Po powrocie do domu Andy po raz pierwszy wyszedł do pracy uśmiechnięty. Diana wycyganiła od swojego szefa dodatkowy dzień wolny, aby mieć czas na rozpakowanie rzeczy, wypoczynek po podróży i wizytę u fryzjera. Był piątek, doszła więc do wniosku, że skoro w redakcji radzono sobie bez niej przez tydzień, to jeden dzień niewiele zmieni. Nie spieszyła się zbytnio do obłędnego kołowrotu pracy dziennikarskiej i namawiała Andyego, by został w domu razem z nią, ale on, choć niechętnie, musiał tego dnia pojawić się w agencji.
W sobotę rano Andy grał w tenisa z Billem Benningtonem. Razem kończyli studia prawnicze, a potem Andy załatwił Billowi pracę w swojej firmie. Zaprosił go także na swoje wesele. Byli dobrymi przyjaciółmi, więc Andy chętnie dzielił się z nim wrażeniami z wakacji. – Co słychać u Nicka? – zagadnął Bili, gdy po grze poszli na pić się czegoś orzeźwiającego.
– Och, wszystko w porządku. Chodzi z fajną dziewczyną. Spędziliśmy z nimi weekend na rybach w Szkocji i wszyscy ją polubiliśmy.
Dziewczyna Nicka, ładna i dowcipna Angielka, przypadła do gustu także Dianie, która odniosła wrażenie, że Nick traktuje tę znajomość poważniej, niż się przyznaje.
– Ja też chodzę z fajną dziewczyną! – niespodziewanie po chwalił się Bili, odstawiając szklankę.
– Czy to coś poważnego, czy tak jak zawsze? – Andy się roześmiał. Bili bowiem, niezwykle przystojny, miał słabość do podrywania modelek i gwiazdek filmowych. Dotychczas traktował te znajomości raczej w kategoriach ilościowych i nie wchodził w żadne trwałe związki.
– Jeszcze nie wiem, ale ona jest naprawdę super. Musisz ją poznać.
– A czym się zajmuje, jeśli to nie tajemnica? – Andy podśmiewał się z chłopięcego entuzjazmu kolegi.
– Nie uwierzysz, ale jest radcą prawnym konkurencyjnej firmy. Świeżo skończyła prawo. To naprawdę niezwykła dziewczyna!
– Ho, ho! – Andy nie mógł się powstrzymać, żeby nie drażnić się ze starym kumplem. Bili Bennington należał do jego najbliższych przyjaciół. – Chyba tym razem zanosi się na coś poważnego!
– Kto wie?… – Bili uśmiechnął się tajemniczo. Szli już na parking klubu tenisowego. Grywali razem w każdą sobotę, jeśli akurat nie mieli innych planów, a raz lub dwa razy w tygodniu także popołudniami, jeśli pilna praca nie zatrzymała ich w biurze. Przed wakacjami Bili uważnie przyglądał się Andyemu i z troską zauważał jego przepracowanie, toteż z radością spostrzegł, że teraz wyglądał znacznie lepiej. – A co porabia moja ulubiona redaktorka? Dalej zaharowuje się na śmierć?
– Przed wyjazdem rzeczywiście tak było, ale wczoraj wzięła sobie dzień wolnego, a to dobry znak. Wydaje mi się, że wróciła wypoczęta i nabrała dystansu do pewnych spraw, bo ostatnio była kłębkiem nerwów.
– Ty też. Zastanawiałem się nawet, czy masz jakieś kłopoty w pracy, a może w rodzinie.
– Byłem po prostu zmęczony. – Andy nie był pewien, na ile może być z nim szczery. – Diana ostatnio też chodziła jak chmura gradowa, więc może mi się udzieliło.
– Mam nadzieję, że to nic poważnego.
– Chyba nie… Ona po prostu strasznie chciałaby mieć dziecko, ale chyba jeszcze za wcześnie, żeby się tym martwić.
– Człowieku, przecież wy nie jesteście nawet rok po ślubie! – zdziwił się Bili.
– Dziś minął rok – sprostował z uśmiechem Andy. – Trudno uwierzyć, prawda?
– Nie zaczynajcie, na litość, tak prędko się rozmnażać! Z kim grałbym w tenisa, gdybyś ty stale spieszył się do domu zmieniać pieluszki?
– Już to sobie wyobrażam… Wiesz co, może rzeczywiście jej powiem, żeby w tym roku jeszcze sobie dała spokój?
– Koniecznie to zrób! Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas polatamy sobie po korcie.
– To jest myśl! – roześmiał się Andy, zanim Bili wsiadł do srebrnego porsche. – Na razie trudno mi to sobie wyobrazić, choć pamiętam, jak nasz ojciec nosił nas na barana. Chyba jeszcze nie dojrzałem do roli tatusia, natomiast Diana czuje w sobie nadmiar instynktu macierzyńskiego!
Oczywiście nie przyznał się, że przez cały ten czas oboje starali się usilnie zadośćuczynić temu instynktowi, ale nic z tego nie wychodziło.
– Tylko niech się zanadto z tym nie śpieszy, bo dzieci są nam dane raz na zawsze.
– Powtórzę Dianie, że to ty powiedziałeś.
Pomachał ręką za odjeżdżającym kolegą, zastanawiając się, jak długo ten lekkoduch wytrzyma z aktualną dziewczyną. W domu zastał Dianę w świetnym humorze. Robiła coś w ogródku, ale ucieszyła się z powrotu Andyego, który prezentował się bardzo efektownie w białych spodenkach do gry w tenisa.
– Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ślubu! – Pochylił się, aby ją ucałować, i jednocześnie wyjął z kieszeni spodenek pudełeczko od Tiffanyego. – No wiesz? Psujesz mnie! – Przysiadła na piętach, aby otworzyć pudełeczko. W środku był złoty pierścionek z małym szafirem. Uradowana, rzuciła mu się na szyję. – Jaki śliczny!
– Cieszę się, że ci się podoba. – Nawet wyglądał na zadowolonego. – Wprawdzie pierwszą rocznicę ślubu nazywają zwykle plastykową, papierową lub glinianą, ale pomyślałem sobie, że nic się nie stanie, jeśli przeskoczymy kilka lat…
– No, tym razem jeszcze ci wybaczę, ale w przyszłym roku proszę o coś stosownego do tradycji, na przykład z aluminium czy z miedzi…
Uśmiechnęła się. Praca w ogródku najwidoczniej jej służyła, bo opaliła się i wyglądała na odprężoną.
– Masz to jak w banku! – Puścił ją i razem weszli do domu. Tam Diana dała mu swój prezent – komplet skórzanej galanterii podróżnej. Wiedziała, że marzył o czymś takim przez cały rok, więc po odpakowaniu upominku był mile zaskoczony. Sam lubił kupować jej prezenty nawet bez specjalnej okazji – nieraz wracając z pracy przynosił naręcze kwiatów. Ona też z upodobaniem robiła mu niespodzianki. Oboje dobrze zarabiali, więc stać ich było na to, aby się nawzajem rozpieszczać.
Na ten wieczór Andy zarezerwował jeszcze stolik dla nich obojga w luksusowym lokalu „L0rangerie”. Miało im to przy pomnieć wakacje w Europie, gdzie także jadali w renomowanych restauracjach, a w rocznicę ślubu postanowił trochę zaszaleć.
Diana ubrała się na tę okazję w nową sukienkę, którą sprawiła sobie w Londynie – białą, jedwabną, z głębokim dekoltem.
– Przyszło mi do głowy, że mogłabym znów ubierać się na biało – zażartowała, kiedy pokazała mu się w tym stroju.
– Chyba to nie znaczy, że wciąż jeszcze uważasz się za dziewicę?
– Byłoby to raczej trudne.
Wyszli z domu wcześniej, bo Diana obiecała siostrze, że po drodze wstąpią do Galerii Adamsona i Duvannesa na wernisaż wystawy prac Seamusa. Kiedy wsiedli do samochodu, Andy na chylił się, aby ją pocałować.
– Wyglądasz cudownie!
– Ty też – odwzajemniła mu się, bo oboje zachowali jeszcze opaleniznę z wakacji i prezentowali się niezwykle atrakcyjnie.
Diana zdawała się promieniować jakby światłem, więc Andy nie mógł opędzić się od myśli, czy przypadkiem nie jest w ciąży.
Włożyła na palec pierścionek otrzymany od niego, co dostarczyło Andyemu tematu do żartów. Z udaną powagą powiedział, że powinni wybrać się znów na wycieczkę, bo chciałby wypróbować nowy neseser.
Całe popołudnie spędzili w łóżku, kochając się, dopóki nie nadszedł czas przygotowań do kolacji. Jak dotąd, rocznica ślubu upływała im mile. W drodze do galerii Andy zabawiał żonę opowiadaniem o nowej dziewczynie Billa.
– Prawniczka? – Diana się zainteresowała. – Obawiam się, że nie wytrzyma z nią dłużej.
– Nie byłbym tego taki pewien. – Andy przypomniał sobie słowa Billa. – Wyglądał mi na nieźle zadurzonego.
– On zawsze tak wygląda, dopóki inna nie zawróci mu w głowie. Zmienia obiekt zainteresowania równie często jak mój trzy letni siostrzeniec.
– Nie bądź niesprawiedliwa, Di. Bili to porządny chłopak. – Nie mógł jednak zaprzeczyć, że w jej słowach było trochę prawdy.
– A czy ja mówię, że nie? Wiem tylko, że nikt ani nic nie jest w stanie zatrzymać jego uwagi na dłużej niż pięć minut.
– Może tym razem będzie inaczej? – zasugerował Andy, zajeżdżając na parking przy San Vicente Boulevard. Pomógł Dianie wysiąść i przepuścił przodem u wejścia do galerii, gdzie Seamus stał już pogrążony w ożywionej dyskusji z czarno ubranym Azjatą.
– O rany, spójrzcie tylko na nią! Chyba jakaś gwiazda filmowa przyjechała prosto z Europy! – zachwycił się szwagierką. Przedstawił ją i Andyego swemu rozmówcy, który okazał się znanym japońskim artystą. – Rozmawialiśmy właśnie o wpływie sztuki na kulturę schyłkowego okresu cywilizacji. Niestety, nie doszliśmy do optymistycznych wniosków.
Seamus sypał żarcikami, stroił szelmowskie miny, jednym słowem – był w swoim żywiole. Uwielbiał grę barw, słów i poglądów.
– Widziałaś się już z Samantą? – spytał Dianę. Andyego ciągnął do baru, a jej wskazał miejsce na tle wielkiego obrazu, gdzie w gronie kobiet stała jej siostra. Dwoje dzieci uczepionych jej spódnicy poszturchiwało się wzajemnie, ale zdawała się tego nie zauważać, pogrążona w absorbującej rozmowie.
– Cześć! – przywitała ją Diana.
– Niech no ci się przyjrzę! – wyszeptała z podziwem Samanta. Zawsze uważała Dianę za najładniejszą, najzdolniejszą i chyba najsprytniejszą z sióstr. Diana ze swej strony nigdy nie przyjmowała tych komplementów, ale gdyby nawet były prawdą – chętnie zamieniłaby te wszystkie zalety na dwoje dzieci swojej siostry. – Wyglądasz rewelacyjnie. Jak tam było w Europie?
– Och, świetnie się bawiliśmy.
Samanta przedstawiła Dianę swoim znajomym, którzy wkrótce się rozeszli, każdy w poszukiwaniu swojej pary. Kiedy zostały same, Samanta zniżyła głos, przyjrzała się Dianie badawczo i za dała pytanie, którego można się było spodziewać:
– No i jak, udało ci się wreszcie?
Diana od razu znienawidziła ją za to pytanie, chociaż siostra mówiła poważnie, a minę miała zatroskaną.
– Nie masz innych problemów? Gayle za każdym razem też pyta mnie o to samo, jakbyście się umówiły. Czy wy w ogóle myślicie o czymś innym?
"Łaska losu (Nadzieja)" отзывы
Отзывы читателей о книге "Łaska losu (Nadzieja)". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Łaska losu (Nadzieja)" друзьям в соцсетях.