idzie dziś wieczorem?
– Dziś wieczorem? – Zamknąwszy w skupieniu oczy Emily robiła przegląd swoich planów, zadowolona, że rozmowa nieco odbiegła od tematów osobistych. – Do teatru i do lady Cholmondeley. A po południu wybieramy się do Chelsea i Greenwich.
– Mam nadzieję, że to wszystko nie z mojego powodu – powiedział Tony z troską w głosie. – Nie chciałbym, żeby pani przemęczała się dla mnie.
Patrzył z takim przejęciem, że Emily poczęła się martwić, czy nie ma podpuchniętych oczu.
– Proszę się nie martwić – powiedziała lekko, jakby było jej wszystko jedno, czy on uważa, że ona wygląda jak czarownica. – Prawdopodobnie zrobiłabym to samo, gdyby nawet pan się nie pojawił. Monarchowie jadą jutro do Oxfordu, więc będziemy mieli wreszcie dzień odpoczynku.
– To dobrze. – Wydawał się trochę zaskoczony odpowiedzią. Jej irytacja musiała być jednak trochę widoczna.
– Nie chce pan mnie spytać, czy odkryłam coś jeszcze? – przypomniała mu Emily.
– Naprawdę? Tak szybko?
Głos jego brzmiał tak entuzjastycznie i tak pełen nadziei, że Emily przykro było, iż niewiele ma do przekazania.
– Wreszcie zrobiłam początek. Proszę, napisałam to panu pokrótce.
Podała mu arkusz papieru. Biorąc go musnął w przelocie jej dłonie. Wcześniej zdjął rękawiczki, kiedy pomagał Katy czyścić z brudu jakieś świecidełko. A teraz Emily wyjątkowo intensywnie odczuła dotyk jego gołej skóry. Pospiesznie odsunęła się do tyłu i przycisnęła ręce do ciała, żeby ukryć gęsią skórkę.
– Myślę, że wytropiłam paru pańskich przyjaciół z Eton. Czy sądzi pan, że z tymi informacjami pański prawnik będzie mógł się z nimi skontaktować? – mówiła gorączkowo.
– Tak, to duża pomoc.
Nie wydawał się rozczarowany widząc, jak niewiele zebrała wiadomości.
– Znalazłam nawet człowieka, którego nie było na pańskiej liście – podkreśliła.
Tony podążył wzrokiem w dół arkusza, gdzie wskazywała palcem.
– Scrope Davies wspaniały! Pamiętam, był jednym z tych dandysów w college'u.
– Jest także niezłym sportsmenem. Najlepiej pana pamięta z pańskich wyczynów na polu krykietowym i oświadczył, że wszędzie poznałby pańskie uderzenie.
Nagrodą dla Emily był uśmiech.
– Och, Boże, nie miałem w rękach piłki przez dwanaście lat.
– Piłki? Piłki? – spytał podniecony nagle Connor.
– Nie, kochanie, nie mamy piłki. – Emily próbowała udowodnić, że żadnej nie chowa, lecz dziecko było wciąż podejrzliwe.
– Myślę, że teraz lepiej będzie, jeśli zaprowadzę tę dwójkę z powrotem – powiedziała niechętnie.
– Oczywiście. Będę tu jutro, ale nie chcę, by czuła się pani w obowiązku przyjść, jeśli będzie pani zmęczona.
To była tylko uprzejmość. Spojrzenie jego oczu powiedziało jej, że pragnie, żeby przyszła. W gruncie rzeczy to nic dziwnego, powiedziała sobie Emily. Mając do zwierzeń tylko kapitana i ją, desperacko musiał pragnąć towarzystwa, po prostu rozmowy. Co ją zaskoczyło, to jej własne pragnienie ujrzenia go znowu.
– Panno Meriton – rozpoczął Tony, lecz zaraz przerwała mu mała Katy.
– Nie, nie. Emmy. Emmy. – Wskazywała ciotkę palcem, żeby pokazać, o kim mówi.
Emily uniosła ją i wyjaśniła:
– To jest panna Meriton, rozumie pan. Ja – powiedziała z żalem, wskazując siebie – jestem tylko ciocią Emily.
– Nigdy nie będzie pani tylko ciocią – zaprzeczył. Uniesienie w jego oczach powiedziało jej, że naprawdę tak myślał. Emily chciałaby móc uwierzyć w jego słowa. Jak dotychczas Tony okazał, że zobaczył w niej więcej niż jej rodzina i najbliżsi przyjaciele.
Oczywiście, nawet jeśli Tony był na tyle spostrzegawczy, by zauważyć, że więcej w niej namiętności niż zdrowego rozsądku, to nie znaczy, że on lub jakiś inny mężczyzna chciałby, by nią kierowała. Natychmiast przywołała się do porządku. Jakby to miało znaczenie, czy Tony myśli, że jest pociągająca, czy nie! Była zaręczona z Edwardem.
– Chciałem powiedzieć – ciągnął Tony żartobliwie, nie spuszczając oka z młodsze panny Meriton – Emmy, że doceniam wszystko, co pani robi. Wiem, wiem – powiedział, podnosząc ręce przeciwko jej protestom – nie chodzi o mnie, tylko o zaspokojenie pani własnego poczucia sprawiedliwości, niemniej jednak jestem wdzięczny.
Teraz Emily miała okazję przyznać, że uwierzyła w Tony'ego, że to co robiła, robiła dla niego, a nie w imię abstrakcyjnego poczucia sprawiedliwości, ale jakoś nie umiała znaleźć słów. Ten moment wahania sprawił, że utraciła ową okazję. I było już za późno, nawet na żal.
– Wraca pani niańka – powiedział szybko Tony, trochę nawet zakłopotany, pomyślała, okazaniem swoich uczuć. Tak jak i ona, Tony miał trudności, gdy trzeba było mówić o sobie. Szczery chłopak, którego opisała Letty, gdzieś przepadł. – Chyba lepiej już pójdę. Adieu (żegnaj).
I umknął, zanim Emily zdążyła powiedzieć choćby słowo, nawet pożegnać go. Nim zniknął zupełnie, odwrócił się i pomachał jej na dowidzenia. Bliźnięta razem z ciotką oddały mu pozdrowienie.
Emily stanęła przed niańką z lekkim drżeniem. Czy przez dzisiejsze zachowanie nie straci współkonspiratorki? Powinna być uważniejsza. Ich dzisiejsze zachowanie z trudem pasowało do spotkania w interesach.
Lecz Nancy nie powiedziała nic, aż dostarczyły dzieci z powrotem w otwarte ramiona niani.
– Wie pani, panienko – zaczęła, wprawiając Emily w popłoch. – Wie pani, panienko, jak na typa, który wygląda jak złodziejski Cygan, to on sobie okropnie dobrze radzi z dziećmi.
Przepatrzywszy po raz dziesiąty rząd lśniących lóż w teatrze Royal Covent Garden Tony w końcu pojął, że być może, przychodząc dziś do teatru, zamierzał nie tylko uciec od coraz bardziej przykrej ciasnoty swojego mieszkania. To z pewnością nie program wyciągnął go z domu. Ledwo spojrzał na paradę alegorii na cześć zagranicznych gości. Zignorował również uwenturę Wintera do Ryszarda Lwie Serca i niewiele więcej uwagi poświęcił partiom z Muzyką Gre'try'ego.
Przyszedł, żeby zobaczyć Emily.
Ta świadomość wstrząsnęła nim. Zaledwie tydzień temu wierzył, że wciąż kocha Letty, oskarżał Letty, że na niego nie poczekała. Przez ostatnie dziesięć lat myśl o Letty trzymała go przy życiu – teraz ledwo mógł wyobrazić sobie, jak wygląda.
"Brylant czystej wody" отзывы
Отзывы читателей о книге "Brylant czystej wody". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Brylant czystej wody" друзьям в соцсетях.