– Nie, to znaczy tak, panienko. Nie upewniłem się, czego sobie życzą. – Kamerdyner był teraz naprawdę przerażony. – Błagam o wybaczenie, panienko. To dlatego, że rozumiałem, jak jego lordowska mość… to znaczy… rozumiałem, że jego lordowska mość jest nie tylko przyjacielem rodziny…? – Zawiesił głos pytająco.
Czy Edward doprawdy dał Withersowi do zrozumienia, że mają się pobrać – zaraz po tym, jak odmówił Emily prawa powiadomienia któregokolwiek z przyjaciół? Ból i rozczarowanie Emily poczęło ustępować miejsca oburzeniu. Niemniej jednak musiała docenić zręczność Edwarda. Dobrze wybrał. Choć pod wieloma względami głupi, Withers był prawdopodobnie jedynym służącym w całym Londynie, który z pewnością tego rodzaju wiadomości utrzymałby w tajemnicy.
I jak ma zareagować na aluzje Edwarda – kłamstwem, co obraziłoby jej poczucie humoru, czy prawdą, i obrazić poczucie przyzwoitości Edwarda?
Emily miała nadzieję, że jej policzki nie są tak gorąco czerwone, jak to odczuwała.
– Jeśli kiedykolwiek stosunek lorda Palina do tego domu ulegnie zmianie, możecie być pewni, że zostanie to odpowiednio ogłoszone i że służba dostanie informacje od pana tego domu, tak jak to jest właściwe. Ale to mój brat jest i będzie panem tego domu, nie lord Palin. I do niego, nie do lorda Palina powinniście zwracać się po instrukcje.
– Tak, panienko – zgodził się Withers, całkowicie zbity z tropu.
– A jeśli mój brat będzie nieobecny lub nie będzie chciał go przyjąć – zdecydowała się nagle Emily – ja będę w domu dla tego dżentelmena, jeśli znowu zechce przyjść z wizytą.
– Tak, panienko. – Kamerdyner pojął odprawę i zmalał o parę cali, kłaniając się z zawstydzeniem.
Emily również czuła się trochę zawstydzona. Przyjmować dżentelmena, szczególnie jeśli odmówi tego jej brat, to nie jest właściwe. Kamerdyner, gdyby nie poczucie winy, bez zwątpienia także odczułby to jako rzecz niestosowną. Kiedy John na czas niedyspozycji Letty powierzył jej zarządzanie domem, na pewno nie sądził, że tak wykorzysta swoje prawa.
Motywy jej postępowania, Emily zdała sobie z tego sprawę, przy bliższej analizie również nieokazałyby się czyste. Najoczywiściej życzyła sobie zademonstrować Edwardowi, że nie wolno mu beztrosko kierować jej życiem – nie najlepiej rozpoczął swoje zaręczyny. Jednakże gdyby była uczciwa, musiałaby przyznać się też do oburzenia, które odczuwała niejako w imieniu Tony'ego. Co również nie było dla Edwarda najszczęśliwszym początkiem zaręczyn.
Czy było to mądre, czy nie, oburzenie spowodowane relacją Withersa w ciągu popołudnia jeszcze się spotęgowało. Emily kilkakrotnie próbowała skontaktować się z Edwardem, w nadziei, że mógłby może inaczej naświetlić całą sytuację. Gdyby odpowiedział na jej pierwszy liścik, być może mógłby uśmierzyć jej irytację. Jednakże nie odpowiedział na pierwszy liścik, ani na cztery następne. Żadnych odpowiedzi.
Oburzenie rosło i zmieniło się w gniew, a z nim rosła determinacja, aby powiedzieć Edwardowi parę gorzkich słów. Cały dzień mógł unikać Emily, lecz wieczorem – wiedział, gdzie znaleźć go wieczorem. Dziś wieczorem Castlereaghowie wydawali przyjęcie dla sprzymierzonych monarchów. Edward ze swoimi politycznymi aspiracjami nie opuściłby go za nic na świecie.
Ani też Emily.
Ponieważ Letty pozostawała murem w swoim pokoju, a John nieustannie koło niej biegał, Emily przewidywała pewne trudności. Nie mogła powstrzymać się przed myślą, że Edward był tego świadomy, a może i na to liczył. Szczęśliwie, lady Castlereagh, mimo własnych kłopotów związanych z uroczystościami na cześć dostojnych gości, zaoferowała się szaperonować Emily tak długo, jak długo Letty będzie chora i wysłała po nią własny powóz.
Jednakże nawet powóz Castlereaghów nie zapewniał szybkiego i wygodnego przejazdu przez zatłoczone drogi. Długie oczekiwanie w kolejce do wejścia nie wprawiło Emily w nastrój odpowiedni, by doceniła przepiękną iluminację – olbrzymiego gołębia z gałązką oliwną w dziobie. Dopiero powitalny uśmiech matki chrzestnej sprawił, iż wrócił jej zwykły, dobry humor.
– Jak cudownie wyglądasz, chrzestna mamo – skomplementowała pulchną matronę. – Przykro mi, że sprawiam ci tyle kłopotu.
– To żaden kłopot – odpowiedziała lady Castlereagh na te wyrazy ubolewania, witając Emily posuwającą się w kolejce przybyłych. – Prawdę mówiąc ucieszyłabym się, gdybyś była mi podporą przez jakiś tydzień.
– I ja również – zawtórował jej lord Castlereagh. Z czułością spoglądał na swoją małżonkę. – Odczułbym to jako dużą ulgę, gdybym wiedział, że stoisz u boku mojej pani, kiedy ja przy niej nie mogę być.
– Bardzo jesteście oboje mili. Mam tylko nadzieję, że naprawdę będę mogła wam pomóc w tym gorączkowym okresie. – Emily uśmiechnęła się z prawdziwą radością. Furia, która dotąd nią miotała, trochę osłabła.
– Gorączkowy to nie jest właściwe słowo – oznajmiła lady Castlereagh z serdecznym westchnieniem. – Ale znajdzie się parę prawdziwych przyjemności.Czy poznałaś już delegata Austrii, księcia Metternicha? Nie? Trochę później Cas musi cię jemu przedstawić – to prawdziwy dżentelmen. Ma taki gładki i elegancki sposób bycia.
W przeciwieństwie do cara i jego siostry, domyśliła się Emily. Najwyraźniej nie była jedyną osobą doświadczającą pewnego zdenerwowania. Jej matka chrzestna nigdy dotąd nie wyrażała się tak sarkastycznie. Uśmiechając się z rozbawieniem, Emily opuściła kolejkę gości chcąc odnaleźć Edwarda, lecz w sali balowej otoczyła ją grupka przyjaciół.
– Przyprawiłaś mnie prawie o wstrząs – oskarżyła Emily Georgianna Parkhust, dziobiąc ją w policzek. – Kiedy ujrzałam, jak fruniesz przez drzwi, pomyślałam, że to Królowa Nocy z tej opery, którą musiałam przez ciebie przesiedzieć całą.
– Nie wiem, czy chciałabym być porównywana do kobiety, która prosi swoją córkę, żeby zabiła własnego ojca – odpowiedziała Emily żartobliwym tonem, lecz była naprawdę zaskoczona. Czy rzeczywiście wyglądam na aż tak wściekłą? – zastanowiła się.
– To pewnie ta twoja suknia mi ją przypomniała – improwizowała Georgianna. – Szczególnie z tym diademem. – Cofnęła się o krok i z zachwytem popatrzyła na strój Emily: obszytą brylancikami granatową suknię wieczorową. – Raczej śmiały kolor dla ciebie, kochanie, ale podoba mi się.
– W końcu to tylko kolor jest nieśmiały. Doprawdy, Georgy, czy to trochę za wiele? – spytała Emily wskazując dekolt sukni panny Parkhust.
– Prawie, muszę przyznać – zamruczała z dezaprobatą przechodząca obok wdowa.
Nie speszona Georgy odpowiedziała:
– Car, zdaje się, lubi takie.
– Nie dziwi mnie to. Georgy, czy widziałaś tu dziś lorda Palina? Miałam nadzieję, że zamienię z nim parę słów.
– Palina? – Georgy poruszyła ustami, jakby to nazwisko jej nie smakowało. – Dlaczego chcesz rozmawiać z tym nudziarzem? Wszystko, czym się interesuje, to polityka. A gdybyś chciała zapytać mnie o tego przystojnego Austriaka, z którym widziałam cię wczoraj, to oczywiście go zauważyłam. Opowiesz mi o nim, prawda?
A więc jej przejażdżka z kapitanem nie przeszła niezauważona.
– – Chcesz powiedzieć, że nic nie wiesz? Doprawdy, Georgy, jesteś niepoprawnie wścibska. – Widząc, że przyjaciółka nie zamierza zrezygnować, Emily westchnęła i dodała: – Nazywa się kapitan August von Hottendorf i jest jednym z adiutantów księcia Hardenburga. Prusak, nie Austriak.
– I?
– I nic. Wydaje się, że to miły dżentelmen. – I wzruszeniem ramion podkreśliła, że to koniec opowieści.
Georgy uśmiechnęła się z czystym niedowierzaniem, lecz nie podejmowała już tematu. Emily było wszystko jedno. Dopóty, dopóki Georgy nie wywęszy przyjaciela kapitana von Hottendorfa…
Miło było zrelaksować się i poplotkować swobodnie z przyjaciółmi, lecz Emily nie była zadowolona, że jej ostry gniew gdzieś się ulotnił. Ponieważ, kiedy przestała się gniewać, zaczęła lekko się bać.
Choć uczucie, jakie żywili do siebie z Edwardem, nie było romantyczną miłością, w końcu łączyło ich prawdziwe przywiązanie i przyjaźń – w każdym razie tak sądziła Emily. Sądziła również, że zna wady i zalety Edwarda. Lecz nie mieściło jej się w głowie, że mógłby działać za jej plecami, w gruncie rzeczy – oszukiwać.
Musiała z nim porozmawiać.
Krążąc po sali Emily często słyszała wypowiadane nazwisko Palin, lecz nie zawsze mogła się zorientować, czy ludzie mówią o Edwardzie (obecnym), czy o przybyszu (nieobecnym). W końcu odważyła się zapytać gospodynię, czy go nie widziała.
– Palin? Och, tak, on tu jest – odpowiedziała lady Castlereagh. – Słyszałam,, jak rozmawia z sir Charlesem Stewartem. Można by pomyśleć, że każda rozmowa, która nie dotyczy cara, jest osiągnięciem, lecz muszę powiedzieć, że cały ten szum o jego tytuł jest według mnie naprawdę nużący. Och, wybacz mi, kochanie, całkiem zapomniałam, że ten młody Palin to raczej twój przyjaciel.
Raczej przyjaciel? Edward z pewnością nie musiał się obawiać, że ktokolwiek się domyśli, że są zaręczeni. Z pewnością nie, jeśli tak jak teraz będzie jej unikał.
– Och, proszę się tym nie krępować – powiedziała Emily.- Obawiam się, że lord Palin nie zniósł najlepiej tego wyzwania.
Niemniej jednak była zdziwiona. Czyżby Edward opowiadał wszystkim o swoich kłopotach?
– Tak, nie zniósł tego najlepiej – zgodziła się lady Castlereagh. – Nie powinnam chyba mieć mu tego za złe. Któż wie, jak ja sama zachowałabym się w takiej sytuacji? Kłopot w tym, że zbyt wielu ludzi potraktuje go poważnie.
Panie podeszły do swych partnerów na parkiecie, zanim Emily poważnie zastanowiła się nad znaczeniem faktu, że Edward głośno żali się na swoją krzywdę.
Wciąż pamiętała każde słowo Tony'ego: "Mój rywal ma nade mną znaczną przewagę" – tak powiedział. Edward miał pieniądze, informacje i znajomości. Tony mógł prosić o informacje znajomych, lecz Emily nie była tak naiwna, by nie dostrzegać faktu, że Edward mógł korzystać ze swoich znajomości na rozmaite sposoby, i to sposoby, których z pewnością by niezaaprobowała.
"Brylant czystej wody" отзывы
Отзывы читателей о книге "Brylant czystej wody". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Brylant czystej wody" друзьям в соцсетях.