Możliwe, że nie zachował odpowiednio kamiennej twarzy. Gus wcale nie wydawał się oszukany jego gruboskórną wypowiedzią.
– Mnie się ona też podoba. Miałeś rację, ona nie schlebia nikomu.
Tony zastanawiał się chwilę, czy jego przyjaciel nie jest panną Meriton więcej niż zainteresowany. Ta myśl go zaniepokoiła, choć nie był pewien dlaczego.
– Więc – spytał Gus – jaki będzie nasz następny ruch?
– Następny ruch należy do niej – odpowiedział Tony. – Kiedy będzie gotowa, skontaktuje się z nami albo raczej z tobą. Wszystko, co możemy uczynić… to czekać.
Gus wykrzywił się.
– Człowiek czynu uwielbia to ponad wszystko.
– Teraz nie ma już nic, co mógłby zrobić człowiek czynu. Na szczęście – powiedział Tony z gorzkim uśmiechem – całkiem dobrze wyszkoliłem się w czekaniu.
Późnym wieczorem Emily usiadła przed swoją toaletką i powoli szczotkowała ciemne loki. Doszła do smutnego wniosku, że ona, do której wszyscy zwracali się ze swymi troskami, kiedy szukali współczucia lub wyjścia z sytuacji, ona sama nie ma do kogo zwrócić się o pomoc w kłopotach. A miała kłopoty. Poważne.
Kiedyś była Letty. Letty była pierwszą osobą, do której mogła pobiec z ze wszystkimi problemami, lecz tym razem to Letty była problemem. Kiedy Emily wróciła z przejażdżki, okazało się, że Letty poszła do łóżka, odmawiając przyjęcia wszelkich wizyt i odkładając wszelkie towarzyskie zobowiązania.
Emily wiedziała, że bal w Carlton House stanowił dla Letty nie lada wysiłek. Choć mogła być pewna, że Tony się nie pojawi, jego obecność była wszędzie wyczuwalna. Wszyscy o nim mówili i nie dało się tego nie słyszeć.
Letty mogła oszukać towarzystwo, przyznała w końcu Emily. Wszystkie te rozplotkowane matrony wysuwały tylko przypuszczenia co do Letty, żadnych nieprawdopodobnych wniosków. Jednakże to wszystko nie mogło oszukać Johna.
John tego wieczoru wyznał, jak dalece martwi się o Letty. Inny mężczyzna mógłby zareagować na taką sytuację ze zrozumiałym uczuciem zazdrości, lecz nie John. Ostatecznie przekonywał sam siebie, że to fałszywe poczucie winy jest prawdopodobnie przyczyną takiego a nie innego zachowania się Letty. Letty, mówił, oskarża się, że nie pozostała wierna swojej pierwszej miłości, nawet jeśli wierzono, iż człowiek ten od wielu lat nie żyje. Czuje, że opuściła Tony'ego przyjmując do wiadomości jego śmierć i sama żyjąc dalej. To nie jest rozsądne, zgadzał się, ale wygląda na to, że Letty myśli w ten sposób.
Wywody brata nadały myślom Emily inny kierunek. Kiedy John opisywał spodziewaną reakcję Letty na powrót ukochanego, Emily zamiast tego wyobraziła sobie, co odczułby prawdziwy Tony. Gdyby chodziło o kogoś innego, Emily powiedziałaby, że to nierozsądne wymagać, aby kobieta czekała dziesięć lub więcej lat na powrót kochanka. Jednakże Letty, gdyby sądziła, że ten wciąż żyje, czekałaby. Emily wiedziała o tym.
Serce bolało ją, że nie może się zdecydować, czy wierzyć, czy nie wierzyć człowiekowi utrzymującemu, iż jest Tonym. Gdyby naprawdę był tym, kim mówi, że jest, prawdopodobnie dobrze się stało, że Letty na niego nie czekała, pomyślała Emily. Ostatnie dziesięć lat za bardzo zmieniło ich oboje. I te zmiany nie podniosłyby na duchu mężczyzny czekającego dziesięć lat, aby ujrzeć dziewczynę, którą kochał.
Emily spróbowała wyobrazić sobie w takiej sytuacji Edwarda i kompletnie jej się nie udało. Edward niezdolny był do takich uczuć. Co do Tony'ego, to nawet kiedy próbować ukryć swe uczucia, Emily ani razu nie zwątpiła, iż jest to człowiek, który czuje i to głęboko.
Och, doprawdy, zgrabnie złapał ją w pułapkę. Miała odkryć, czy mówi on prawdę, czy też nie. Kłopot w tym, jak dowiedzieć się o czymś od niego, nie dając się oszukać i nie dostarczając mu szczegółów, których mógłby użyć z korzyścią dla siebie. Jak dziś po południu. Gdyby pierwsza wyznała, że wie, iż byli z Letty zaręczeni, nigdy nie byłaby pewna, czy on naprawdę o tym wiedział, czy po prostu śledził jej wywód i zgodził się z tym, co powiedziała.
Emily odłożyła szczotkę i zdmuchnęła świece. Leżąc w łóżku wpatrywała się w sufit, wciąż nie mogąc przestać o nim myśleć. Czy on robi to samo? – zastanawiała się. Czy myśli o ich spotkaniu i zastanawia się, czy ona mu wierzy? Może gratuluje sobie udanego przedstawienia.
Może leży w łóżku i myśli o Letty, którą tak długo kochał. Emily zawsze ubolewała nad faktem, że ona sama nigdy nie potrafiła u żadnego mężczyzny wzbudzić tak silnych uczuć. Tony, jeśli to był Tony, musi myśleć, że lepiej było, gdyby nigdy się nie zakochał, skoro znalazł swą dziewczynę kochającą innego. Trzeba nie lada człowieka, aby martwił się najpierw o to, czy jego utracona ukochana jest szczęśliwa, zanim rozważy własną przyszłość.
Emily usnęła w końcu i śniła kapryśny sen o pięknym, smukłym dżentelmenie o błyszczących, ciemnych oczach, którego uczucia bynajmniej nie były letnie, za to wyraźnie czytelne na pokrytej bliznami twarzy.
Rozdział czwarty
– Withers – Emily zwróciła się do kamerdynera – mój brat z pewnością poinformował was, że podczas niedyspozycji lady Meriton ja zajmę się nadzorem nad całym domowym gospodarstwem.
Postać idealnego kamerdynera, z obowiązkowym odpowiednim brzuszkiem i łysiną, ukłonem potwierdziła, że o tym wie.
Emily z ledwością zmusiła się do poczekania na właściwą porę ranka, aby przeprowadzić tę rozmowę. Siedziała złożywszy ręce na kolanach i żałowała, że nie zabrała sobie jakiejś robótki, żeby czymś zająć palce.
– Sir John zapewnił mnie również, że mogę liczyć na waszą pomoc – ciągnęła Emily. – Jest pewna sprawa, która mnie interesuje i chciałabym ją teraz poruszyć.
Właściwy kamerdynerowi nastrój melancholii zdawał się znikać. Wyprostowane ramiona świadczyły o pełnej gotowości.
– Czym mógłbym panience służyć?
Emily zawahała się, zażenowana tym, czego się podjęła. Wypytywanie służby sprawiało, że czuła się, jakby szpiegowała własną rodzinę. Jednakże musi przez to przebrnąć. Minęły już trzy dni, a Letty wciąż nie chciała rozmawiać. Emily podjęła decyzję.
– Byłoby niemądre udawać, że służba nie jest au courant (zaznajomiona z bieżącym stanem rzeczy) towarzyskich nowin w tym samym stopniu co nasza rodzina – stwierdziła Emily na wstępie. – Jestem zatem pewna, że słyszeliście już o tym, iż w mieście pojawił się dżentelmen, który twierdzi, że jest zaginionym synem ostatniego markiza Palina.
Zastanawiała się, jak najlepiej sformuować pytanie. Withers był niezmiernie lojalny; wśród służby zawsze wyczuwał nowicjusza i zawsze starał się pokazać swoją wartość. Czy na własną rękę postanowił odprawić Tony'ego? Prawdę mówiąc, gdyby odkryła, że Tony w całej rozciągłości kłamał, cała sytuacja byłaby dużo łatwiejsza. Jednakże coś jej mówiło, że sytuacja nie okaże się aż tak prosta.
Pospiesznie starając się ją uspokoić, Withers zlekceważył wszelką ostrożność.
– Rzeczywiście, słyszałem tę historię, panienko – przerwał jej. – I chciałbym, żeby panienka wiedziała, że z tej strony nie ma się czego obawiać. Lord Palin ostrzegł mnie wczoraj, że ta osoba mogłaby się tu kręcić. Już się tym zająłem – oznajmił swoim głębokim głosem. – Ten szalbierz nie będzie nas już niepokoił.
Na wzmiankę o Edwardzie Emily zesztywniała. Jeśli czegoś oczekiwała, czegoś się obawiała – przecież nie tego. Cały czas myślała, że opowieść Tony'ego miała w sobie jakieś ziarenko prawdy, nie tylko dlatego, że wiedział o ówczesnej wizycie Edwarda w ich domu, lecz ponieważ wierzyła, iż naprawdę poczuł się zraniony bezpośrednią odmową i rozłoszczony grubiaństwem służącego. Ale Edward mógł mieć coś wspólnego z…
– Lord Palin was ostrzegł…? – Nie, to musi być jakieś nieporozumienie. Siedziała milcząc w osłupieniu przez dłuższą chwilę. W końcu, uświadamiając sobie pytające spojrzenie kamerdynera, spytała od niechcenia: – A co dokładnie powiedział?
Withers lekko się zdziwił, bądź z powodu pytania, bądź jej głosu. Była wstrząśnięta i nie mogła złapać tchu.
– No, panienko, opowiedział mi o tej strasznej scenie, którą ta osoba zrobiła na jego własnym balu. Prawdę mówiąc już trochę o tym słyszeliśmy. I jego lordowska mość powiedział, że obawia się, iż ta osoba mogłaby próbować niepokoić również lady Meriton. Powiedział, że ta osoba mogłaby wyglądać jak dżentelmen, ale oczywiście ja byłbym w stanie ją przejrzeć.
– Oczywiście – Emily zadrżała. Zmusiła się do uśmiechu, do ukrycia ciosu, jaki otrzymała. Ta rozmowa z Edwardem musiała mieć miejsce tuż po tym, jak wyszedł od niej. – I?
– Nic więcej, panienko. Tylko że powinienem trzymać w pogotowiu paru silnych lokai, żeby ta osoba nie zaniepokoiła lady Meriton.
Lecz musiało być coś więcej. Pełen winy wyraz twarzy kamerdynera potwierdzał to. Może doucer (napiwek), żeby zachęcić sługę do pomocy przy wysiadaniu z powozu? Edward był zawsze tak uprzejmy w stosunku do służby.
– I czy ta osoba tu przyszła? – Emily już znała odpowiedź, lecz wciąż na dowód chciała usłyszeć, jak ktoś o tym mówi.
– Tak, panienko. Jego lordowska mość miał rację; ta osoba, swoją drogą, wydawała się zupełnie normalna. Oczywiście sprawiła kłopot. Ale odesłałem go i dałem ostrą odprawę. On już tu nie wróci, może panienka być pewna.
Withers przez minutę jeszcze stał wielce z siebie zadowolony, zanim począł zdawać sobie sprawę z faktu, że w spojrzeniu Emily nie ma ani cienia aprobaty.
– Czy źle zrobiłem panienko?
Emily jeszcze silniej zacisnęła dłonie i powstrzymywała się przed powiedzeniem Withersowi, jakim jest głupcem. Zamknęła oczy i powiedziała sobie, że ten człowiek myślał, iż chroni swoich państwa. Po chwili westchnęła i otworzyła oczy.
– Withers, nie sądzę, że jesteś w porządku, przyjmując rozkazy od lorda Palina. Jest i był dobrym przyjacielem rodziny, ale to nie daje mu prawa do kierowania naszymi sprawami. Czy mam rację, czy nie, zakładając, że nie spytałeś ani sir Johna, ani lady Meriton, czy ta osoba nie będzie przyjmowana?
"Brylant czystej wody" отзывы
Отзывы читателей о книге "Brylant czystej wody". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Brylant czystej wody" друзьям в соцсетях.